*współpraca reklamowa z Wydawnictwem Novae Res*
Dawno nie czytałam nic, co miałoby coś wspólnego ze smokami, dlatego dość optymistycznie podchodziłam do tej książki, już po pierwszych stornach dostrzegałam podobieństwo do innych książek tego typu, coś w stylu "Eragona", jednak bardzo szybko mój entuzjazm został zgaszony, po pierwszym rozdziale wiedziałam też, że moje oczekiwania były za duże, a historia będzie dla mnie ciężka. Niestety sprawiła mi ona zawód, i szczerze mówiąc nie podobała mi się.
Książę Liam zostaje osierocony jako dziecko, informacja że przeżył zamach na rodzinę królewską jest utajniona, a chłopiec zostaje oddany pod opiekę członków Zakonu Smoka, którzy mają za zadanie go wychować i przygotować do misji, która jest jego przeznaczeniem. Chłopak zgłębia wiedzę i uczy się zasad walki. Dopiero gdy będzie gotowy będzie mógł ruszyć na misję, w której musi poskromić starożytną moc, ale też odzyskać swoje dziedzictwo.
Nastawianie miałam dobre, bo temat smoków, choć nie często po niego sięgam, to jednak jest dla mnie ciekawy, a samą fantastykę wręcz kocham, jednak tutaj zabrakło mi całej magicznej i fantastycznej otoczki. Historia napisana jest jakby w formie bajki czy baśni, ja czytając tą książkę, miałam wrażenie, że czytam czyjeś wypracowanie do szkoły, już dawno nie spotkałam się z czymś takim, i też niestety nie podobało mi się to. Opowieść jest bardzo optymistyczna, a nasz bohater pomimo trudnego startu ma więcej szczęścia niż rozumu, niemal wszytko mu się udaje, nawet jeśli występują jakieś komplikacje on wychodzi z tego raczej bez szwanku.
Co mnie najbardziej irytowało, to cała masa powtórzeń, czy to nazw jakiegoś miejsca, księgi czy po prostu, za każdym razem, gdy ktoś zwraca się do głównego bohatera, mówi mu po imieniu, mnie doprowadzało to do białej gorączki. Kolejna rzecz, która była dla mnie ciężka to wiele opisów ksiąg, które studiował Liam, rozdział po rozdziale, wszelkie regulaminy, zasady itp. Nie wnosiło to w zasadzie nic ważnego do całej historii. Do tego mamy sporo opisów posiłków, kwiatów, ubrań czy innych rzeczy, które w mojej opinii były niepotrzebne, bo w tym natłoku tych nic nie znaczących opisów zabrakło konkretów. Zabrakło mi tu dopracowania stworzonego przez autora świata, magii, samych smoków, które są ale jakby ich nie było.
Akcja jest monotonna i wręcz nudna, bo przez większość czasu towarzyszymy bohaterowi w zgłębianiu wiedzy, nie dzieje się nic ekscytującego, dopiero na samym końcu jest delikatny zwrot akcji i fabuła nabiera nieco tempa, ale to i tak nic specjalnego, bo jeszcze nie zdarzyło się zacząć a już było po wszystkim. Samo zakończenie też nie przypadło mi do gustu, jednak biorąc pod uwagę całość tekstu nie jest zaskoczeniem, że jest zbyt ogólnikowe.
Jestem ogromnie zawiedziona tą powieścią, spodziewałam się czegoś innego, miałam nadzieję na pełną przygód, magii i smoków opowieść, a dostałam historię zagubionego chłopca, który pobiera nauki i ma wyjątkowe szczęście. Nie potrafiłam się wkręcić, sporo rzeczy mnie irytowało, czytałam na siłę, na szczęście dość szybko zdołałam ją przeczytac. Lektura bardziej przypomina książkę dla dzieci, niż fantasy z prawdziwego zdarzenia. Szkoda bo potencjał był ogromny.