Wracamy do Gródka. I to wracamy w wielkim stylu. Druga część przygód księdza Rafała nie rozczarowała, a wręcz w dalszym ciągu zachwyca. Dzieje się znacznie więcej i to nie tylko w skali lokalnej (śmierć biskupa, wybór nowego, wielkie zmiany, nowe układy, stare zwady) ale i krajowej ( wybór papieża Polaka, powstanie Solidarności). Dzieje się wiele ale nie brakuje ciepłej i radosnej atmosfery, nie brakuje wielu pozytywnych i mądrych wartości a wszystko to wyznaczane rytmem upływającego czasu, zmieniających się pór roku…
Akcja drugiej części rozpoczyna się bezpośrednio po wydarzeniach kończących część pierwszą. Jej tempo i dynamika doskonale oddaje zmieniającą się bez przerwy sytuację w Gródku. Nadchodzą niespokojne czasy dla miasteczka, dla kurii, dla całego kraju. Śmierć biskupa i wybór na jego miejsce nowego, zdecydowanego przeciwnika księdza Rafała jest początkiem wielkich rozgrywek w kurii, walki o władzę, a w środku tego wszystkiego przypadkiem znalazł się gródecki proboszcz. Nie przejmując się tym za bardzo Rafał wsiąka w życie lokalnej społeczności, kieruje remontem kościółka, pomaga biednym, doradza i wspiera, rozwiązuje problemy pozornie nie do rozwiązania, angażuje się w życie mieszkańców, jest zawsze i wszędzie, gdy jest potrzebny. Jest też bardziej człowiekiem z krwi i kości. Ma swoje wady, musi się wciąż uczyć zasad i zwyczajów panujących na wsi, nie jest też wolny od ludzkich błędów, co mi się bardzo podoba. Więcej też dzieje się wokół Mai, która próbuje pomóc kilku miejscowym chłopakom uciec od wojska. A i w jej życiu prywatnym robi się znacznie barwniej i weselej.
Znacznie więcej humoru, więcej wzruszeń, więcej dramatycznych i przełomowych chwil, jeszcze więcej ciepła i życzliwości płynącej nie tylko od księdza Rafała ale również kanonika Jean-Luca, Antoniego i wielu innych mieszkańców Gródka.
Bohaterowie znani z pierwszej części są jeszcze bardziej rozbudowani. Ich portrety są uzupełnione, wiele jest nowych twarzy jak choćby znachorka Hiacynta, która imponowała mi swoją mądrością, inteligencją i ciętym językiem; czy prostolinijny i uczciwy Jerzy Banach; pełnokrwiści, agresywni Zawadzcy. Nie brakuje tez zachodu wokół Marianowej, Koconia czy poczciwego Antoniego, który otrzymał zasłużoną nagrodę za lata swojej pracy i talent muzyczny. Nie wszyscy są dobrzy, nie brakuje knujących i podstępnych ale każdy jest silnie zindywidualizowany, bardzo prawdziwy i realistyczny, ze swoimi wadami i zaletami.
Całość tworzy przesympatyczną społeczność, wśród której chętnie spędziłabym nie jedną chwilę .
Z przyjemnością czytałam tę powieść. Z uśmiechem i łezkami kręcącymi się w oczach. Oprócz uśmiechu nie zabrakło szczerego śmiechu ale i refleksji … nad życiem, nad ulotnością i nieuchronnością czasu i losu. Dowiadujemy się i znajdujemy prawdziwe dowody na to, że dobrzy ludzie są i zawsze będą. Że w świcie, w którym o dobro coraz trudniej jednak można, jednak niektórym się chce. Tylko czasem trzeba się rozejrzeć, trzeba też być dobrym dla innych i odpłacać się czułością, miłością i dobrocią, a zawsze one do nas wrócą.
Widzimy, co jest w życiu naprawdę ważne, jak wartości, chęć pomocy, zaangażowanie, jak siła przyjaźni i lojalności może wpłynąć na ludzkie losy.
Oczywiście jest polityka, są spory krajowe i wewnątrz kurii, jest uniwersalny problem walki o władzę. Jest wielka dziejowa zawierucha, która nie ominie nikogo. Jak to się skończy dla Gródka i jego mieszkańców?
Autor nie unika dysputy o problemach ważnych o rzeczach istotnych tak dla jednostki jak i dla społeczeństwa. Jest tu jednym słowem po trochu wszystkiego i dla każdego.
Dwie doskonałe powieści udały się Panu Grabskiemu. Ten klimat, ci ludzie, te problemy. Prawdziwie, szczerze i z humorem. Doskonałe!
*Uwielbiam Dzikiego – wspaniały i prawdziwy kocur. Czytając o nim aż miałam ochotę odłożyć książkę i iść wyściskać moje dwa kochane kociaki.
*Nie mogłam się wyzbyć wrażenia, że z okładki spogląda na mnie Tom Cruise. To jedyny minus. Ale na tle całości … nie warto o tym mówić.