ℕ𝕒𝕕𝕫𝕚𝕖𝕛𝕒 𝕨 𝕥𝕒𝕣𝕒𝕡𝕒𝕥𝕒𝕔𝕙
Nadieżda Hope.
Nadia, Nadzieja, Nadzieja do kwadratu.
Bohaterka, która wpadła w nie lada tarapaty, będąc w samym centrum zainteresowania zarówno policji jak i mafii, gdy przypadkiem namalowała postać zabójcy na swoim obrazie.
Jest to kryminał, chociaż nie brakuje tam elementów komedii.
Wszystko jednak jest zrównoważone, komedia nie dominuje motywu kryminalnego i toczącego się śledztwa.
Trupów przybywa równie szybko, co osób podejrzanych.
W tle są również narkotyki.
Co z tym wszystkim ma wspólnego koło myśliwskie?
Kto zniszczył obraz panny Hope, jedyny z całej jej wystawy?
Malarka wraz z przyjaciółkami postanawia przeprowadzić własne śledztwo, częściowo współpracując z policją.
Policjant z kolei twierdzi, że Nadzieja zawsze pojawia się tam, gdzie są kłopoty albo je przyciąga 😂
Pierwszy raz miałam do czynienia z autorką.
Podoba mi się jej pióro, dobrze mi się czytało i szybko, co oznacza, że książka jest warta uwagi.
Gdyby mi wolno szło czytanie, wtedy możemy uznać, że nie warto zachodu 😅😂
Dwie starsze panie, które pisały swój kryminał, skradły moje serce 😍
Postać pisarza celebryty czasem mnie denerwowała, tym bardziej starsze panie mają u mnie wielki plus 😅
Nie muszę dodawać, że okładka jest przyciągająca - to widzicie sami.
Wciągający kryminał komediowy - tak mogę podsumować tę książkę.
I mimo, że nie czytałam pierwszej części (Nadzieja do kwadratu) to nie czułam się z tym źle, bo bez problemu się połapałam we wszystkim.
A Wy, lubicie kryminały z elementami dobrego humoru?
W tej książce znajdziemy krótkie rozdziały, dosyć dużą czcionkę.
Nie ma zbędnych opisów i pomimo wielu postaci, łatwo się jest we wszystkim rozeznać.
Jest bardzo różnorodnie, wesoło ale i strasznie.
Tytuł możemy interpretować na różne sposoby, nie jest tylko imieniem głównej bohaterki ale ma wiele znaczeń co też jest intrygujące.
Po tej lekturze chciałabym w niedługim czasie sięgnąć również po poprzednią książkę autorki 🙂
Polecam gorąco, czyta się tak szybko, że jeden wieczór wolny powinien na to wystarczyć.