Pieniądze – ręka do góry, komu by się przydało więcej! A ile jest to więcej? Potrzebujemy na nowe auto, większe mieszkanie, egzotyczny urlop. Ile jesteśmy w stanie zaryzykować, aby to otrzymać? Czy spoczniemy na laurach, kiedy już to dostaniemy? A może apetyt rośnie w miarę jedzenia, a nasze potrzeby będą nadymać się niczym wzdęty brzuch?
Fabuła
Przenosimy się do 1895 roku. Syn łódzkiego przedsiębiorcy, Nicolas Gross, nie wraca z wakacji. Ojciec wzywa na pomoc Stanisława Berga, znanego detektywa. Trop prowadzi z Łodzi aż na ziemie wschodnich Prus, do Królewca. Co ma wspólnego zaginiony chłopak ze spekulacjami na giełdzie, nieszczęśliwie zakochaną dziewczyną, oraz firmą sprzedającą kredyty? Okazuje się, że Nicolas miał pecha i zadarł z niewłaściwymi ludźmi. Stanisław Berg wpada na trop szeroko zakrojonej afery.
Opis powieści może wydawać się banalny, ale jak opisać fabułę kryminału, żeby za dużo nie zdradzić? Przy tym gatunku trzeba ograniczyć się do minimum, bo jedno nieopatrzne słowo może odebrać komuś przyjemność czytania. Musicie uwierzyć mi na słowo, że "Amber-Gold" to powieść bardzo rozbudowana. Dostajemy do ręki 500 stron, na których się dzieje. Wachlarz postaci i wątków jest szeroki. Bywają momenty, że można się pogubić, ale w tym zamieszaniu autor (i tu dla niego duże brawa) potrafi naprowadzić czytelnika na odpowiednie tory.
Najmocniejszym punktem powieść Krzysztofa Beśki jest atmosfera. Muszę przyznać, że dla mnie fabuła stała się tłem dla rysu epoki. Moja wyobraźnia została pobudzona, do tego stopnia, że słyszałam stukot końskich kopyt i szelest długich sukien, czułam zapach cygar, odmawiałam różaniec razem z przerażonymi pasażerami elektrycznego tramwaju. Ja po prostu tam byłam.
Stanisław Berg
Krzysztof Beśka wykreował bardzo przyjemną postać. Stanisława Berga cechują przymioty dobrego detektywa. Jest inteligentny, czujny, odważny oraz potrafi wykazać się nieszablonowym podejściem. Potrafi być szarmancki, pomóc damie wysiąść z powozu, ale jak trzeba, to i obić łobuza. Detektyw Berg to człowiek, który trochę pogubił się w życiu. W czasie swojej działalności wszedł w konszachty z różnymi typami spod ciemnej gwiazdy. Niektórzy są dłużni jemu, a innym on. Krzysztof Beśka udowodnił, że detektyw z problemami nie musi być sfrustrowany i antypatyczny. Każdy z nas ma jakieś zmartwienia, także Stanisław Berg. Stara się, jak może, z nich wyplątać, co nie znaczy, że przysłaniają mu one inne sprawy.
Cykl
Od dnia,w którym Marek Krajewski wydał pierwszą część cyklu o Breslau, zakochałam się w kryminałach retro. Zakochałam się w dżentelmenach w melonikach o nieskazitelnych manierach, prowadzących szemrane interesy. Zakochałam się w detektywach węszących po szynkach, restauracjach i lupanarach. Zakochałam się w kołach dorożek stukających o bruk. Po "Amber-Gold" sięgnęłam, bo zorientowałam się, że w tym roku bardzo rzadko wybierałam ten gatunek. Nie zorientowałam się, że jest to czwarty tom przygód Stanisława Berga. Po części nie żałuję, że tego nie zauważyłam odpowiednio szybko. Być może nie usiadłabym do czytania tej książki, a tymczasem wiedza o wcześniejszych poczynaniach łódzkiego detektywa nie była mi do niczego potrzebna. Wspomina się co prawda kilka epizodów i postaci z jego życia, i być może, gdybym je znała bardziej, zwróciłabym na nie uwagę, ale bez tej wiedzy nie miałam żadnych problemów w zrozumieniu i śledzeniu akcji.
Podsumowanie
Krzysztof Beśka wie, po co pisze się książki. Stworzył powieść, która pobudza wyobraźnię i przenosi czytelnika do innego świata. Udało mu się uzyskać to, co najlepsze w kryminałach retro, czyli niecodzienną atmosferę. Do tego Amber-Gold niesie przestrogę. W świecie, który pędzi za pieniądzem, dobrze znaleźć chwilę, żeby usiąść i zastanowić się, czy może już wystarczy.