Na lato 2013 roku Wydawnictwo Harlequin przygotowało dla swoich czytelniczek (chyba żaden mężczyzna nie poczuje się tymi słowami dotknięty:) ) nową serię romansów - KISS. Z założenia mają to być zabawne i zmysłowe historie okraszone emocjami i dużą dawką miłości. Kiedy przeczytałam zapowiedź serii, pomyślałam: czemu nie? Przecież uwielbiam usiąść czasem po ciężkim dniu i odreagować stres przy lekkiej i przyjemnej babskiej lekturze. W jeden z wieczorów, postanowiłam więc stwierdzić czy znana agielska pisarka romansów, Jessica Hart, przeniesie mnie w odległy świat, gdzie wszystko kończy się "happy end'em".
Czy chciałabym być taka jak główna bohaterka? Niezależna, opanowana i mająca ułożony plan na życie, a dokładniej na pięć najbliższych lat? Może bez tego ostatniego punktu, bo uważam że codzienność z przytłaczającą myślą "to nie jest zgodnie z moim planem" mogłaby być męcząca.
Jednak Frith jest kobietą-inżynierem, która właśnie według takiego planu żyje. Teraz nadzoruje budowę centrum konferencyjnego w Whellerby Hall, by potem mieć szansę na udział w zagranicznym projekcie, który z kolei dałby jej szansę na awans zawodowy. Czy to zbyt wiele? Frith jest niezależna, wolna i samotna. Nie ma czasu ani ochoty wiązać się z kimkolwiek, bo to przeszkodziłoby jej w karierze. Zresztą, będzie przebywać w posiadłości tylko do czasu, gdy Hugh dojdzie do zdrowia a ona sama podpisze zagraniczny kontrakt. Kiedy uda jej się udowodnić pracownikom, że kobieta również może być dobrym inżynierem i będą ją traktować z szacunkiem, na placu budowy pojawi się George. Irytujący, ale za to obłędnie przystojny pan Challoner jest zarządcą posiadłości lorda Whellerby i zrobi wszystko, by troszkę urozmaicić życie pani inżynier na tej nudnej wsi. Co zrobi George, by dostarczyć budowlańcom tematów do żartów a czytelnikowi powodu do uśmiechu? Kim jest tajemnicza Mabel, którą mężczyzna uwielbia i spędza z nią dużo wolnych chwil? Oraz jaką rodzinną tajemnicę sprzed lat skrywa, do której wyjaśnienia będzie dążyła Frith? Po odpowiedzi na pytania zapraszam Was serdecznie do lektury "Kroniki ślubnych wypadków".
Czym jeszcze mogę Was zachęcić, byście chciały po tę książkę sięgnąć? Frith spełni prośbę swojej siostry Saffron i będzie organizowała dla niej wieczór panieński. Początkowo pomyślałam, że to przecież nic trudnego, mimo że będą się tym faktem interesowały tabloidy. Jednak jeśli poczujemy się jak kobieta budowlaniec to organizacja imprezy dla celebrytki i jej narzeczonego, który jest gwiazdą popu to wyzwanie! Czy Frith uda się mu sprostać? Czy goście będą zadowoleni? Te pytania też pozostawię bez odpowiedzi.
Mimo, że jak to w romansach bywa, od początku wiadomo jakie będzie zakończenie, książkę czyta się świetnie. Główni bohaterowie to bowiem dwa przeciwstawne charaktery. Zresztą przewracając kolejne strony, wcale nie byłam taka pewna czy historia zakończy się tak, jak tego oczekiwałam. Kilka zdarzeń zaskoczyło mnie, jakbym czytała jakiś świetny kryminał z niespodziewanym zwrotem akcji. Na zmianę śmiałam się z zabawnych sytuacji lub płakałam jak na łzawym filmie. Uważam, że wiele kobiet będzie zachwyconych powieścią angielskiej autorki, która przybliżyła nam tamtejszą rzeczywistość w dość niebanalny sposób. Dodała do tego łyżkę miłości, szczyptę namiętności, okruszynę problemów rodzinnych z przeszłości oraz ziarnko trudnych wyborów.
Książka jest w formacie idealnym do torebki oraz o treści idealnej dla kobiety, chcącej się zrelaksować. Czego chcieć więcej? I tylko jedno pytanie mnie nurtuje... Czy bohaterka ma na imię Frith - jak w treści książki czy też może Firth - jak na okładce? ;) Mimo wszystko gorąco polecam!