Nieczęsto sięgam po książki historyczne; zazwyczaj czytam je tylko wtedy, gdy są mi narzucane przez nauczycieli. W przypadku "Króla z żelaza" było inaczej. Postanowiłam spróbować swoich sił w tym gatunku, choć przyznam, iż trochę obawiałam się tego, że powieść okaże się zbyt wymagająca jak dla mnie, osoby niezainteresowanej historią Francji w szerszym zakresie. Na szczęście obawy okazały się całkowicie niesłuszne. Szybko i sprawnie pochłonęłam pierwszy tom cyklu Królowie przeklęci.
Osią fabuły są losy Francji za panowania króla Filipa IV Pięknego. Władca ten, nazywany Pięknym, był jednak piękny i nieskazitelny tylko z wyglądu, bowiem jego wnętrze było zupełnie inne. Intrygi, spiski, przekręty. Król wraz ze swoimi najwierniejszymi doradcami potrafił dopuścić się okrutnych występków, jeśli miał odnieść z tego własne korzyści. Tak właśnie stało się, kiedy skazał na śmierć, poprzez spalenie na stosie, wielkiego mistrza templariuszy, Jakuba de Molay. Władca miał dzięki temu przejąć niemały majątek Zakonu. Jednakże mistrz, konając, rzucił klątwę na Filipa Pięknego i swych pozostałych prześladowców. "Papieżu Klemensie!... Rycerzu Wilhelmie!... Królu Filipie!... Przeklinam was! Przeklinam was! Niech wasze rody będą przeklęte aż do trzynastego pokolenia!" O tym, czy złowieszcza przepowiednia rzeczywiście uderzyła w ród królewski, opowiedział w "Królu z żelaza" Maurice Druon.
Niejednokrotnie spotkałam się z opinią, że książki historyczne są nudne i nie ma żadnej przyjemności z czytania czegoś, co w ogóle nie wciąga czytelnika. Po zapoznaniu się z pierwszą częścią cyklu Królowie przeklęci stanowczo odpowiadam: w życiu nie słyszałam większej bzdury! To, że fabuła powieści jest oparta na faktach historycznych, wcale nie oznacza, że książka jest mało interesująca. Wręcz przeciwnie – Maurice Druon stworzył niezwykle barwny, ciekawy i intrygujący obraz Francji za panowania Filipa Pięknego. Różnorodne wątki przeplatają się ze sobą, tworząc spójną całość. Odnajdziemy tu dworskie intrygi, namiętności i zdrady członków rodziny królewskiej, a także sugestywną wizję czternastowiecznego społeczeństwa Francji. Druon precyzyjnie łączy ze sobą wszystkie fakty, które na pierwszy rzut oka niewiele mają wspólnego z głównym motywem książki, a mianowicie z klątwą rzuconą przez mistrza templariuszy.
Na uwagę czytelnika zasługuje kreacja władcy Francji, Filipa IV Pięknego – postaci, moim zdaniem, niezwykle uniwersalnej. Był to król dostojny, bezwzględny, nieznoszący sprzeciwu. Rządził państwem w sposób surowy, był nieugięty, niemalże nieodwołalny w swoich decyzjach. Właśnie dlatego został nazwany Królem z żelaza. Maurice Druon przedstawił tę postać, najdokładniej ukazując te cechy, które świadczą o słuszności przydomku władcy.
Tych, którzy w dalszym ciągu niechętnie podchodzą do książek historycznych, gorąco namawiam do przełamania uprzedzeń i sięgnięcia po "Króla z żelaza". Pierwszy tom cyklu zdecydowanie zachęca do zapoznania się z kolejnymi częściami Królów przeklętych, co ja osobiście z chęcią uczynię, jeśli uda mi się je dostać w bibliotece.
* Recenzja dla portalu
www.lubimyczytac.pl.