Do powieści Melissy Marr przyciągnęło mnie dosłownie wszystko – od intrygującego tytułu i pięknej szaty graficznej począwszy. Kiedy jeszcze dowiedziałam się z notki wydawniczej, że jest to książka o wróżkach, dosłownie przepadłam. Nie zastanawiałam się nawet chwili i postanowiłam przeczytać tę pozycję, ale czy spełniła moje oczekiwania?
Nastoletnia Aislinn widzi wróżki odkąd sięga pamięcią. Jest to zdolność dziedziczona przez kobiety w jej rodzinie. Z pokolenia na pokolenie przekazują sobie też zasady, mające zapewnić im bezpieczeństwo, a Aislinn nie jest tutaj wyjątkiem. Dziewczyna pewnego dnia dostrzega, że jest śledzona przez wróżkę i wróża. Na początku stara się stosować do przestróg wpajanych jej od dziecka przez babcię, ale kiedy Donia i Keenan się ujawniają, a wróż pojawia się w jej szkole jako jeden z uczniów, Aislinn postanawia złamać kilka reguł. To, czego się dowie, na zawsze zmieni jej życie…
Wielu osobom wróżki kojarzą się z postaciami z bajek, w szczególności z niewielkimi istotkami z błyszczącymi skrzydełkami, które dbają o przyrodę. Jednak jest to po prostu najbardziej spopularyzowane wyobrażenie o wróżkach, a na świecie istnieje ogromna liczba źródeł, które przedstawiają je na wiele różnych sposobów. Nadal wyobrażasz sobie „Królową Lata” jako historię, gdzie występują eteryczne i pełne dobra istoty? Nic bardziej mylnego!
Wróżki, które pojawiają się w powieści, mają specyficzny wygląd (czasami nabierający cech zwierzęcych) i zachowanie (przypominające niejednokrotnie te spotykane u wampirów – pomijając picie krwi, oczywiście), są niebezpieczne, knują intrygi, uwielbiają mamić śmiertelników i płatać im nieprzyjemne psikusy. Przez większość czasu są niewidzialne, ale potrafią przybrać ludzką postać. Co ważne – one także posiadają własne prawa, a nawet władców, którzy ze sobą rywalizują. Jest jedna rzecz, której nie lubią – żelazo.
Zaintrygował mnie prolog powieści – mroczny, zagadkowy i wzbudzający dreszcz emocji. Potem nadszedł pierwszy rozdział, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy czytam tę samą książkę. Na fali pierwszego wrażania kontynuowałam czytanie i nie żałuję, bo jeszcze niejednokrotnie znajdowałam w niej to, co zapowiadał wstęp. Książka jest jednak bardzo nierówna i to jej największa wada. Życie codzienne Aislinn było zupełnie nieciekawe, a jej relacje z rówieśnikami przedstawione były bardzo przyziemnie i skupiały się głównie na fizyczności oraz nic nie wnoszących rozmowach.
Drugą rzeczą, która przeszkadzała mi w książce, to podkreślanie za wszelką cenę seksualności wróżek. Rozumiem, że autorka chciała zwrócić uwagę na ich zmysłowość oraz to, w jaki sposób ją wykorzystywały, jednak moim zdaniem nie musiała kłaść na to aż takiego nacisku. Poza tym często odnosiłam wrażenie, że robiła to na siłę i ciężko mi powiedzieć, jaki miała w tym cel.
Spodobała mi się za to kreacja świata wróżek – ich zwyczaje, podział, zasady panujące w społeczności i cała ta pełnej magii otoczka związana z ich funkcjonowaniem. Wszystkie elementy do siebie pasowały, tworząc zupełnie inną rzeczywistość. Istniała wyraźna granica pomiędzy tym, co otaczało Aislinn, a tym, co napotykała przebywając wśród wróżek – było to zupełnie coś innego od tego, co znała, a zarazem przyciągającego ją jak magnes.
Okładka zdecydowanie zwraca na siebie uwagę, a roślinny motyw wokół tytułu pojawia się także wewnątrz książki – z przyjemnością czyta się pozycję, która jest także estetycznie wykonana. Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest umieszczenie na końcu dodatków. Znaleźć tam można „Sześć intrygujących faktów z życia Melissy Marr”, „Pogaduszki z Melissą Marr”, „Listę przebojów z ‘Królowej Lata’”, „Listę lektur Melissy Marr” oraz fragment kolejnego tomu. Przesłuchałam playlistę i chociaż niespecjalnie pasowała mi do książki, to miłym zaskoczeniem było, że większość piosenek przypadła mi do gustu (mimo że tylko kilka znałam wcześniej). Podobały mi się również cytaty związane z wróżkami, znajdujące się na początku każdego rozdziału – z chęcią zapoznałabym się z książkami, z których pochodzą.
Takich wróżek jeszcze nie znałam, chociaż niektóre elementy związane z ich światem spotykałam już w innych książkach czy opowieściach. „Królowa Lata” to powieść, która choć bywa przewidywalna, pozwala na chwilę oderwać się od otaczającej nas rzeczywistości. Przyznam szczerze, że spodziewałam się po niej więcej, ale czyta się ją szybko i mimo wad zapewnia niejedną chwilę rozrywki. Widać, że to tak naprawdę dopiero wstęp do historii, lecz losy Aislinn zainteresowały mnie na tyle, że sięgnę po kolejną część.