Po lekturze Córki złodzieja straciłam już nadzieję na to, że kolejne tomy będą podtrzymywały poziom pierwszej części. Bo, jak pisałam, druga część mnie wymęczyła i zostawiła po sobie niesmak. Nie spodziewałam się, że Królewski zdrajca wynagrodzi mi wszystkie krzywdy, jakich zaznałam i będzie tak dobrą książką.
Owen Kiskaddon stał się pełnoprawnym oficerem, a także zdobył ogromne zaufanie króla Severna. Jednak młody mężczyzna nie jest już tak ślepo w niego zapatrzony i wymyśla kolejne plany na to, jak pozbawić okrutnego władcy korony. W końcu trafia się idealna okazja, aby tego dokonać, a niespodziewanie u boku Owena staje piękna sojuszniczka. Czy uda im się pokonać Severna i przywrócić pokój w Królewskim Źródle? Czy też może ziemia zabarwi się kolorem krwi niewinnych ludzi?
Jeszcze zanim otworzyłam tę książkę, zaczęłam bić się z myślami. Zastanawiałam się, czy znowu się nie rozczaruję i co zrobię, jeśli tak się stanie. Jeff Wheeler postanowił mnie jednak zaskoczyć i pokazać, na co go tak naprawdę stać. Dzięki temu została mi przywrócona wiara w sens tej serii.
Główny bohater jeszcze bardziej zyskał w moich oczach. Choć już wcześniej pokazał swoją dojrzałość i inteligencję, to tym razem postanowił zerwać z siebie łatkę ulubieńca Severna. Polubiłam go jeszcze bardziej, choć nie wiem, czy jest to możliwe. Oczywiście, niektóre jego decyzje wzbudzały we mnie niedowierzanie i myślałam sobie “czemu on jest tak głupi?”. Jednak teraz, po skończeniu tej powieści wiem, że te dość dziwne pomysły prowadziły go do ogromnego sukcesu.
Evie, która jest najlepszą przyjaciółką Owena, zaczęła mnie z kolei irytować. Wyszła za mąż i stała się w pełni dojrzałą młodą kobietą, która również ma prawo głosu w istotnych sprawach. Jednak jej zachowanie względem Owena wydawało mi się trochę nielogiczne. Z jednej strony sama odrzuca jego zaloty i udowadnia, jak mocno kocha swojego męża. Z drugiej jednak strony widocznie boli ją to, że Owen spędza dużo czasu z królewską trucicielką, a później i z Sinią. Zdecydowanie straciła w moich oczach.
Pojawiła się tutaj nowa bohaterka, która z miejsca skradła moje serce. Sinia wydaje się okrutną władczynią, która na nic nie parzy przychylnym okiem i rządzi swoim terenem twardą ręką. Jednak w rzeczywistości jest to sympatyczna, kochana i bardzo ciepła kobieta, której nie sposób nie lubić. Przy tym potrafi być również stanowcza, co jeszcze bardziej sprawia, że Sinia to jedna z moich ulubionych bohaterek tej serii.
Jestem szczerze zachwycona tym, jak świetnie autor poprowadził akcję powieści oraz jak ciekawie przedstawił politykę, która rządzi całym królestwem. Dawno nie dałam porwać się aż tak fantastyce, a po lekturze Królewskiego zdrajcy zauważyłam, jak bardzo za tym tęskniłam. Choć książka jest bardzo dobrze napisana i okrutnie wciągająca, to jednak pewne wątki zostały moim zdaniem zbyt szybko rozwiązane. Myślę, że gdyby Jeff Wheeler pociągnął je kilka stron dalej, świetnie zbudowałby napięcie, a sama książka zyskałaby na jakości.
Trzeci tom serii Królewskie Źródło jest zdecydowanie najlepszym jak do tej pory. Po drugim tomie czułam rozczarowanie, po skończeniu tego czuję radość i niecierpliwość. Bardzo chciałabym już dowiedzieć się, co autor wymyślił w kontynuacji i mam nadzieję, że będzie mi dane zaspokoić swoją ciekawość. Nie jestem w stanie znaleźć więcej wad tej książki, więc to chyba mówi samo za siebie.
Jeżeli tak jak ja, poczuliście niedosyt i frustrację płynącą z rozczarowania po lekturze Córki złodzieja, to koniecznie sięgnijcie po Królewskiego zdrajcę. Wynagradza on wszystkie niedociągnięcia z nawiązką. Mam też nadzieję, że w Polsce już niedługo zostaną wydane kolejne książki z tej serii.