Królestwo Węży i Krwi to książka, która na samym wstępie zachęca swoją okładką. Jest ona przepiękna, te kolory są po prostu cudowne! Jednak nie tylko okładka kusi, gdyż wnętrze jest równie piękne. Historia, która przelewa się przez karty powieści, uzależnia od siebie. Pochłania czytelnika na długie godziny. Autorka ma delikatne pióro, dzięki czemu z wielką przyjemnością możemy dać się porwać światu, który wykreowała. A ten świat jest pełen magii i niebezpieczeństwa, które kryje się za rogiem.
Od samego początku bohaterzy bardzo mnie zaintrygowali. Asteriee to księżniczka Avereel, która na wstępie wydaje się być bezbronną dziewczyną, lecz z czasem zaczyna pokazywać pazury. Na kartach powieści można zauważyć jej przemianę, jak z wystraszonej dziewczynki staje się odważną kobietą. Kobietą skorą do walki o swoje ja, o wybawienie swojego ludu spod władzy bezwzględnej bestii w ludzkiej skórze. Mimo tego, że los rzuca jej kłody pod nogi, ona się nie poddaje, choć jej przeciwnik jest równie uparty. Handar to wojownik, który posiada magiczne zdolności, z początku poznajemy go jako wroga, dzikusa, który żył w lesie. To on porwał księżniczkę i przejął władzę nad królestwem, jest tak silny, że nikt nie ma odwagi się mu sprzeciwić. Nikt poza Asteriee. Nasza bohaterka co i rusz gra mu na nosie, stara się jak tylko może, by obalić go z tronu i odzyskać to, co utraciła.
I tutaj zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki. Tajemnice, magia, niebezpieczeństwo, ciągłe dogryzanie sobie bohaterów. Walka o przetrwanie. Uwierzcie, przy tej dwójce nie ma miejsca na nudę. Jest tu poruszony wątek hate to lovers, który sprawia, że emocje sięgają zenitu. Momenty, w których bohaterzy stawiają swoje życie na szali, sprowadzają ból i niedowierzanie, a czasem wywołują łzy. W niektórych chwilach trzymając kciuki za bohaterów, jednocześnie zaciskałam pięści, w obawie, że stanie im się krzywda. Dzięki temu, iż fabuła pozwala nam zatopić się w emocjach obojga bohaterów, poznać ich myśli i obawy, tych uczuć jest coraz więcej. Dodatkowym plusem jest zmienność czasów, choć idzie się czasami pogubić. Autorka napisała historię, która podzielona jest na teraźniejszość i przeszłość. Teraźniejszość to moment, w którym Handar przywłaszczył sobie królestwo Averell, a przeszłość, to czas, w którym Asteriee została przez niego porwana. Przeskakujemy pomiędzy czasami, by móc dowiedzieć się jak doszło do przejęcia władzy i dlaczego nasi bohaterzy pałają do siebie nienawiścią. Szczerze mówiąc, to pewnych rzeczy się nie spodziewałam, co bardzo mi się podobało, ponieważ nie lubię przewidywalnych historii. A ta książka z pewnością taka nie jest.
Mogłabym tak pisać i pisać o tym, jakie wrażenia na mnie wywarła ta historia, ale jestem pewna, że za dużo bym Wam zdradziła. Mogę Wam jednak zapewnić, że będzie mrocznie i niebezpiecznie. Nie będziecie w stanie się od niej oderwać, a zakończenie wgniecie Was w fotel. "Królestwo Krwi i Węży" to lektura idealna na deszczowe dni, w ciągu których pod ciepłym kocykiem i z herbatką w ręku aż przyjemnie jest zanurzyć się w taką historię. Fani fantastyki z pewnością się nie zawiodą!
Na koniec chciałabym gorąco podziękować Autorce oraz wydawnictwu za zaufanie, którym mnie obdarzyli. To zaszczyt móc patronować tak cudownej historii. Pokochałam ją całym sercem, aż brakło mi słów, by opisać swoje emocje. Zbierałam się do tej recenzji dłuższy czas, gdyż przez natłok uczuć, jakie we mnie wywołała, po prostu nie wiedziałam, co mam napisać. Mam nadzieję, że udało mi się sprawnie opisać większość z nich. Jeszcze raz ogromnie dziękuję! A Was kochani zachęcam do lektury!