Ostatnim Booktourem, na który zapisałam się w zeszłym roku było “Królestwo dusz”. Jest to książka fantastyczna, z bardzo ciekawym i lekko zagmatwanym nowym światem pełnym magii. Rena Barron przedstawiła nam ciekawą historię w bardzo obszerny i zawiły sposób, w której niekiedy można było się pogubić, lecz w większości książka mnie porwała i ostatecznie bawiłam się dobrze podczas tej lektury. Bardzo spodobał mi się fakt, że autorka pisząc książkę zaczerpnęła inspirację z opowieści o magii, różne historie usłyszane u jej bliskich z Afryki Zachodniej, pozwoliły jej stworzyć ciekawą historię. Opinie o książce są różne, natomiast moja opinia jest dość neutralna. Nie zachwyciłam się nią, lecz również nie uważam, że historia była zła. Uważam, że historia ma potencjał, lecz nie został on do końca wykorzystany.
“Charakter człowieka poznać można nie po jego stroju, ale czystości jego duszy.”
Główną bohaterką jest Arrah, która całe swoje życie czuła się nie na miejscu, jej rodzice i babka, są obdarzeni wielką magią, lecz ona sama nie potrafi jej w sobie znaleźć. Jej dzieciństwo opierało się na poszukiwaniu tej magii i na ogromnym pragnieniu posiadania choć okruszyny mocy. Mając szesnaście lat nasza bohaterka nadal nie potrafi wróżyć z kości ani przywoływać duchów zmarłych przodków. Jej babka jest Szamanką, ojciec znakomicie radzi sobie z magią, a jej matka jest Ka-Kapłanką, kobietą podziwianą przez wielu ludzi w Królestwie, czuje się przytłoczona oczekiwaniami bliskich, wobec jej magii. Po powrocie do Królestwa, sprawa jej magii zostaje zepchnięta na dalszy plan, z powodu zaginięć dzieci. Arrah zaczyna szukać sprawcy, gdy znika jej młody przyjaciel. Sprawa stała się osobista, dlatego gdy nasza bohaterka odkrywa kto stoi za porwaniem przyjaciela jej świat się zawala, lecz szesnastolatka się nie poddaje i stawia czoła złu, które czai się bardzo blisko.
“Pozwoliłem na to tylko dlatego, że syna nie wolno oceniać po tym, kto jest jego ojcem. Dzieci są niewinne.”
Historia wydaje się prosta w odbiorze, lecz wdrożenie się w nią było dość trudne, ponieważ natłok informacji o magii i nowym świecie był ciężki do ogarnięcia. Mimo tego, bardzo brakowało mi kilku szczegółów, które pomogły by mi w dokładnym rozeznaniu się w bóstwach, w które wierzą bohaterowie, bądź po prostu wyjaśnienie sformułowań, które nie były objaśnione w ogóle. Wielkim plusem książki jest przepiękna okładka, która przyciąga oko oraz przepięknie wygląda na półce. Jednak jak wiadomo “szata nie zdobi człowieka”, tak samo jak piękna okładka nie zastąpi wciągającej fabuły. Mam duży problem z tą książką, podobała mi się, lecz oczekiwałam czegoś bardziej mrocznego, czegoś co wstrząśnie mną bądź zapadnie w pamięci bardzo głęboko. Dostałam książkę, która była ciekawa, lecz również nijaka. Skupiając się na bohaterach, muszę przyznać, że niektórzy byli dość ciekawi, wnoszący różne aspekty do książki. Brakowało mi jednak wyrazistych postaci, które wspominałabym z uśmiechem, bądź żalem. Nie polubiłam nikogo, a na pewno nie głównej bohaterki, która nie dość, że postępowała zgodnie z kanonem dobra, to niekiedy wydawała mi się bardzo głupiutka. Co prawda nowe światło zostało rzucone na nią na końcu książki, lecz mimo tego nie potrafiłam polubić jej. Miejscami książka wydawała się odbiegać od głównego wątku przez co czułam się oderwana od historii. Za to koniec płynął wartko, niekiedy aż za szybko, lecz to właśnie końcówka książki zasłużyła na najlepszą ocenę. Autorka miała wielkie ambicje na wspaniałą książkę i poniekąd jej się to udało, lecz sukces przeplata się miejscami z porażką. Podsumowując, polecam, lecz nie nastawiajcie się na porywającą historię.
“Nadzieja jednak słabnie, gdy raz po raz spotyka się z porażką.”