Do książek polskich autorek zawsze podchodzę z rezerwą, bo obawiam się tego, co znajdę w środku i chyba wymagam od nich odrobinę więcej. Przejechałam się już kilka razy, więc sięgając po "Króla Grzechu" Ludki Skrzydlewskiej aż trzęsłam się ze strachu. O dziwo, bez potrzeby.
W tej pozycji poznajemy historię Danielle, która przyjeżdża do Las Vegas, aby pomóc kuzynowi odnaleźć jego siostrę, która zaginęła bez śladu. Okazuje się, że Violet pracowała w pewnym klubie nocnym i Dani wpada na pomysł, aby się tam zatrudnić i zdobyć kilka informacji na temat życia kuzynki od pracowników. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że wszystko się skomplikuje, gdy wpadnie na swojego nowego, seksownego jak diabli szefa - Kinga. On zawsze dostaje to, czego chce, a tym razem chce jej.
Oczywiście, znajdują się tutaj zarówno rzeczy, które mi się podobały jak i te, które chciałabym zmienić. Zacznijmy może jednak od plusów tej historii.
Bardzo podoba mi się styl autorki, pojawiają się zabawne dialogi, opisy są wystarczające, nie ma błędów stylistycznych, a to wszystko sprawia, że całość czyta się szybko i przyjemnie. Miałam wrażenie, że czytam książkę jakiejś zagranicznej bestsellerowej autorki, co bardzo miło mnie zaskoczyło.
Dodatkowo na plus mogę uznać sam pomysł na fabułę i połączenie romansu z akcją. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Ludki, ale z tego, co wyczytałam, większość (jak nie wszystkie) jej powieści są pisane w tej sposób, co jest miłą odmianą, bo raczej nie można się tutaj nudzić i szczególnie pod koniec wiele się dzieje, dzięki czemu ciężko mi było odłożyć tę książkę i jak najszybciej chciałam się dowiedzieć jak to wszystko się skończy.
Jeżeli natomiast chodzi o minusy to jak dla mnie niestety sporym są sceny erotyczne. Ja tam nie czułam żadnej pasji, nie kręciły mnie one i przede wszystkim jak na mój gust było ich zbyt dużo. Cała książka jest bardzo obszerna, więc z przyjemnością usunęłabym kilka scen seksu, żeby trochę ją skrócić. Nie polubiłam także postaci Kinga. Zdecydowanie nie jest to typ bohatera, dla którego ja mogłabym stracić głowę. Do pozostałych postaci nic nie mam i szczególnie pracownicy w klubie Kane’a przypadli mi do gustu i byli ciekawie poprowadzeni, ale on sam był dla mnie męczący, toksyczny i po prostu nijaki i może właśnie dlatego nie czułam wielkiej chemii pomiędzy nim, a Dani.
Ciężko mi ocenić tę książkę, bo nie chciałabym być niesprawiedliwa. Mogło być trochę lepiej, ale i tak miło spędziłam z nią czas i uważam, że jest to jedna z ciekawszych pozycji, jeżeli chodzi o romanse erotyczne, które pojawiły się w tym roku na rynku. Najmilej jestem właśnie zaskoczona przyjemnym stylem autorki i wydaje mi się, że sięgnę po inne jej książki w wolnej chwili, żeby się przekonać jak wyglądają tam te wątki kryminalne, którymi jestem szczerze zaintrygowana. Nie ma tutaj zwykłej, cukierkowej miłości, tylko dzieje się coś dodatkowo i to jest ekscytujące. Mam też nadzieję, że męskie postacie bardziej przypadną mi do gustu, bo ten King... Ech, liczyłam na coś więcej.