Kościół i jego mroczne tajemnice zawsze nas intrygowały. Mimo wielu kontrowersyjnych pogłosek na jego temat, nadal jest uznawany za święty. Co jeśli jest o wiele gorzej niż sobie wyobrażamy? Nasze najśmielsze myśli nie zawierały pewnie przypuszczeń, iż cała ta instytucja mogłaby być na posługach samego szatana.
„Wreszcie nie mogła pojąć, w jaki sposób nieskończone rzesze ludzi nabierają się na ten teatr, który odgrywa się przed nimi już dwa tysiące lat”
Jedną z głównych bohaterek książki jest Klara. Przyjeżdża do Częstochowy – miasta w którym spędziła swoje dzieciństwo i którego naprawdę nie lubi, aby napisać artykuł o wszystkich „brudach” prezydenta tego miasta. Robi to dla swojego dziecka, które niedługo ma przyjść na świat. Jako samotna matka musi zapewnić sobie i synkowi ciepły dom w którym spokojnie mogłaby zająć się wychowaniem. W celu zdobycia kilku informacji do artykułu spotyka się ze swoją przyjaciółką Zuzą, która jest prokuratorem. W ten oto sposób zostaje wplątana w śledztwo dotyczące morderstwa dwójki kochanków zamordowanych w dziwny sposób w hotelu. To niestety nie koniec kłopotów, następują kolejne tajemnicze morderstwa a wydział śledczy i Zuzanna w żaden sposób nie mogą odnaleźć sprawcy. W pewnym momencie otrzymują jednak wskazówkę, która prowadzi nie gdzie indziej, jak do samego kościoła.
„Widziała swoje dziecko na czele pielgrzymki cierpiących dusz. Widziała siebie, stojącą naprzeciw morza krwi. Otworzyła oczy i w tej chwili zrozumiała, co oznaczały jej wizje.”
Carla Mori była wcześniej zupełnie nieznaną mi autorką. Dopiero „Krew, pot i łzy” zdobyło wielką sławę, dlatego też sięgnęłam po tę książkę. Jak sama autorka wspomina, chciała stworzyć utwór podobny do „Kodu Leonarda da Vinci”. Owszem jest to coś podobnego, jednak po książkach Browna miałam ochotę zwiedzić cały Rzym, obejrzeć wszystkie obrazy opisane w powieści, natomiast po tej książce nie mam jakoś ochoty na zwiedzanie Częstochowy, ponieważ żadne miejsce nie zostało tak naprawdę owiane nutą zagadki i tajemnicy. Wszystkie rzeczy zostały wymyślone tylko na potrzeby tej oto książki. Pomysł na książkę być może rzeczywiście jest dość kontrowersyjny, niektórzy chwalą autorkę za odwagę wyrażania swojego zdania, jednak moim zdaniem wcale nie ukazała ona tutaj niczego nowego. Księża nie raz byli osądzani o cudzołóstwo, biskupi o pazerność, a wierni o wiarę na pokaz. Tak więc nie zostałam zaskoczona niczym o czym bym nie wiedziała. Mimo tego Carla Mori w sposób perfekcyjny poruszyła te problemy i wplątała je do swojej powieści czyniąc ją ciekawszą.
Niestety jako horror ta opowieść strasznie mnie rozczarowała. Brakowało mi momentów, które wzbudzają słodkie napięcie przed jakąś wielką tragedią. Niestety bardzo też nie lubię kiedy połowa opowieści jest zupełnie realna, a nagle w drugiej części pojawiają się elementy fantastyczne. Czytając recenzje innych, oraz to co na okładce, nie spodziewałam się takich paranormalnych wrażeń. Z początku sądziłam, że po prostu ktoś jest wariatem i ma zwidy, ale jednak nie.. W każdym razie język autorki bardzo mi się spodobał i dla niektórych osób będzie to pewnie całkiem niezły horror. Gdyby powstał film na podstawie tek książki z pewnością wiele osób chciałoby go obejrzeć i bardzo by on się podobał.
„Krew, pot i łzy” nie zrobiła na mnie dużego wrażenia, jednak mimo wszystko zaciekawiła. Zakończenie pozostało otwarte, więc być może autorka spróbuje napisać kolejną część, którą chętnie przeczytam, choćby po to, aby dowiedzieć się o dalszych losach głównej bohaterki i jej małego synka, który miał odegrać tu ważną rolę, mimo tego, że jest niemowlakiem. Polecam naprawdę wszystkim oprócz katolikom, którzy nie potrafię zwyczajnie przyjąć opinii kogoś innego. Pamiętajcie, że to tylko fabuła książki, która porusza pewne problemy, nikt przecież nie narzuca nam tutaj, abyśmy myśleli podobnie.
„Na chwałę Najpotężniejszego!
Odejdźcie, ofiara spełniona
Znalazłszy się w winie Wiecznego
Skrwawionych tłum owiec tu skona”