Pierwsza część naprawdę mi się spodobała. "Gołąb i wąż" wciągnął mnie od samego początku, więc nic dziwnego, że chętnie sięgnęłam po drugi tom tej historii. Jednak "Krew i miód" nieco mnie rozczarowało.
Byłam zdziwiona, że tak ciężko idzie mi wsiąknięcie w historię. Byłam pewna, że książkę będzie się czytało, choć w połowie tak dobrze i płynnie, jak "Gołębia i węża". Jednak było inaczej. Książka nie wciągnęła mnie tak bardzo. Topornie szło mi wgryzanie się w fabułę. A kiedy minęłam połowę i już myślałam, że będzie lepiej, to... po chwili znów zrobiło się ciężko. Nie jestem pewna, czy jest to spowodowane stylem pisania, czy może sposobem rozmieszczenia wątków, sytuacji i całej akcji (a może wszystko razem). Zainteresowanie książką było, ale coś mi jednak nie grało i mniej przypadła mi do gustu.
Stawka jest jeszcze wyższa, czarownice bardziej zabójcze, a romans niezmiennie gorący! Z niecierpliwością wyczekiwana kontynuacja „Gołębia i węża”, która stała się natychmiastowym bestsellerem New York Timesa i IndieBound. Idealna dla fanów Sarah J. Maas!
Po uniknięciu śmierci z rąk Dames Blanches, Lou, Reid, Coco i Ansel uciekają przed sabatem, królestwem oraz Kościołem. Są teraz zbiegami, którzy nie mają się gdzie ukryć.
Lou i Reid potrzebują sojuszników, aby uratować się przed czarownicami i chasseurami depczącymi im po piętach. Ochrona ma jednak swoją cenę, dlatego zmuszeni są podjąć oddzielne misje, aby odbudować siły. Gdy Lou i Reid próbują przezwyciężyć tworzącą się między nimi przepaść, nikczemna Morgane wciąga ich w zabójczą grę w kotka i myszkę, która w konsekwencji grozi zniszczeniem czegoś, co warte jest więcej niż jakikolwiek sabat.
„Rzuca zaklęcie na fanów romansów”. – Kirkus Revievs
„Zapierająca dech w piersiach kontynuacja «Gołębia i węża» jest rozwinięciem magicznego świata, który stworzyła Mahurin. Konfrontuje siłę miłości z potrzebą ochrony ukochanych… za wszelką cenę. Czy oddałbyś swoją duszę, aby ocalić kogoś innego? «Krew i miód» nie tylko odpowiada na to pytanie, ale wciąga czytelnika w genialną historię. To jak niekończąca się jazda kolejką górską!”. – Jodi Picoult, autorka bestsellerów New York Timesa „Małe wielkie rzeczy” i „Iskra światła”
„Genialny debiut, pełen wszystkiego, co kocham: z nietuzinkową bohaterką z krwi i kości, pokręconym i śmiercionośnym systemem magii oraz płomiennym romansem, który sprawiał, że zarywałam noce, czytając kolejne strony. „Gołąb i wąż” to absolutna perełka wśród książek”. – Sarah J. Maas o „Gołębiu i wężu”
Nie odmówię jej jednak tego, że nadal ma pakiet ciekawie wykreowanych postaci. Nie tylko zaliczyłabym tu naszą główną ekipę, ale też pobocznych bohaterów. Czarownice krwi, wilkołaki, grupa Clauda fajnie wzbogacały fabułę i dawały smaczku akcji, szczególnie że niektóre z tych osób były naprawdę mocno pokręcone (Nicholina jak dla mnie przoduje, bo nie tylko jest wykręcona, ale też niepokojąca). Podobało mi się również to, że autorka nie zmieniła ot tak Reida. Nadal był postacią, która małymi krokami przechodziła pewną przemianę, a stare przyzwyczajenia, nawyki i rozumowanie wciąż z nim jeszcze były.
Miałam nadzieję na jakiś fajny i ciekawy finał, ale on jakoś mi nie podszedł. Poszło za łatwo. Natomiast sama końcówka, gdy myślałam, że już jest po wszystkim, a tu nagle - bum - mega intrygująca, wzbudzająca zaciekawienie, uratowała trochę zakończenie tego tomu.
Mimo wszystko jestem ciekawa, co będzie dalej. Choć ta część spodobała mi się mniej i ciężej się ją czytało, to i tak chętnie złapię za kolejny tom. Jest to kontynuacja całkiem okej, ale bez szału