Książka Szklany Tron pojawiła się na mojej półce jako prezent na 17 urodziny zaraz po tym , jak została wydana w Polsce. Od razu pokochałam jej okładkę i miałam przeczucie, że będzie to miłość na dłużej. Postać z okładki przywodziła mi na myśl typ fantasy, który uwielbiam najbardziej- ten, gdzie główną bohaterką jest waleczna, charakterna dziewczyna. I wiecie co? To był strzał w 10 a nawet i może w 100/10. Od tamtej pory Sarah J. Maas jest moją ulubioną autorką, której przeczytałam wszystkie książki i z niecierpliwością czekam na kolejne tomy.
Postanowiłam napisać dla Was recenzję tej książki, chociaż nie przeczytałam jej "właśnie". Mimo wszystko będzie to bardzo subiektywna opinia, ponieważ czytałam tą książkę aż 5 razy oraz pożyczałam ją do czytania wielu znajomym, których również urzekła.
Celaena jak już wspomniałam wyżej jest postacią o konkretnym charakterze, która zwykle podejmuje dość logiczne decyzje. Pomimo tego, że ma tylko 17 lat jest uznawana za najlepszą zabójczynią znaną w wielu krainach. Świetnie czyta się wydarzenia z perspektywy postaci, która analizuje każdą intrygę na dworze królewskim oraz zawsze posiada swoje zdanie na dany temat. Z pewnością jest to lektura, która spodoba się osobom, nie lubiącym jak bohaterka zmienia swoje zdanie, waha się i na ogół sama nie wie co myśli (o jezu ! dla mnie takimi uciążliwymi charakterami są przykładowo Bella ze "Zmierzchu" oraz Anna z "Pięćdziesięciu twarzy Greya"). Charakter Celaeny odbija się świetnie w książce w dialogach - jest mistrzynią w uszczypliwych docinkach względem rozpuszczonego następcy tronu, króla i całej dworskiej ekipy. Muszę przyznać, że nie raz parsknęłam śmiechem w trakcie czytania i ta książka potrafi mnie śmieszyć nawet, gdy czytam ją kolejny raz.
Akcja w tej części płynie dość równomiernie (nie, żeby od razu, że wolno! po prostu nie ma jakiś wielkich napięć) co w perspektywie następnych książek jest plusem. Autorka opisuje dość szczegółowo przebieg turnieju, ale co najważniejsze - opisuje dokładnie relacje Celaeny z księciem Dorianem, jego przyjacielem Chaolem oraz przyjaciółką dziewczyny, Nehemią. Kolejne części zdecydowanie "uciekają" nam szybciej i akcja tam jest bardziej zarysowana. Nasza bohaterka łatwo nawiązuje kontakty, więc jak można się domyśleć w książce pomiędzy wyżej wymienionymi facetami, a Celaeną dochodzi do momentu w stylu rozterek trójkąta miłosnego. Całość jednak nie jest opisana w sposób oklepany i postać nie zastanawia się przez 10 stron, czy jednak woli księcia, czy jego przyjaciela. Jest to wplecione znakomicie w główny wątek książki, czyli turniej i wydarzenia na dworze. Dodatkowo uczucia bohaterki nie są przesłodzone i napisane w stylu "dla zgłodniałych nastolatek", ale zdarzają się wzloty, upadki oraz różne sprzeczki. Także naprawdę polecam, ponieważ nie spotkacie tutaj odgrzewanego kotleta, w którym czytamy tylko o miłostkach naszej bohaterki.
Pierwsza część posiada stosunkowo najwięcej informacji o świecie, w którym znajduje się Celaena. Mniej jest tutaj indywidualnych kwestii postaci, która niesamowicie szybko rozwija się w następnych książkach. Powiem szczerze - jeżeli nie do końca spodoba Wam się pierwsza część to przekonajcie się i KONIECZNIE sięgnijcie po następne. Sarah zrobiła kawał dobrej roboty i absolutnie nie ma tutaj efektu, że pierwsza książka jest "ok" , a następne coraz gorsze. W sumie jestem przekonana, że im dalej tym jest tylko lepiej, ponieważ obecnie moje ulubione książki to część 3 i 4.
Bardzo podoba mi się wydanie książek, których grafika okładek jest po prostu cudowna. Dodatkowo książki posiadają dość dobrze zobrazowana mapkę świata , który stworzyła autorka, co pozwala odnaleźć się w opisach miejsc. Niestety są też minusy tego wydania - książki dość łatwo wyginają się oraz niesamowicie szybko brudzą. Jak wspominałam książki czytałam jakieś 5 razy, zawsze w domu, więc klasycznie leżały gdzieś tam na biurku. Pożyczałam je też znajomym, którzy zapewne nosili je co najwyżej w torebce bądź również czytali je w domu. Mimo normalnego użytkowania mam wrażenie, że do tych białych okładek normalnie brud sam się klei (jakkowiek to brzmi!). Ogromną różnicę w kolorze (z białego na żółty) zauważyłam dopiero jak koleżanka odkupiła mi 2 część, ponieważ ją zalała. Gdy postawiłam książki obok siebie na półce strasznie źle to wyglądało!
Na zdjęciu macie zobrazowanie tego jak wygląda nowa książka, oraz stara wyczyszczona do połowy. Widać różnicę, prawda? Najpierw kiedyś próbowałam wyczyścić to zmywaczem, ale niestety okładka traciła kolor oraz napisy. Aż wpadłam na pomysł wykorzystania Cleanera, którego używam do robienia paznokci hybrydowych. Koszt to około 10zł za małą buteleczkę także naprawdę warto. Specyfik ten z zasady służy do odtłuszczania, a co najważniejsze bardzo szybko odparowuje z powierzchni! Dzięki czemu mamy efekt: czystą okładkę, zachowanie wszystkie napisy (ja naprawdę tarłam tym miejsce koło miejsca i nic się nie stało) oraz okładka nie marszczy się w sposób taki, jakbyśmy to myli wodą. Książka wygląda jak nowa! Jestem niesamowicie zadowolona, że przywróciłam jej dawną świetność.