Georgia Kaufmann "Krawcowa z Paryża",
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczoną książką. Dawno już nie czytałam tak dobrze skonstruowanej historii obyczajowej. Tytuł z jednej strony budził skojarzenia z inną krawcową - "Krawcową z Madrytu", która ciągle leży i czeka na lekturę. Z drugiej strony wydał mi się trochę niefortunny, bo determinujący niejako wyobrażenia o treści. Przywołujący klasyczną obyczajówkę, taką jakich wiele na rynku wydawniczym. W połączeniu z okładką stylizowaną na retro moja wizja książki mocno odbiegła od tego, co rzeczywiście w niej ujrzałam. Zachęcał mnie jednak opis.
Rosa, piętnastolatka dorasta w Oberfals, znajdującym się w Tyrolu Południowym należącym wtedy do Włoch, w którym stacjonują Niemcy. Zakochana w jednym z nich, oszukana przez ojca, musi szybko dorosnąć. Rozwiązanie problemu znajduje w ucieczce do Szwajcarii, a potem do Paryża, stolicy haute couture, w którym rozpoczyna powolną wspinaczkę na sam szczyt modowego świata.
Od razu przypomniało mi się moje marzenie zrealizowane kiedyś podczas dwudniowego pobytu w Paryżu. Chciałam wtedy zobaczyć dwa muzea. Jednym z nich było właśnie Muzeum Mody (drugie wybrane wtedy to Muzeum Rodina). Nie dziwi mnie zatem kierunek, w którym podążyła Rosa, żeby zgłębić tajniki mody.
"Krawcowa z Paryża" napisana jest w formie zwierzeń, pamiętnika czy też testamentu, w którym ponad sześćdziesięcioletnia bohaterka w czuły i intymny sposób zwraca się do ukochanej, pozostającej zagadką, osoby zdradzając jej skrywane do tej pory tajemnice dotyczące dotychczasowego życia, a czytelnik na wrażenie jakby stawał się powiernikiem najskrytszych zwierzeń kobiety, która przeszła długą i trudną drogę do tego, żeby być w tym miejscu, w którym się obecnie znajduje. Sposób wypowiadania się Rosy, mówiącej o przeszłości skonfrontowany z tym, co udało się jej osiągnąć w życiu pokazuje jednocześnie dwa jej oblicza. Z jednej strony rzutka kobieta interesu, dbająca o każdy szczegół swojego życia, z drugiej okazuje się osobą o niezwykłej wrażliwości, skrzywdzoną przez los, pełną dylematów, która dokonać musiała wielu trudnych wyborów.
Czytając "Krawcową z Paryża", na której to okładce jest polecenie jej fankom Lucindy Riley (nie mam zdania, bo żadnej książki Lucindy nadal nie przeczytałam), czułam jednak pewną zbieżność losów Rosy z Evelyn - bohaterką "Siedmiu mężów Evelyn Hugo" książki napisanej przez Taylor Jenkins. I chyba nie ja jedna, bo w trakcie lektury podczytywałam sobie inne recenzje i nie jestem w tym odczuciu odosobniona.
Jeśli macie ochotę na porywajacą obyczajówkę, w której Paryż będzie tylko jednym z wielu przystanków Rosy, historię, w której nie zabraknie trudnych wyborów życiowych, opowieść, która niejednokrotnie zaskoczy, jeśli lubicie odsłaniające duszę wyznania, do których przemycane są drobne przedmioty życia codziennego, jeśli chcecie poznać kobietę jednocześnie kruchą i silną, "Krawcowa z Paryża" nie sprawi zawodu. Dziękuję Wydawnictwu Otwarte za propozycję lektury. Mam nadzieję, że już niedługo porównam ją z "Krawcową z Madrytu".