Fiolet należy do jednych z bardziej fascynujących barw. Znaczeń miał wiele na przestrzeni lat, każde z nich było jednak niezaprzeczalnie niezwykłe. Był jedynym kolorem poza czarnym i szarym, który dopuszczano w czasie żałoby. Zawsze kojarzony był z władzą. Bliżej ku czasom współczesnym stał się symbolem wolności, a więc także buntu i przemian. Żadnej z tych cech nie można odmówić Hannie, która poprowadzi nas do samego serca zwariowanej Krainy Czarów przywdziewając właśnie ten kolor.
Witamy w Portero.
Pożegnajcie się z prawami fizyki i logiki, tutaj nie obowiązują bowiem żadne z nich.
Piękna fioletowa sukienka. Szyta ręcznie i oczywiście na miarę. Idealny odcień, krój, a do tego także modelka, która ją nosi. Tylko co robi ta szkarłatna plama krwi plamiąc materiał ?
Hanna przybyła do matki z bardzo daleka. Nikt nie wie o jej przyjeździe, więc i nikt się jej nie spodziewa. Wszystko się popsuło odkąd umarł ojciec. Nie mówię odszedł bo nadal jej towarzyszy, czy to ważne, że pod postacią ducha ? Dziewczyna nie ma pojęcia jak matka ją przyjmie i czy w ogóle pozwoli jej zostać. Tymczasem problemem mogą być nie tylko więzi zerwane więzi rodzinne ale także Portero. Mówiąc szczerze, ta mieścina jest szalona i powinno się chronić innych ludzi przed wstępem na jej teren.
Matka stawia Hannie ultimatum - musi pójść do szkoły i wytrzymać tam określony czas. Kobieta wie, że dziewczyna nie będzie zdolna tego wykonać. Nie docenia jednak córki, a nade wszystko nie docenia jej szaleństwa.
Potwory ukryte w szkle i wabiące swoje ofiary aby wydobyć z nich krew do ostatniej kropli. Drzwi zawieszone w próżni, po których otwarciu widzisz już tylko ostaniom ofiarę jaką na nie skazano. Klucze wykonane z kości, będące jedynym sposobem na odczynienie klątwy.
Masz dość ? A to dopiero początek.
Przygotujcie się na sporą dawkę nowości - niczego takiego bowiem jeszcze w życiu nie czytaliście.
Książka nie podlega żadnym ramą - jest sama w sobie wyjątkowa.
Szaleństwo niektórych wizji to nie maniakalny omam, to bardziej jak podróż Alicji do serca Krainy Czarów. To właśnie taki rodzaj szaleństwa jest książce... oczywiście taka wersja Krainy Czarów troszkę z horroru, ale za to dobrego.
Ta powieść mną wstrząsnęła ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie można tego wszystkiego oczywiście brać dosłownie. Trzeba ją potraktować bardziej jak szalony sen (część akcji jest skomponowana na podobnej logice jak nasze sny) i cieszyć się tym szaleństwem snu póki trwa.
Jedyne podobieństwo dostrzegam właśnie z Alicją w Krainie Czarów, która też ma kompletnie irracjonalną fabułę i logikę, ale w tym chyba czar takich książek.
Bohaterka to niecodzienna postać przez to fabuła książki też taka się staje. Choć Hanna ma już zdiagnozowaną chorobą psychiczną i to wymagającą leczenie już tylko farmakologicznego, to nie ona jest źródłem szaleństwa w tej książce. Jak taki zwariowany świat odbierze osoba sama mająca wizje i urojenia ? Jako przekleństwo i pogrąży się w obłędzie czy jako swoje wybawienie ?
Autorka sprytnie z nami gra. Nie możemy powiedzieć jednoznacznie czy to Portero jest szalone czy też Hanna. To ona jest narratorką, to jej oczami widzimy przedstawiony świat.
Widać decyzję pozostawiono czytelnikowi.
Jest to powieść o szukaniu akceptacji. Hanna pragnie aby matka ją kochała, z drugiej strony marzy o miejscu, które przyjmie ją taką jaką jest, a nie można powiedzieć, że jest osobą normalną.
Przez to właśnie chyba tak bardzo lubimy bohaterkę od samego początku. Jej narracja przypomina troszkę Rose z serii Akademia Wampirów. Cenię sobie jej zdecydowanie. Niezależnie od sytuacji nie waha się ani chwili. Szczególnie, że tutaj gdzie każdy dba o siebie, chwila zwątpienie może kosztować ją życie. Nikt się nie też specjalnie nie przejmie, przyjezdni często zawitają tylko tu tylko po to aby pożegnać się ze światem żywych raz na zawsze.
Kolejny atut to zachowanie swojego człowieczeństwa do samego końca, nawet jeśli jego częścią bywa obłęd.
Przecież mimo wszystkich cudów, dziwów itp główny bohater (narrator) może pozostać człowiekiem. Nie obawiamy się, że już na następnej stronie nagle pod wpływem romantycznej miłości nie z tego świata okaże się wampirem/wilkołakiem/upadłym aniołem/czarownicą/wróżką lub potomkiem wyżej wymienionych.
To bardzo miła odmiana.
Książkę czyta się z zapartym tchem i to bardzo szybko.
Okładka jest świetnie wykonana. Odwracając ją pod odpowiednim kątem, fiolet przybiera piękne odcienie. Nie można się na nią wprost napatrzeć. Przyznam, że na samym początku ten wątek szaleństwa mnie troszkę zniechęcał, ale moje wątpliwości zniknęły już po pierwszym rozdziale.
Polecam jako jedną z lepszych pozycji wydawniczych tego roku ;)
Moja ocena : 8 / 10