Główny bohater, Julius Herzfeld jest znanym i poważanym psychoterapeutą. Prowadzi terapie indywidualne i nigdy nie zawodzi swoich pacjentów. Jednym słowem – kocha to, co robi. Podczas rutynowego badania lekarskiego dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory na czerniaka. Ma raka i przed sobą wizję życia do roku czasu. Natłok faktów i złych wiadomości zmusza go do przeanalizowania swojego życia i pracy. Wyciąga stare kartoteki byłych pacjentów i przypomina sobie sesje z każdym z nich, lecz z jednym ma niebywały kłopot. Philip Slate, uzależniony od seksu, po trzech latach sam przerwał leczenie, słuch o nim zaginął, a minęło bez mała dwadzieścia jeden lat od czasu gdy... A nie został wyleczony. Tkwił w tym samym punkcie, w którym był od lat czego Herzfeld miał świadomość. Dlatego Julius postanawia nawiązać z nim kontakt. Dochodzi do spotkania i okazuje się, że ów zagadkowy były-pacjent, Philip Slate stał się niebywale przemieniony dzięki pesymistycznym naukom niemieckiego filozofa Arthura Schopenhauera. Tak zaczyna się podróż wypełniona słowami Schopenhauera, historiami ludzi biorących udział w grupowej psychoterapii, a przy okazji i my wkraczamy w nasze wnętrza, by na wzór tych książkowych postaci uzdrowić ból i odmienić swoje życie.
Irvin D. Yalom, autor powieści, to światowej sławy amerykański psychiatra, który obecnie przebywa na emeryturze. Jest jednym z pionierów psychoterapii grupowej i twórca, co chyba w jego rysie zawodowym ma ogromne znaczenie) koncepcji psychoterapii egzystencjalnej, która skupia się w swoim sednie na nieodłącznych i najważniejszych składnikach ludzkiego losu: samotności, wolności, lęku, śmierci i na potrzebie sensu. Był lekarzem nieszablonowym w podejściu do pacjenta, co skutkowało udanymi sesjami terapeutycznymi oraz wyleczeniem tych, którzy zmagali się z kłopotami. Śmiem przypuszczać, że leczenie innych przeprowadzał na wzór siebie. Sam musiał zagłębiać się w sobie, szukać sensu życia i uzasadnień takich, a nie innych spostrzeżeń. Wedle ścieżki - zrozumienie siebie samego, własnych traum i problemów pokazuje drogę wiodącą do kogoś drugiego, do kogoś kto potrzebuje pomocy. Paralela własnych problemów życiowych autora i chorych. To sprawia, że praktyka i literatura Yalom`a stają się tak fascynujące. Nie inaczej jest z tą powieścią.
„Kuracja według Schopenhauera” Yalom`a to niebywała uczta dla zmysłów i psychiki równocześnie. Bohater, Julius, ktoś świadomy zbliżającego się kresu życia i obciążony troskami oraz wizją rychłego końca, to człowiek niemalże opętany lękiem przed śmiercią i końcem własnej egzystencji. Z kart książki wyłania się obraz kogoś bardzo świadomego własnego "ja", kogoś pełnego przemyśleń na temat siebie i innych, przemyśleń na temat sensu życia, istnienia oraz tego, co w tej egzystencji jest naprawdę istotne. Podczas czytania stajesz się uczestnikiem terapii i tekst bierzesz do siebie. Ustawiasz własne myśli wedle tych opisywanych, szukasz odpowiedzi, zadajesz pytania, coś cię nurtuje. Stajesz się żywym szablonem leczącego się człowieka, nawet jeśli tego nie potrzebujesz. I choć wydaje się, że powieść psychologiczna naszpikowana naukami Schopenhauera będzie nie dość, że trudna w lekturze, to i skomplikowana, to po kilku kartkach okazuje się być opowieścią tak wciągającą i pasjonującą. Owe filozofie naukowca stają się jasne i zrozumiałe, a ich interpretacja nie jest niczym nader skomplikowanym. Istotne bowiem jest zdrowie, dobrostan własny oraz umiejętność zachowania wewnętrznej równowagi w każdej sytuacji. Istota zdrowia tkwi w balansie i równowadze. Znamy? Pewnie. Ale jakże dobrze jest jest czasem uświadomić sobie własne człowieczeństwo i ponownie zagłębić się w sobie. Nakierować myśli na poszukiwanie sensu i celu życia oraz odkryć w sobie nowe „ja”, które kontempluje czas, smakuje momenty i odczuwa pokorę wobec potęgi danego mu życia.
dziękuję sztukater