Po megabombowym zakończeniu W pierścieniu ognia i po ogromnych emocjach związanych z obejrzeniem rewelacyjnej ekranizacji, na którą wybrałam się do kina bodajże dzień po zakończeniu lektury, nie mogłam wytrzymać i szybko zabrałam się za czytanie Kosogłosa. Byłam arcyciekawa, jak zakończy się ta trylogia, kogo wybierze Katniss i czy rzeczywiście jest to najsłabsza część.
Katniss przebywa wraz z rodziną w Trzynastym Dystrykcie. Peeta został porwany przez Kapitol i prawdopodobnie jest torturowany. Dziewczyna obwinia się za całą zaistniałą sytuację, ale postanawia być Kosogłosem czyli symbolem rebelii. W prawie wszystkich dystryktach panują powstańcze nastroje, ludzie walczą o swoje prawa i o wolność. Także Trzynasty Dystrykt oraz mieszkańcy Dwunastego przygotowują się do ostatecznej walki.
Autorka skupiła się tu na opisach działań wojennych. Wydawać by się mogło, że po tym wszystkim, co działo się na arenie brutalniej być nie może. Ale może być. Wojna jest o wiele bardziej okrutna i pochłania o wiele więcej ofiar. W Kosogłosie towarzyszy nam dużo przelewającej się krwi i śmierci, a także nieustannego strachu o życie własne i najbliższych.
" - Gdy przebywasz na arenie, reszta świata staje się bardzo odległa. Wszyscy ukochani ludzie i ulubione przedmioty, a także to, na czym nam zależy, przestaje istnieć. Ostateczną rzeczywistością staje się różowe niebo, potwory w dżungli oraz trybuci łaknący twojej krwi. Nie ma znaczenia, jak człowiek się czuje, po prostu trzeba zabijać, bo na arenie ma się tylko jedno życzenie i trzeba za nie słono zapłacić.
- Życiem.
- Och, skąd, to kosztuje znacznie więcej niż życie. Mordowanie niewinnych ludzi? Żeby to robić, trzeba poświęcić, wszystko, czym się jest."
Bohaterowie są poważniejsi, można powiedzieć dojrzalsi. Mam tu na myśli bohaterów, których znamy z poprzednich części. Wszystkie te okropne rzeczy, które im się przytrafiły ukształtowały ich, ale jednocześnie zabrały beztroskę i radość życia. Bardzo mi się podobało to, że w tej części jest więcej Gale'a i Prim, bo w poprzednich, mimo iż są bardzo ważni, pojawiali się stosunkowo rzadko, raczej we wspomnieniach Katniss. Z drugiej strony nie podobało mi się przekształcenie Finnicka w osobę załamaną psychicznie, wolałam go jako odważnego, nieokrzesanego, walecznego, zabawnego chłopaka z drugiej części. W tej natomiast jakoś stracił całą swoją osobowość.
Wydawać by się mogło, że Katniss wreszcie może decydować sama o sobie, podejmować samodzielne decyzje. Ale nie, choć teraz nie jest pionkiem w grze Kapitolu, to stała się nim w momencie gdy zdecydowała się być Kosogłosem. Musi tańczyć tak, jak jej zagrają, w przeciwnym razie poniesie konsekwencje swoich czynów.
Akcja jest wartka, czasem zwalnia, ale za chwilę znowu przyspiesza i nie da się oderwać od czytania. Zgadzam się z powszechną opinią, że jest to najsłabsza część z całej trylogii, może dlatego, że nie było tu stałego elementu czyli Głodowych Igrzysk, areny? Zakończenie w kilku sprawach zaskoczyło mnie, do kilku rzeczy mogłabym się przyczepić, ale w ostatecznym rozrachunku podobało mi się.
Żałuję, że to ostatnia część trylogii, bo naprawdę bardzo polubiłam ten świat, bohaterów i całą historię. To jedna z moich ulubionych serii i gorąco chciałabym ją Wam polecić, jeśli zastanawiacie się, czy warto ją przeczytać, to mówię, że warto:) Z pewnością kiedyś do niej powrócę, a teraz pozostaje mi tylko czekać na ekranizację Kosogłosa.