W swojej książce, Damian Cal zgłębia historię początków kosmonautyki. Zaczyna się tym interesować, podczas zgłębiania tajemnic zegarka „Pojlot”, który rozsławił się w świecie, bo taki sam, posiadał Jurij Gagarin podczas pobytu w kosmosie.
Troszkę ciężko było mi się za nią zabrać, bo nie czytam książek historycznych i nie interesuje mnie to, co mogą mi przekazać. Moje zniechęcenie na szczęście szybko zamieniło się miejscem z zaciekawieniem, bo muszę przyznać, że pan Cal, przedstawia historię bardzo ciekawie.
W książce poznajemy historię kariery Jurija Gagarina. Nie wiadomo mi, co już o niej wiecie, bądź, co, prócz podstawowych informacji wiecie o samym Gagarinie. Ja nie wiedziałam wiele, ale teraz przynajmniej znam pewne informacje, które nie są tak oczywiste, jak się nam wszystkim wydaje.
Jurija w „Kosmicznej układance” jest przede wszystkim fenomenalnym pilotem, doskonale przygotowanym do latania w każdej sytuacji i co rusz to udowadniający. Śledzimy jego przygotowania do podróży w kosmos i zasadniczą część książki – to, że Gagarin wcale w tym kosmosie nie był. Nie zdradzę więcej, mam nadzieję, że ciekawość rozbudzona.
Muszę przyznać, że Rosjanie są największymi kombinatorami, o jakich czytałam i na pewno do perfekcji opanowali pozbywanie się niewygodnych świadków. Nie chcę tutaj nikogo oceniać, czy obrażać czyichś uczuć, ale sądzę, że po przeczytaniu „Kosmicznej układanki” wielu z was podzieliłoby moje zdanie.
Czyta się w tempie ekspresowym, a jest to pewnie zasługa bardzo króciutkich rozdziałów (na 300 stron, 110 rozdziałów). Każdy rozdział jest opisany jako któryś z kolei „element”. Natomiast każdy element zawiera część układanki, która systematycznie odkrywa przed nami coś nowego, o czym pewnie nigdy nie słyszeliśmy.
Nigdy nie myślałam, że kosmonautyka może mnie zainteresować tak, jak to się stało. Chociaż w ogóle się na tym nie znam, z przyjemnością śledziłam postępy w budowaniu nowych rakiet, oraz losy tych, którym udało się polecieć w kosmos i wrócić żywym… lub martwym.
Książka jest wielowątkowa, ale wszystkie wątki skupiają się albo na kosmosie w ogólnym tego słowa znaczeniu, albo, w większej części na samym Gagarinie, który od samego początku zyskał sobie moją sympatię.
Okazuje się, że był to człowiek dobrze wykształcony, uzdolniony, z wielkim potencjałem i w dodatku dusza towarzystwa. Było mi go szczerze szkoda, bo nie mógł zrealizować swojego największego marzenia, choć właściwie było to jego powołanie.
Książkę polecam każdemu, nawet ludziom, którzy jak ja, nie lubią czytać o historii. Mnie bardzo wciągnęła ta opowieść, byłam nią tym bardziej zdumiona im dalej się w nią zagłębiałam. Nie żałuję, że przeczytałam, spędziłam miło czas i przy okazji dowiedziałam się kilku nowych faktów.