Dzisiaj premierę ma wyjątkowa historia- thriller science fiction "Najbardziej samotna dziewczyna we wszechświecie", po który sięgnęłam skuszona obietnicą plot twistu, który powali mnie na kolana. Czy rzeczywiście taki był?
Romy to córka astronautów, urodzona na statku, którego misją jest zasiedlenie nowej planety, która swoją atmosferą przypomina Ziemię. W wyniku tragicznego wypadku zostaje jedyną pasażerką, nieuchronnie zbliżającą się do końca podróży. W pewnym momencie dostaje szokującą informację. W jej stronę zbliża się nowy statek, który jest szybszy a na jego pokładzie znajdzie się ktoś, kto będzie mógł dotrzymać jej towarzystwa. Rozpoczyna z nim konwersację mailową, w trakcie której zbliżają się do siebie. Wraz z postępem misji uporządkowany świat Romy zaczyna jednak się sypać, a na powierzchnię wychodzą skrywane traumy.
Jest to tego typu książka, którą można połknąć za jednym posiedzeniem. Napisana lekkim stylem, z krótkimi, dynamicznymi rozdziałami i stosunkowo dużymi akapitami. Nie było tu miejsca na nudę czy znużenie, co naprawdę doceniam, bo miałam wrażenie, że strony przewracają się same.
Jednocześnie z ciekawością śledziłam rutynę Romy na statku kosmicznym. Jest to środowisko znacząco inne od ziemskiego i uważam, że autorka opisała panujące tam realia w ciekawy sposób. Mam jednocześnie wrażenie, że mogła to przedstawić jeszcze dokładniej, bo był to jeden z lepszych elementów całej książki.
Co do postaci Romy byłą miejscami bardzo naiwna, ale nie mogę jej za to winić. Wychowała się na statku kosmicznym i nie znała innego życia a swoją wiedzę na temat funkcjonowania relacji wyniosła między innymi z filmów dla nastolatków, co czyniło ją podatną na zranienie. Doświadczyła wielu przeciwności, a mimo to się nie poddała, za co ją cenię.
Atmosfera na statku jest cały czas duszna i towarzyszyło mi przeczucie katastrofy. Kiedy próbowałam postawić się na miejscu bohaterki, czułam dyskomfort. Nie wyobrażam sobie mieszkać samotnie na tak małej przestrzeni przez tyle lat. Takie postawienie się w skórze Romy pozwolilo mi zrozumieć lepiej jej zachowania a także samotność, jaka jej towarzyszyła.
I wreszcie przechodzimy do głównego plot twistu. Autorka w tekście sprytnie poukrywała wskazówki do niego, ale i tak mnie zaskoczył. Muszę jednak przyznać, że spodziewałam się czegoś jeszcze bardziej szokującego, bo koniec końców było to wstrząsające, ale nie sprawiło, że zbierałam szczękę z podłogi.
Całość uważam za porządną młodzieżówkę science fiction z elementami thrillera, które jednak nie są szczególnie przerażające. Jeśli szukacie książki dynamicznej i z ciekawym pomysłem na fabułę, może się wam podobać!
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Uroboros.