Klasyka fantastyki opublikowana w 1972 r., po którą sięgnąłem dopiero teraz, gdy wydano ją w formie audiobooka, świetnie czytanego przez Marcina Popczyńskiego. Sama książka obrosła legendą, to ona spopularyzowała słowo 'stalker', które przeszło do języka potocznego. To w niej obszar zakazany nazywany jest strefą lub zoną. Od razu nasuwają się skojarzenia z Czarnobylem. Para radzieckich autorów wykazała się wielką intuicją bo wiele scen z książki przypomina to, co się działo i dzieje wokół katastrofy atomowej za naszą wschodnią granicą. Od razu mi się przypomniał znakomity kryminał 'Jaskółki z Czarnobyla'.
A strefa u Strugackich to obszar, na którym przed kilkunastu laty pojawili się przybysze z kosmosu, pozostały po nich dziwne rzeczy i zjawiska. W gruncie rzeczy książka nie traktuje o kontakcie z cywilizacjami pozaziemskimi, ale o tym, co my ludzie robimy z tym co zostawili 'inni'. Z jednej strony bada się intensywnie strefę, stworzono wielkie projekty naukowe i militarne, z drugiej mamy kompletne niezrozumienie, błądzenie po omacku, nieprzypadkowo fizyk Pealman mówi: „są obiekty, dla których znaleźliśmy zastosowanie. I jestem pewien, że w większości przypadków to zastosowanie przypomina wbijanie gwoździ za pomocą mikroskopu.” Wreszcie wokół strefy rozwinął się przestępczy biznes: stalkerzy wciąż się tam nielegalnie wyprawiają, choć ryzyko utraty zdrowia, a nawet życia jest olbrzymie; wynoszą ze strefy różne gadżety, sprzedawane potem za wysoką cenę. Sporo w książce ciekawych wątków obyczajowych, akcja czasami jest wręcz sensacyjna.
Z drugiej strony mamy filozoficzne rozważania na temat obcych, najbardziej są one obecne w dyskusji Pealmana i Nounana, bardzo przypominają to co pisał Lem w „Głosie Pana”. W skrócie: gdy dojdzie do kontaktu z kosmitami, to będziemy ślepi jak małe kocięta, szanse na porozumienie się będą bliskie zeru. Zaś Pealman prezentuje efektowną ideę, oto przybysze z kosmosu zrobili sobie piknik na Ziemi, zostawili trochę śmieci i odlecieli, a my wciąż biedzimy się nad tymi odpadkami.
Jak już wspomniałem, bardziej niż o kontakcie z obcą cywilizacją, jest to książka o ludziach, o ich tęsknocie za szczęściem i doskonałością, oraz o skrzeczącej rzeczywistości pełnej brudnych geszeftów i stalkerów. Teza Strugackich jest taka, że dopóki sami nie uporządkujemy swego życia na Ziemi, żadni kosmici nie dadzą nam szczęścia i dobrobytu.
Świetna fantastyka, która w ogóle się nie zestarzała.