„Kopernik. Rewolucje” czyta się szybko i z pewną przyjemnością. Jeśli jednak założymy, za tytułem i wstępnymi deklaracjami autora, że tekst jest poszukiwaniem istoty rewolucji Kopernika, to książka wypada nie najlepiej. Wojciech Orliński chciał chyba napisać więcej o bohaterze, ale tego nie zrobił z dwóch powodów. Po pierwsze ‘dopadł go’ obiektywny brak źródeł. Po drugie z obawy przed niechęcią czytelników do brnięcia przez istotę przewrotu myślowego toruńsko-warmińskiego humanisty, pozbawił odbiorcy istotnych detali. Dziennikarz uczciwie zaznaczył, że będzie meandrował, analizował hipotezy, sondował otoczenie Kopernika i poszukiwał kontekstu. Analizując jednak historyczne wątki bytności Krzyżaków na Pomorzu, sukcesje po-piastowskie, zakulisowe walki o władztwo w Warmii, trochę ‘przeszarżował’. Chyba po prostu nie tego oczekiwałem od biografii pana Mikołaja.
Zbyt dużo bohaterów. Dziennikarz bardzo szeroko umieścił Kopernika w czasie i przestrzeni. Pierwsza połowa pracy, to raczej biografia wuja astronoma, który lawirował między konkurentami do intratnych stanowisk i polityką napięć polsko-krzyżackich. Kopernik jest tu dodatkiem, o którego istnieniu przypomina co jakiś czas uprawdopodobniona wstawka. Jednocześnie Orliński pilnuje, by opowieść nie wpadła na tory fikcji literackiej. Jeśli jest zgoda źródeł, wszystko zostaje podane. Jeśli istnieją kontrowersje historyczne – również jasno przywołuje stan badań. Szukając jako takiej ciągłości w życiu Kopernika, dopowiada kolejne akapity własnymi hipotezami, które z reguły uzasadnia. Istniejące ubóstwo faktów (nie tylko data narodzin, ale nawet data śmierci astronoma jest nieznana) czasem paraliżuje narrację książki. Szkoda, że autor rozbudowując okres studiów wuja Watzenrode, nie przypomniał klasycznej struktury akademii średniowiecznej (teologia, prawo, medycyna, trivium, quadrivium). Ostatecznie jednak nakreślił sporo specyfiki życia osób spędzających długie tygodnie podróżując po Europie, podał przykłady mechanizmu ‘poczt pantoflowych’, opisał konstrukcję systemu mentorstwa, powinowactwa intelektualnego i mecenatu. Szeroka panorama polityczno-religijna dość dobrze uzasadnia na przykład brak korespondencji Kopernika z myślicielami Zachodu. Jeśli musiał bronić Olsztyna (dosłownie), leczyć i wizytować gospodarstwa i jednocześnie zapewne brać udział w potajemnych negocjacjach, studiować we Włoszech i równolegle realizować politykę wuja, to nie było na epistolografię czasu. Dziennikarz przykładów na ‘zabieganie’ astronoma przywołał aż nadto.
Mikołaj Kopernik w książce Orlińskiego jest obecny jako administrator, postępowy wobec chłopów zarządca majątków, człowiek skromny, sprawny polityk i dalekowzroczny ekonomista. Trudno jednak dostrzec astronoma, a właściwie matematyka, który wdał się w dyskusję ze starożytną wizją świata. Detale codzienności XVI-wiecznej kapituły warmińskiej doczekały się zdecydowanie szerszego omówienia, niż zawarte w notatkach tworzonych przez dekady ‘wywrotowe’ koncepcje. Dużo jest o procesie druku dzieła, o Retyku i jego wizycie na Pomorzu, a niewiele o istocie. „O obrotach” ma bardzo przemyślaną konstrukcję, by jednocześnie atrakcyjnie prostym językiem ogłosić degradację Ziemi, a następnie wykorzystać ten model to odrzucenia mechanizmów i orbit Ptolemejskich w kolejnych bardziej technicznych rozdziałach. Tablice gwiazd, wykazanie procesu zaćmień, precesji – wszystkie znane powszechnie kosmiczne fenomeny poddał kanonik spójnej reinterpretacji w systemie heliocentrycznym. Takiego podsumowania dorobku mi zabrakło w książce. O prawach astronomii sferycznej czy trygonometrii dziennikarz pisze bardzo skąpo w kilku zdaniach. Dość ‘zredukowana rewolucyjność’ nie została dodatkowo wsparta prawdziwie proroczą i bardzo nowoczesną obserwacją Kopernika, która zmierzała do dynamiki i prawa powszechnego ciążenia, które przyniosło sławę dopiero Newtonowi 150 lat później. Szkoda.
„Kopernik. Rewolucja” dobrze odtwarza system relacji osobowych bohatera, bo poznajemy jego przyjaciół, wrogów. Analizuje wątek związku z kobietą czy zawiłości pruskie wobec rodzącego się protestantyzmu. Orliński nadmienia, że Kopernik obserwował niebo, że czytał innych autorów. Jednak nie wiemy jak bardzo to go angażowało. Bez próby pełniejszego skomentowania przewrotu w filozofii myślenia i jej zderzenia zarówno z kanonem starożytnym jak i chrześcijańskim, efekt ‘rewolucyjności’ blaknie. Skoro nie stara się autor oszacować ile tysięcy godzin wymagała praca nad stroną obserwacyjną i matematyczną „O obrotach” (a chociaż tyle wypadało, jeśli nie pojawiła się solidniejsza analiza treści dzieła finalnego), to dodatkowo traci czytelnik szansę na uformowanie zwykłego i zasłużonego podziwu. Wydaj mi się, że jeśli ktoś, będąc Polakiem, zna tylko hasło ‘wstrzymał Słońce i ruszył Ziemię’ i przeczyta pracę dziennikarza, nie wypełni tego powiedzenia treścią wystarczająco.
Moje narzekania muszę ograniczyć do minimum, bo jestem dalece nieobiektywny (niezbyt reprezentatywny ?). Ostatecznie książkę warto przeczytać, bo dowcip i lekkość pióra Orlińskiego łagodzą formalne niedostatki. Jako socjologiczno-historyczna biografia Kopernika, książka jest dobra. Sam chyba zatytułowałbym ją ‘Kopernik i jego czasy’. Jako próba podsumowania jego dziedzictwa intelektualnego, nieco słabsza. Stąd warto przeczytać któreś z dzieł umieszczonych w bibliografii. Sam dodałbym jeszcze jedno bardzo dobre opracowanie, którego tam nie ma, a które wprowadza porządek w systemy kosmologiczne od starożytności po wczesną nowożytność (*). Z obowiązku rozbijam liczbową notę na dwie, zakładając że moje oczekiwania nie muszą być miarodajne.
DOSTATECZNE – 6/10 (dla mnie)
DOBRE plus – 7.5/10 (chyba dla kogoś, kto nie szuka pogłębienia w istotę przewrotu)
=======
* Thomas S. Kuhn, „Przewrót kopernikański”, Prószyński i S-ka 2006