Ostatnio przechodzę fazę wyczytywania romansów i powieści erotycznych, jakie zagościły kiedykolwiek na mojej półce. Mój wybór padł i na pierwszy tom trylogii Konsorcjum, który zaczęłam jakieś... trzy miesiące temu. Przerwałam po siódmym rozdziale, bo nie chciałam czytać na siłę, byleby wystawić jakąkolwiek ocenę. Kilka dni temu jednak poczułam silną chęć dokończenia tej pozycji. W taki oto sposób na powrót wkroczyłam w świat Nadii i Dominica. Czy była to udana przygoda? O tym w tej opinii.
Nadia jest dość zadowoloną z życia młodą kobietą, przed którą świat stoi otworem. Obecnie sama dba o swoje utrzymanie, a pewnego dnia niespodziewanie otrzymuje propozycję pracy w ekskluzywnym klubie – na stanowisku menedżera. Wszystko to dzięki pomocy najlepszej przyjaciółki, Aśki. Nadia ma tylko jeden problem w nowej pracy, a nazywa się on Dominic Alexandrow. Tajemniczy, a jednocześnie dość porywczy szef kobiety może i ma wygląd samego boga seksu, ale zdecydowanie może skazać Nadię na zgubę...
Powiem Wam szczerze, że od momentu, gdy skończyłam lekturę Piekielnego układu A.S. Sivar, chodziła za mną trylogia Konsorcjum. Tamta powieść autorki bardzo przypadła mi do gustu, więc w zasadzie nie ma się co dziwić. Kiedy zaczęłam lekturę tego tytułu, moją pierwszą reakcją było... zdziwienie. Z jednej strony pierwsze strony dość mocno mnie odrzuciły, jednak z drugiej poczułam się niesamowicie zainteresowana opisywaną historią.
Nadia, czyli nasza główna bohaterka, dość szybko przypadła mi do gustu. Jest odważna, nie daje sobie w kaszę dmuchać i zdecydowanie może zarażać swoją pewnością siebie. Takie silne bohaterki lubię, więc z przyjemnością czytałam o jej kolejnych poczynaniach. Oczywiście, nie było tak w stu procentach idealnie. Bohaterka ta momentami traciła w moich oczach - choć potrafiła być stanowcza, to jednak z zadziwiającą łatwością ulegała namowom swojej przyjaciółki. Kolejne imprezy, alkohol lejący się już litrami... Nie jestem pewna, czy to rzeczywiście tak miało wyglądać.
Dominic z kolei został przedstawiony jako dość tajemniczy mężczyzna i na równie tajemniczego go wykreowano. Co mam na myśli? No przede wszystkim to, że w moim odczuciu było go tutaj za mało. Był obecny ciałem, a jednak jego charakter określono tylko jako trudny – wybuchowa postać, która nie panuje nad zazdrością i w zasadzie tyle mogę o nim napisać. Szkoda, ponieważ gdyby było więcej Dominica w Dominicu, być może poczułabym się z całą tą historią bardziej zżyta.
Sama fabuła powieści jest całkiem ciekawa – mamy tutaj klub nocny, w którym pracują właśnie główni bohaterowie. Tam jest centrum większości opisywanych wydarzeń, więc tło można by rzec, jest naprawdę intrygujące. Relacja dwojga ludzi, którzy nie pałają do siebie sympatią to schemat, który znamy już na wylot, jednak mnie to nie przeszkadzało podczas lektury – z ciekawością śledziłam kolejne wydarzenia i miałam nadzieję na coś wow.
To, co mi nie grało najbardziej to ciągłe kłótnie pomiędzy tą dwójką. Dosłownie o wszystko: o ubiór, o kontakt z innymi... i to nie tylko ze strony Dominica, ale i Nadii. Oboje byli dla siebie dość toksyczni, co raczej nie należy do moich ulubionych aspektów w żadnej powieści. No ale z drugiej strony dodawało to powieści takiego charakteru i poczucia, że nie wiadomo co jeszcze się wydarzy. Jednakże każdy lubi co innego i wiadomo, że nie wszystkim coś takiego przypadnie do gustu.
Ostatecznie tom pierwszy trylogii Konsorcjum mogę ocenić na ocenę dobrą. Autorka ma lekki styl pisania, więc jest to powieść idealna dla tych, którzy potrzebują czegoś do czytania w wolnej chwili lub wieczorami. Z ciekawością sięgnę po kolejny tom i sprawdzę, czy będzie on równie dobry, co ten. Jeżeli lubicie erotyki lub po prostu bardziej gorące powieści, to zdecydowanie mogę polecić Wam tę książkę.