Gdy byłam jeszcze dzieckiem uwielbiałam baśnie. Mogłam całymi godzinami wsłuchiwać się w głos mamy, która czytała mnie i mojemu bratu piękne historie o księżniczkach, smokach i rycerzach. I nie ważne, czy daną bajkę słuchałam po raz pierwszy czy po raz kolejny. To nie istotne czy znałam już jej zakończenie, czy dopiero poznawałam losy głównych bohaterów. Najważniejsze było to, że za każdym razem mogłam przenieść się w ten wyimaginowany świat. Tak inny od tego rzeczywistego. Niesamowity, pełen wróżek i czarów. A co najważniejsze - świat, w którym dobro zawsze zwycięża. Gdzie dobroć i uczciwość jest w cenie, a marzenia zawsze się spełniają.
Podobała mi się ta magia bijąca z każdej baśni. Ten czar i taki typowy dla tego rodzaju utworów nastrój. Choć w zasadzie byłam dzieckiem, które ogólnie kocha każdą książkę. I wszelkiego rodzaju opowiadania czy legendy były w naszym domu przyjmowane z ogromnym entuzjazmem, to właśnie baśnie były dla mnie czymś wyjątkowym. Miałam też takie, do których mogłam wracać niemalże codziennie. Ulubione, wręcz ukochane historie, które nigdy mi się nie nudziły, a fragmenty książki mogłabym cytować z pamięci.
Taką moją ukochaną książką, była rosyjska bajka Konik Garbusek. Choć jestem pewna, że nasi młodsi ode mnie czytelnicy nie mają pojęcia o czym mówię, to uważam, że jest to bajka, którą warto znać, a może i tak jak ja - pokochać.
Ta baśń opowiada o chłopcu, który przeżył niesamowitą przygodę. Wania mieszkał wraz z ojcem i dwoma braćmi na wsi. Rodzina żyła z uprawy ziemi, więc gdy pewnego razu ich plony były każdej nocy niszczone - mężczyźni bali się, że nie będą mieli pieniędzy, by przetrwać zimę. Postanowili więc, że nocą jeden z młodzieńców będzie pilnował ziemi, by nic się nie stało. Starsi bracia Waniuszki nie byli uczciwi. Choć chwalili się swoją odwagą i bohaterską postawą - tak naprawdę trzęśli się ze strachu i swój dyżur na polu spędzili chowając się gdzie się dało. Wania była natomiast najmłodszy z rodziny. Głuptasek był z niego straszny i leniuszek. Ale za to serce miał złote i zawsze był bardzo uczciwy. Los wynagrodził mu jego postawę i chłopiec otrzymał w darze trzy przepiękne rumaki ze złotą grzywą i małego konika Garbuska. I właśnie wtedy rozpoczęła się jego przygoda, w której ze zwykłego biednego rolnika nasz Wania stał się carem Rosji. Ale jak do tego doszło? O tym musicie przeczytać sami.
Musze przyznać, że gdy ta książka trafiła w moje ręce, to natychmiast wróciło do mnie wiele pięknych wspomnień. Bajka o Koniku Garbusku towarzyszyła mi wiele lat. Kochałam nie tylko książkę, którą moja mama czytała mi co wieczór, ale i wszelkiego rodzaju kreskówki czy teatrzyki. Miałam też w domu małego konika, którego nazywałam Garbuskiem i udawałam, że to właśnie ten, który towarzyszył Wani. Sięgnęłam po książkę i zobaczyłam dobrze mi znaną okładkę, a wewnątrz dokładnie te same ilustracje. Książka z mojego dzieciństwa nie przetrwała do dziś, ale ta którą trzymałam w ręku była dokładnie taka sama. Jakbym cofnęła się w czasie. Potem zaczęłam czytać i... tu czekało mnie zaskoczenie. Choć historia jest dokładnie ta sama, to niestety zupełnie inaczej napisana. Wiem, minęło sporo czasu, kiedy słuchałam tej bajki, ale jestem pewna, że brzmiała ona zupełnie inaczej. Najwidoczniej inny przekład?
Tak czy inaczej w tym momencie czar prysł. Przyznam, że byłam trochę zawiedziona, ale nie poddawałam się. Książkę przeczytałam całą i było mi bardzo miło znów wrócić do tej historii. Teraz czytam ja wieczorem mojej córce. Alicja również pokochała Konika Garbuska i z przyjemnością wracamy do tej baśni. Moje dziecko nie zna wersji, która mnie utkwiła w pamięci i jest zachwycona. Ta baśń jest naprawdę piękna i ciesze się, że spodobała się także mojej córce. Ale nie ukrywam, że jestem trochę zawiedziona. Oczekiwałam pełnego powrotu do przeszłości, a tymczasem otrzymałam tylko jego namiastkę. Książka cieszy oko i sprawia, że cieplej robi mi się w serduszku, gdy po nią sięgam. Jednak wciąż czegoś mi brakuje. Niestety...
Mimo to, uważam, że warto sięgnąć po tę lekturę. To piękna baśń w jeszcze piękniejszym wydaniu. Historia, która na pewno utkwi w pamięci małego czytelnika. Nam bardzo się podoba. Polecamy!