Książka opisuje kariery polityczne najbliższych współpracowników Stalina: Mołotowa, Woroszyłowa, Berii, Malenkowa, Mikojana, Chruszczowa i paru innych. Zawdzięczali mu w zasadzie wszystko, a odwdzięczali się psią lojalnością. Zresztą nie mieli wyjścia, każda niesubordynacja groziła śmiercią. Prawdę mówiąc, jeśli chodzi o opis szczytów władzy w tym okresie, wolę książki Simona Montefiore czy Khlevniuka. Niemniej i tutaj znalazło się parę ciekawostek
I tak, Stalin na początku lat 30 sądził, iż wielki głód, który pochłonął miliony ofiar, a który powstał w wyniku przymusowej kolektywizacji, jest „skutkiem działań przenikających przez granicę polskich szpiegów”. Jak to paranoja przywódcy prowadzi do katastrofy w kraju...
Jest tam parę smakowitych portretów współpracowników tyrana, oto Andriej Andriejew, członek Politbiura, w 1937 r.,w czasie Wielkiego Terroru jeździł pociągiem po kraju i skazywał na śmierć lokalnych przywódców partyjnych a „w drodze chętnie słuchał Beethovena”. Materiał na powieść o banalności zła...
Albo Mołotow, najbliższy towarzysz Stalina, który pod koniec życia tyrana popadł w niełaskę. Stalin kazał mu aresztować żonę, którą zesłano na kilka lat do Kazachstanu. Natychmiast po śmierci satrapy Beria sprowadził panią Mołotow do Moskwy, oczyścił z wszystkich zarzutów i „Mołotowowie znów żyli razem, tak samo ponoć sobie oddani, jak byli, zanim Stalin ich rozdzielił.” Jakby nic się nie stało... Zaś Mołotow do końca życia nie dał złego słowa powiedzieć o Stalinie, twierdził, że był on wielkim i niezastąpionym przywódcą, który „przeprowadził industrializację, utrzymał jedność w partii, wygrał II wojnę światową i uczynił Związek Radziecki potęgą”. Znów, trzeba by dobrego pióra, aby opisać życie i charakter tego człowieka.
Sporo dowiadujemy się o dzieciach ówczesnych przywódców – delfinach, świetnie wykształconych, tworzących związki małżeńskie we własnym kręgu, to była prawdziwa komunistyczna arystokracja. Zresztą w Rosji teraz też tak jest, dzieci władców i oligarchów tworzą odrębną kastę i wiążą się między sobą. Historia się powtarza...
Z drugiej strony książka jest dosyć powierzchowna i monotonna, poza tym autorka zbytnio zawierza wspomnieniom dzieci ówczesnych przywódców, które siłą rzeczy są mocno stronnicze, bo przedstawiają ojców w jak najlepszym świetle. Wiadomo, że wspomnienia to mocno wątpliwe źródło historyczne.
Poza tym mamy pilne odtworzenie szczegółów, sporo personalnych ploteczek, ale brak syntezy niestety. Niemniej czyta się to dosyć dobrze.