Dobrej, klimatycznej, wypełnionej wielką przygodą i wartką akcją, westernowej opowieści, nigdy za wiele! Niezmiennie od lat fascynującą nas bowiem historie o życiu na Dzikim Zachodzie, panującym tam bezprawiu i zmaganiach tych, którzy postanowili założyć tam swój dom. Dlatego też z tym większą radością powitałam w swych dłoniach znakomity komiks pt. "Cartland. Wydanie zbiorcze. Tom 1", który to ukazał się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Elemental! Poznajmy zatem tę opowieść i emocje, jakie sobą ona niesie...
Głównym bohaterem tej komiksowej historii jest John Cartland - młody, a następnie już starszy traper, który przemierza dzikie obszary zachodniej Ameryki początków XIX stulecia, przeżywając moc niezwykłych przygód. Polowania na zwierzęta, kontakty z indiańskimi plemionami, konfrontacja z typami spod ciemnej gwiazdy oraz zetknięcie się z nadprzyrodzoną mocą indiańskiej mitologii - to główne elementy i przewodnie motywy tego zbioru, który ukazuje nam sobą trud życia na tym skrawku ziemi, ale też i początek końca jego nieskażonej obecnością białego człowieka i postępem cywilizacji, naturalności. A wszystko to ukazuje się nam za sprawą intrygującej fabuły i pięknej szaty ilustracyjnej.
Laurence Harlé i Michel Blanc-Dumont - twórcy tej opowieści i całego niniejszego cyklu, stworzyli ten tytuł w latach 70-tych ubiegłego wieku. I przyznam szczerze, że gdybym nie wiedziała o tym fakcie, uznałabym tę opowieść za twór jak najbardziej współczesny, gdyż odwołujący się tyleż do atrakcyjności westernowej przygody, co i przede wszystkim do kwestii dramatu rdzennych mieszkańców Ameryki - Indian, którzy musieli toczyć walkę o swoje domy, tradycję i wolność..., a następnie ponieść nieuchronną klęskę. To bardzo humanistyczne i niezwykle dzisiejsze spojrzenie - widoczne m.in. w literaturze i kinie, które przekłada się na to, że komiks ten jest wciąż i niezmiennie bardzo aktualnym...
Jak już wiemy, na pozycję tę składają się cztery pierwsze zeszyty oryginalnego wydaniu "Cartlanda". Odpowiedzialna za scenariusz tej opowieści - Laurence Harlé, zaoferowała nam ciekawe, choć też i bardzo różniące się od siebie, historie. Pierwsza z nich - "Jonathan Cartland", stanowi swoiste wprowadzenie w realia tej opowieści, zapoznanie z głównym bohaterem i jego codziennością oraz pewną skomplikowaną historię o prowokacji z udziałem wojska i Indian, od której ma zależeć los całego plemienia. Druga opowieść pt. "Ostatnia karawana do Oregonu", skupia się wielkiej, osobistej tragedii Johna, który poniósł niewyobrażalną stratę i które poszukuje zemsty za to, co mu uczyniono. To dramatyczniejsza historia, która łączy się także z wątkiem walki o przetrwanie Indian. Z kolei trzecia część tego zbioru - "Widmo Wan-kee", zabiera nas w rejs parowym statkiem, na pokładzie którego dochodzi do serii niewyjaśnionych zgonów, których rozwikłaniem ma zająć się oczywiście John. I wreszcie ostatnia historia pt. "Skarb Kobiety-Pająka", przedstawia nam losy pewnej archeologicznej wyprawy celem odnalezienie skarbów plemienia Pueblo, której to ma przewodzić John Cartland...
Jak widzimy z powyższych opisów, każdą z owych historii cechuje duża różnorodność oraz efektowność relacji, gdy oto czasami przemierzamy prerię tocząc walkę o sprawiedliwość, innym razem śledzimy postępy skomplikowanego śledztwa, czy też chociażby dotykamy indiańskiej mitologii i magii. Całość relacji cechuje tyleż widowiskowość, co i niezwykły realizm, który objawia się zarówno na polu logiki wydarzeń, przekonujących ludzkich reakcji oraz rzetelności oddania realiów tamtych czasów, co i nie unikania brutalności świata Dzikiego Zachodu - jego nieodłącznej twarzy. Nie uświadczymy tu bowiem komediowych akcentów, a jedynie mocne, często bolesne i na wskroś prawdziwe sceny z udziałem ludzi, którzy zazwyczaj ponosili klęski i porażki.
Kreacja postaci głównego bohatera i obrazu tej komiksowej rzeczywistości, zachwyca nas w każdym względzie. John Cartland to twardy, niezłomny, boleśnie doświadczony przez los i zmieniający się na naszych oczach, mężczyzna. Znakomity traper, świetny przewodnik i doskonały strzelec, który ma na koncie śmierć wielu osób, ale który zawsze stara się kierować sumieniem w tym, co robi. Lubimy tę postać, współczujemy jej i co najważniejsze - wierzymy w nią. Wierzymy też w przedstawiany tu obraz Dzikiego Zachodu, jako pięknego, ale też i surowego, wypełnionego przemocą, krzywdą i niesprawiedliwością, miejsca. Co ważne, autorzy ukazali nam tu zarówno codzienność życia rdzennych mieszkańców tej części Ameryki, na czele z indiańską kulturą i postrzeganiem świata, jak i też życie białych osadników, którzy niestety nie jawią się tu w pozytywnym świetle...
Wielką siłą tego komiksu jest jego szata ilustracyjna, stworzona przez Michela Blanca-Dumonta. Autor ten zaoferował nam tutaj bardzo klimatyczne, pociągnięte dość surową kreską, ale przy tym też i niezwykle szczegółowe, rysunki. Zachwycają nas one swoją dynamiką, co widać głównie w scenach obrazujących walkę, ale też i chociażby dbałością o wszelkie detale z drugiego planu, czy też ukazywanie emocje na twarzach bohaterów. Do tego mamy oczywiście całą paletę pięknych i idealnie dobranych kolorów, które to - co ciekawe, często zdobią część danego kadru, pozostawiając pewny obszar czarno-białym. To widowiskowa, wspaniała i dająca wielką przyjemność, ilustracyjna szata.
Spotkanie z komiksem "Cartland. Wydanie zbiorcze. Tom 1", gwarantuje nam sobą wielkie emocje, mile spędzony czasy i rozrywkę, którą docenią zarówno miłośnicy klasycznego westernu, jak i też wszyscy fani dobrego komiksu spod znaku historycznej i realistycznej przygody. Dlatego też z jak największym przekonaniem zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł - tym bardziej, iż już wkrótce ukaże się kolejna odsłona tego znakomitego cyklu!