Indie fascynują mnie odkąd pamiętam i odbieram je jako kraj, w którym ludzie są wdzięczni za każdą drobnostkę, która przytrafiła im się w życiu i wierzących, że po coś (ta drobnostka) ona się stała. To kraj najróżniejszych świąt i religii, gdzie każdy znajdzie miejsce dla siebie i gdzie wyznawcy różnych religii potrafią żyć obok siebie, a nawet co (czasami mocno) zaskakujące wspólnie świętować, choć czci się zupełnie innego Boga.
Ten kraj to wielobarwne festiwale, medytacja, joga, świątynie w tym mój ukochany - Tadż Mahal- pomnik poświęcony miłości, to tańce i jedzenie- każdy region to inny smak, każdy ma swoje wyjątkowe i niezapomniane smaki. Dla mnie Indie to jedność i różnorodność w jednym, to miłość i nienawiść, to tradycja i nowoczesność, to bogactwo i skrajna bieda, to przesyt i walka o przetrwanie do jutra...
Dużo miejsca poświęcone jest w tej historii kobietom, ich pragnieniom zbliżenia się kulturowo do Europejek, ale i ogromnym przywiązaniu do tradycji.
Mnóstwo statystyk, które przytacza autorka, podnoszą momentami włosy na głowie, wydając się momentami niedorzecznymi, ale niestety są niezwykle autentyczne i wstrząsające. Wiedzieliście, że nadal w dwudziestym pierwszym wieku, czasami rodzicom bardziej się "opłaca" usunąć ciążę z żeńskim płodem, niż potem wydać pieniądze na posag? Wstrząsające prawda?
Autorka doskonale opisuje otaczający ją świat, pokazuje kulturę i obyczajność zwykłych ludzi, punktując przy tym różnice i podobieństwa, które nas łączą bądź dzielą. Przemyca przy tym mnóstwo ciekawostek i faktów dotyczących miejsc, w których akurat toczy się fabuła, a także takich, o których w życiu nie słyszeliście między innymi o rozlewni Coca Coli. Oczy momentami naprawdę wychodzą z orbit. Opowiada o ludziach, którzy mają istotny wpływ na poprawę życia ludzi z najniższych kast w społeczeństwie. O kilku z nich sama słyszałam, o kilku przeczytałam pierwszy raz, a ich działania są naprawdę godne podziwu.
Przyznam, że to mocno zaskakujące fakty, które zmusiły do wielu przemyśleń i refleksji nad tym czy wszystkie materialne rzeczy, które posiadam, są mi tak naprawdę potrzebne.
Czy autorce udało się oddać ducha tego niezwykłego kraju, pokazać go tak jak Ona sam go widzi? W moim odczuciu tak!
Nie będę opisywać fabuły, bo w tej historii dzieje się mnóstwo, a każdy wątek powiązany jest z poprzednim, bądź jest przyczyną następnego, przez co nie chciałabym Wam czegoś nieopatrznie zaspojlerować, tym bardziej że wydawca już wiele ujawnia. Uwierzcie mi jednak na słowo, sięgajcie po tę książkę, bo naprawdę warto.
Dałam się porwać przygodzie już od pierwszej strony, w której główna bohaterka spełnia swoje marzenie i staje na indyjskiej ziemi... Czytając tę historię, jeszcze bardziej zapragnęłam spełnić własne marzenie...
Napisana bardzo ładnym językiem, porywa w ten bajecznie kolorowy świat już od pierwszych stron, nie sposób się przy niej nudzić nawet przez sekundę. Wartka akcja gwarantuje stały dopływ adrenaliny i pozytywnych emocji.
"Smaran. Kolory Indii" zaklasyfikowana jako książka podróżnicza, ale ja się z tym nie zgodzę. Dla mnie jet to mix gatunkowy, bo znajdziemy tu wszystkiego po troszku, mamy tutaj dobrą powieść obyczajową z gorącym romansem w tle, nutkę sensacji, a nawet kryminału, ocieramy się momentami o reportaż i książkę podróżniczą. Jestem nią oczarowana i bardzo się cieszę, że trafiła ona w moje ręce.
Jedyne czego mi tu brakło to zdjęcia, wprawdzie jest tu ich kilka, ale jak dla mnie zdecydowanie za mało ;)
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To intrygująca opowieść o ludziach, uczuciach i emocjach, w której każdy znajdzie coś dla siebie, przy okazji poznając Indie takie, jakie są naprawdę...