Nie pierwszy raz spotykam się z tym, że dana książka ma na swojej okładce naprawdę chwytliwy napis, a mianowicie porównanie do innej znanej serii. Czasem zdarza się, że takie porównanie dotyczy nie historii, a autora, co jak dla mnie stawia tej osobie naprawdę wysoką poprzeczkę, czasem wręcz nie do przeskoczenia. Zwłaszcza jak autor jest debiutantem. To samo tyczy się samej książki. A wy jak myślicie? Jest to dobry zabieg? Czy raczej całkowicie niepotrzebny?
„Kod milczenia” Shantel Tessier to pierwszy tom serii „Mroczne królestwo”, który jest kolejnym romansem mafijnym, jaki miałam możliwość przeczytania. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to napis na okładce, informujący, że książka wpasuje się w gusta fanom Złączonych honorem i The Sweetest Oblivion. Ja niestety żadnej z tych serii nie czytałam, ale mam je na półce. Za to przeczytałam mnóstwo opinii, w których gro osób było rozczarowanych, bowiem nie odnalazło z tej ksiazce nic, co przeczytali w podanych na okładce seriach i mam wrażenie, że przez to książka dostaje tak marne oceny. Jeśli o mnie chodzi, czas spędzony z „Kodem milczenia” uważam za naprawdę udany! Czyta się ją w mgnieniu oka, nie ma miejsca na nudę, bo co chwilę coś się w niej dzieje, a bohaterowie zostali wykreowani w naprawdę ciekawy sposób.
Mamy tutaj dwójkę głównych bohaterów, których w czasach szkolnych łączyła wielka miłość - Haven Knowles i Luce Bianchiego, żyjących w świecie mafii, w którym niczego nie można być pewnym. I właśnie tak, w nieoczekiwany sposób, Luca z dnia na dzień znika, a Haven ze złamanym sercem, musi odbudować swój świat na nowo. Po 4 latach nieobecności chłopaka, Haven spotyka go w swoim domu. Co więcej, okazuje się, że stala się obiektem transakcji i została mu sprzedana. Będzie musiała zostać jego żoną, czy tego chce czy nie. W końcu w świecie mafii, kobiety nie mają za wiele do gadania…
Historię poznajemy z perspektyw obu bohaterów, co ja osobiście uwielbiam w romansach mafijnych, bo zdecydowanie łatwiej zrozumieć wtedy ich postępowanie. Autorka w umiejętny sposób tworzy napięcie i trzyma nas w niepewności, przez co z każdą kolejną stroną czytelnik chce jak najszybciej poznać dalszy bieg wydarzeń oraz dowiedzieć się co tak naprawdę wydarzyło się 4 lata wstecz, w momencie gdy związek Luci i Haven przestał istnieć. Ale zanim się tego dowiemy, „Kod milczenia” nieraz Was zaskoczy, nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Niezwykle mocne i charakterne postacie nadają całej historii sporo pikanterii, przez co momentami iskrzy między nimi okropnie :P co z kolei może wywołać ciarki na plecach ;) Autorka ma dość swobodny styl pisania, momentami można powiedzieć że aż za lekki, bowiem wulgaryzmów i bezczelnych odzywek tutaj nie zabraknie, co niestety jest ogromnym minusem tejże książki - bynajmniej dla mnie. Ale pomimo wszystko, sama historia ogromnie mi się podobała i aż w szoku byłam, że tak szybko ją pochłonęłam. Polecam podejść do niej bez większych oczekiwań i nie brać pod uwagę napisu na okładce ;)