Adam Mickiewicz – poeta, którego twórczość i życie stanowią nie lada fenomen. Przez dziesiątki lat mistrz opływał w przeróżne, często wyrafinowane patosowe określenia i przymiotniki. Zachwycała się nim artystyczna bohema, pasjonaci poezji, zwykli ludzie, a już najbardziej przodowali i wciąż przodują w tym poloniści, którzy bezkrytycznie ubóstwiają naszego wieszcza narodowego i nie ustają w szerzeniu jego ogromnej czci, traktując go niemal jak boga. Przypisując mu przy tym wszelkie cechy należne bóstwu.
Zdecydowanie rzadziej pojawiają się głosy, które negują fenomen wielkiego wieszcza. Osobiście miałam przyjemność uczęszczać na lekcję polonistyki, która nie pałała ślepą miłością do Mickiewicza i jego poezji. Sama również zawsze byłam sceptyczna odnośnie osoby mistrza. Absolutnie nie negowałam jego talentu, ale nigdy nie potrafiłam zrozumieć zachwytów i peanów wyśpiewywanych na jego cześć.
Gdy na rynku pojawiła się publikacja Sławomira Kopra „Kobiety w życiu Mickiewicza” wiedziałam, że jest to książka dla mnie – osoby nieugiętej na wszechobecne ubóstwianie tegoż poety. Zapewne także miłośnicy twórczości Mickiewicza, znajdą w niej wiele ciekawych informacji odnośnie swojego guru. Ja natomiast postanowiłam poszukać w niej źródeł fenomenu polskiego poety, które pomogłyby mi zrozumieć i chociaż polubić jego utwory oraz samego artystę. A co znalazłam…
Sławomir Koper autor publikacji o życiu prywatnym polskich elit oraz świecie antycznym; jest prekursorem nurtu publicystycznego w literaturze historycznej. „Kobiety w życiu Mickiewicza” jest najnowszą publikacja Kopra, która również utrzymana jest we wspomnianej konwencji. Napisana językiem lekkim, ciekawym i powszechnie zrozumiałym. Mimo swego historycznego charakteru jest zaskakująco interesująca. Pozbawiona nadmiaru dat i nazwisk, opływa w ciekawe informacje odnoszące się do życia mistrza polskiej poezji romantycznej. Napisana bez zbędnego patosu, odkrywa często dość wstydliwe fakty z życia wieszcza.
Publikacja ta jest kalejdoskopem licznych niewieścich osobistości, które pojawiały się w życiu Mickiewicza i pozostawiały w jego sercu, bądź twórczości trwały ślad. Nie jest to bynajmniej pean na cześć Marylki, która rzekomo miała być jedyną muzą poety, jedyną jego miłością. Nic bardziej mylnego. Adam Mickiewicz swą aktywnością na płaszczyźnie stosunków damsko-męskich wpędziłby w kompleksy niejednego don Juana, żigolaka czy amanta. Poeta dość szybko wyrósł z ideału czystej miłości, a nawet z innych romantycznych ideałów. Okazał się nie tylko wyrafinowanym kobieciarzem, ale i człowiekiem wielce interesownym, który korzystał pełnymi garściami z dóbr, jakie oferowały mu kolejne kochanki, ich mężowie, a także przyjaciele poety.
Ze zdumiewającą częstotliwością największy polski romantyk uwodził bogate mężatki, które mdlały na jego widok i zaczytywały się w jego poezji. Trzeba przyznać, że Mickiewicz miał niebywały urok osobisty i lekkość dostosowywania się do przeróżnych sytuacji. Potrafił oczarować nie tylko przedstawicielki płci pięknej, ale także i wielu mężczyzn, w tym mężów swych kochanek i swoich przyjaciół. Dzięki temu nieodpartemu urokowi i sławie udało mu uniknąć pojedynków, co zakrawało w współczesnych mu czasach niemalże na cud.
Nie sposób krótko opisać życie uczuciowe i intymne wieszcza, nie sposób nawet przytoczyć nazwisk wszystkich kobiet, które pojawiły się w życiu mistrza. Nie potrafię nadal wyjaśnić powodzenia jakie miał poeta, ani faktu, że gdzie się nie pojawił tam otaczały go tłumy omdlewających wielbicielek, które zdolne były do wszystkiego, aby tylko zaskarbić sobie uwagę poety. Wybaczały mu nie tylko porzucenie romantycznych ideałów, unikanie walki powstańczej, liczne romanse, kiepską sytuację finansową, ale również jego dość obcesowy stosunek to kobiet, które bezceremonialnie porzucał łamiąc im serca. Cóż takiego widziały w mężczyźnie, który często mówił o swej chorej żonie, jak o meblu… A jego „kobieto, puchu marny”, czyż nie mówiło dostatecznie dużo o jego obcesowym i przedmiotowym traktowaniu dam?!
Po przeczytaniu książki Sławomira Kopra nie rozumiałam fenomenu Mickiewicza, nie polubiłam go, a wręcz zaczęłam się zastanawiać nad tymi wszystkimi kobietami, które tak ślepo zakochane, marnowały swe życie na zbędne westchnienia kierowane do mężczyzny, który nie był w stanie wysilić się nawet na minimalny szacunek wobec przedstawicielek płci pięknej.
Oto jaki obraz Mickiewicza ujrzałam – bezwzględnego kobieciarza, dewianta (bo, któż to widział mieszkać w jednym domu z żoną i kochanką oraz ich dziećmi), a nawet – nie bójmy się togo słowa – erotomana… Jedno jest pewne, gdyby Mickiewicz żył we współczesnych czasach, byłby nieustająca pożywką dla brukowców i tabloidowych portali plotkarskich. I niestety nikt pewnie nie interesowałby się jego twórczością, a ni wpływem jego kobiet na jego poezję… Oto Mickiewicz – celebryta, który doskonale wkomponowuje się we współczesny nurt medialnego świata.