„Piekło kobiet pl” autorstwa Darii Górki to coś naprawdę wstrząsającego. Chyba nigdy jeszcze nie targały mną tak silne emocje. Gniew, złość, smutek, ogromny żal i współczucie, towarzyszyły mi już od pierwszych stron książki. Nie jestem w stanie nawet sobie wyobrazić bólu jaki musiały i muszą nadal odczuwać te wszystkie opisane w książce kobiety i ich rodziny. Nie jestem sobie w stanie odpowiedzieć, jak ktoś mógł doprowadzić do takiej sytuacji, że los ludzi, ich wolna wola, swoboda do dysponowania własnym ciałem, nadzieje i sama kwestia życia, okazały się nic nie warte wobec bezduszności systemu i ludzi go wspierających.
Jak mocno zdemoralizowaną trzeba mieć motywację do tego, by zmieniać czyjeś życie w piekło, tylko dlatego, że ma się inne przekonania, odmienne poglądy? Jaką bestią trzeba być, by łamać elementarne prawa człowieka tylko dlatego, że serce ma się po prawej stronie? Choć wiem, że to nic nie zmieni, mam nadzieję, że ci wszyscy oprawcy, którzy śmieli zdewastować tak zwany „kompromis aborcyjny” poniosą konsekwencje już na tym świecie, że ktoś postawi ich przed wymiarem prawa. Jak taki felczer jak pan (pisane z malej celowo) Chazan, ma czelność stawiać swoje sumienie nad wolną wolą innych ludzi? Nawet Bóg tego nie robi! I jeszcze patrzy tymi swoimi bezczelnymi, pozbawionymi wyższych uczuć oczkami w ekran kamery, i mówi co nim kierowało i że nie ma wyrzutów sumienia. Jeśli pan sądzi, że stanął pan w obronie praw Boga, mylisz się ogromnie! Mam nadzieję, że będziesz smażył się w piekle.
Przepraszam, ale nie jestem w stanie pisać bez emocji o tym wszystkim.
Jak pewnie spora część polskiego społeczeństwa pamięta, po 2020 roku ówczesna partia rządząca, Prawo i Sprawiedliwość, podjęli, niestety udaną, próbę zamachu na ludzką wolność, godność, prawo do poszanowania integralności i niezależności fizycznej kobiet. Przy udziale Trybunału Konstytucyjnego zaostrzyli prawo aborcyjne, uniemożliwiając przeprowadzenie aborcji w Polsce. Co gorsza, wprowadzili taki bubel prawny, który wcale nie precyzował, co wolno, a co jest niedozwolone w przypadku wad letalnych płodów. Brak jasności doprowadził ostatecznie do sytuacji, w której lekarze, nie znając żadnych konkretnych podstaw prawnych, żadnych wypracowanych procedur, obawiając się konsekwencji prawnych w przypadku usunięcia płodu, woleli nie podejmować żadnych czynności… Ostatecznie kończyło się to niewyobrażalnym cierpieniem ich pacjentek, tych wszystkich chorych płodów i dzieciaczków, oraz ich rodzin. Dopiero w momencie, gdy zmarła Iza z Pszczyny, moja koleżanka, na światło dzienne wyszła cała degeneracja systemu opieki wobec kobiet będących w ciąży zagrożonej, stworzonego i tak chwalonego co rusz w telewizji przez PIS. Ówczesny minister zdrowia zaczął się wówczas tłumaczyć, że to wcale nie tak, że to wina lekarzy, że to, że tamto… Czyli standardowo – umyto ręce. Aż dziw bierze, że ówczesne protesty kobiet nie skończyły się rewolucją.
Daria Górka opisuje losy różnych kobiet, które od 2020 roku musiały zmagać się z bezdusznością systemu opieki zdrowotnej. Czytając tę książkę odniosłem wrażenie, że w polskiej służbie zdrowia nie zbyt wiele jest takich rzeczy, które dobrze by działały. Mamy wprawdzie wielu lekarzy, ale bez świadomości dramatyzmu sytuacji swych pacjentek. Owi medycy nie potrafią okazać odrobiny empatii, wobec dramatu kobiet noszących pod sercem śmiertelnie chore dzieci. Brakuje im również wiedzy, może kompetencji albo i chęci, w niesieniu pomocy (również psychologicznej) pacjentkom. Czy każdy człowiek, z którym się stykają to tylko kolejna cyferka w systemie? Czy okazanie odrobiny współczucia jest tak wygórowaną ceną, żeby jej nie zapłacić? Czy kobiety w tak dramatycznych sytuacjach muszą być traktowane jak przedmioty? Wydaje mi się, że nie trzeba odpowiadać – każdy wie. Dlaczego w Polsce jest tak niewiele miejsc, gdzie kobiety z wadami płodu mogłyby uzyskać pomoc? Dlaczego w szpitalach nie ma osobnych sal dla takich kobiet, gdzie mogłyby poczuć odrobinę komfortu, współczucia i człowieczeństwa?
Po lekturze „Piekła kobiet” musze przyznać, że tytuł jest adekwatny do opisywanych w niej tematów. W mojej głowie poza emocjami zrodziło się mnóstwo pytań odnośnie systemu prawnego, jakości systemu opieki (choć i tak nie miałem dobrego zdania już wcześniej). Czemu jest tak mało organizacji społecznych, które niosłyby pomoc dotkniętych takim nieszczęściem rodzinom? Jest tego znacznie więcej. i nasuwa mi się jeszcze jedno, ważne pytanie – czy tak naprawdę, w tym państwie rodzicielstwo i kobieta, mają jakąkolwiek wartość? Już nie jestem pewien, czy chcę mieć kolejne dziecko. Bo przecież nie wiem, czy urodzi się zdrowe, czy i nas nie spotka podobna tragedia. A jeśli tak, to czemu nie będziemy mogli znaleźć nigdzie pomocy?
Moja żona, Bernadka czytała pierwsza tę pozycję. I płakała, płakała co chwilę. Opowiadała mi wszystko to, co przeczytała, i wyartykułowała wszystkie swoje obawy związane z byciem matką. I powiem szczerze – bycie kobietą to coś naprawdę wielkiego. Żaden mężczyzna nie jest tak twardy jak kobiety. Mam do was jeszcze większy szacunek, i dziękuję, że jesteście w stanie zaryzykować swoje życie, po to, by nam facetom, dać potomka. Jesteście najsilniejszymi istotami na tej planecie!
W książce znajduje się jeden, drobny mankament – sporo literówek. Szkoda, że ktoś tego nie sprawdził, wydając tak ważną i odważną książkę o ludzkich tragediach. Jednak nie przysłania on tego, że te książkę powinien przeczytać każdy Polak, a zwłaszcza mężczyźni-lekarze, mężczyźni-politycy, mężczyźni-tatusiowie.
Ps. Chyba najmocniej uderzył mnie opis tego, co działo się z Izą z Pszczyny (a właściwie z Ćwiklic koło Pszczyny)Dlaczego? Otóż tak się składa, że to była moja koleżanka. Autorka rozpoczyna opis jej historii od wpisu mojej siostry, Natalii. Ja pamiętam Izę jako dziewczynę z charakterem, z którą nie można było igrać. Ileż to przygód miały dziewczyny z sąsiedztwa, ileż to było ognia w okolicy. Ale zawsze było z nią wesoło. Nawet jeśli nie miała racji, prędzej czy później potrafiła przyznać się do błędu. Słowem – fajna była dziewczyna. Miała cięty język, potrafiła dowalić jak mało kto – przynajmniej póki byliśmy nastolatkami. Później, choć miałem z nią zdecydowanie mniejszy kontakt, wiem, iż niewyparzona buzia została zastąpiona przez serce skierowane ku pomocy dla innych. Tym większym szokiem było dla mnie, gdy dowiedziałem się o jej śmierci (mieszkam 150 metrów od pszczyńskiego szpitala w linii prostej). Początkowo nie wiedziałem co się stało. Jednak w miarę rozwoju wydarzeń, dotarła do mnie przerażająca historia ostatnich jej chwil. Ogromny ból, strach, odpowiedzialność i gasnąca nadzieja. Znieczulica z jaką się spotkała i, nazwijmy to prosto – bestialstwo ogromnie mną wstrząsnęło. Nie umiem napisać, jakie to wywołało we mnie emocje… A co dopiero czuła jej rodzina, mama, brat, córka… Spoczywaj w pokoju Izo. To był dla mnie ogromny zaszczyt Cię znać i się wychowywać. Być może kiedyś spotkamy się, jak za dawnych lat, i pogadamy o tym, jak mijało nam dzieciństwo…
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.