‘Kobieta z tajemnicą’ to debiut literacki M. Mackenzie, który zaintrygował mnie okładką i zaciekawił swoim opisem. Nie wierzę, że to piszę, ale ta pozycja to dla mnie jedno z większych rozczarowań tego roku. Żadna poprzednia pozycja mnie tak nie wymęczyła jak ta. No cóż, było pewne, że prędzej czy później i ja trafię na tytuł, który bardzo mnie rozczaruje. Oto właśnie on.
Po tym dramatycznym chciałoby się rzec wstępie przejdźmy do konkretów. To nie jest tak, że ta pozycja to jakaś tragedia i nic poza tym. Jest tu sporo wielkich plusów, od których chcę zacząć. Pierwszym i najważniejszym jest fabuła. W moim odczuciu autorka ma genialny pomysł na historię owianą tajemnicami oraz przesiąkniętą emocjami. Świadczy o tym choćby prolog, który wbija w fotel i bardzo rozbudza ciekawość. Pomysł naprawdę dobry, tylko że wykonaniu troszeczkę zabrakło. Autorka stworzyła też bardzo ciekawe oraz z pozoru wyraziste grono postaci. Kaylee to dobroduszna i bardzo skryta oraz poraniona kobieta. Bardzo trudno jej komukolwiek zaufać, ciągle w gotowości do ucieczki. Jest chodzącą zagadką przepełniona rozmaitymi emocjami. Code za to to typ bardzo upartego i dążącego do celu mężczyzny. Nie ma w zwyczaju się poddać, zawsze musi zdobyć to co chce. W moim odczuciu był momentami zbyt zaborczy, ale za to spodobało mi się jak zmieniało się jego nastawienie do Kaylee. Ogólnie autorka pięknie pokazała jak zmienia się relacja tej dwójki. Wyraziste postacie, ciekawa fabuła, świetnie pokazana relacja oraz tajemnice i emocje. Brzmi bardzo dobrze, czyż nie? Więc co mogło sprawić, że uważam tę książkę za wielkie rozczarowanie? Otóż to wszystko, o czym piszę jest w tej książce, a nawet więcej tylko jest bardzo mocno skryte i wręcz stłamszone przez narratora, z jakim mamy tu do czynienia. Nie możliwe? Niestety okazuje się, że jest to jak najbardziej możliwe. Autorka użyła tu narracji trzecioosobowej i nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, iż narrator wychodzi on na pierwszy plan, kiedy to powinien być z tyłu. Nigdy nie spotkałam tak męczącej i wprowadzającej chaos narracji. Czytając miałam wrażenie, iż narracja narzuca mi obraz sytuacji i odciąga uwagę od akcji oraz bohaterów. Tak jakby taki wredny i ciągle mówiący do Was komentator siedział obok podczas oglądania filmu. No szału można dostać. Tak się właśnie czułam przy tej książce. Do tego stopnia, iż łapałam się na tym, że gdy on wkraczał do akcji to odwracał moją uwagę od bohaterów i niejednokrotnie musiałam się zatrzymać, by upewnić się o jakiej postaci teraz mowa. Pierwszy raz w swojej karierze czytelniczej spotkałam się z narracją, która wręcz zabiła akcję i przyćmiła postacie oraz ich uczucia. By lepiej to zobrazować. To tak jakbyście oglądali film z lektorem, na ekranie bardzo dramatyczna scena, w którą ciężko się wczuć, bo odzywa się lektor swoim monotonnym głosikiem psując cały efekt. Nie mam pojęcia co jest z tą narracją nie tak, ale bardzo mnie wymęczyła i zabrała całą przyjemność z poznawania historii. Szczerze przyznam gdyby nie ona, to książka miałaby naprawdę wysoką ocenę, gdyż, podkreślę ponownie, pod warstwą silnej narracji kryje się stłamszona, bardzo ciekawa historia zranionej kobiety.
„Kobieta z tajemnicą’ to moje największe negatywne zaskoczenie od dawna. Pierwszy raz od dłuższego czasu czuję takie rozczarowanie po lekturze. Autorce z całego serca gratuluję debiutu oraz pomysłu na fabułę jednak nie będę ukrywać z narracją na pewno się nie polubię. Was zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję i wyrobienia sobie własnej opinii, której jestem ciekawa.