Indie to dla mnie Europejki taki egzotyczny kraj, z piękną przyrodą, niezwykłą kulturą, bogactwem barw i wspaniałą kuchnią. Indie to kraj kontrastów, gdzie bieda panoszy się dość dotkliwie, a wielu obywateli żyje w nędzy. Kobiety w Indiach łatwo nie mają. I tak już jest od chwili narodzin. Urodzenie córki to nie powód do radości, dziewczynka dla biednych rodziców to często balast. Autorka "Zapisków hinduskiej służącej" swoją książkę napisała przypadkiem, dzięki inspiracji pracodawcy z dobrym sercem pod którego dach miała szczęście trafić. Ów mężczyzna był dla niej niczym anioł stróż, bo dopiero pod jego dachem po raz pierwszy w życiu poczuła się bezpiecznie. Baby pisze o swoim życiu, które było bolesne i trudne, które było piekłem. Jako dziecko nie miała szczęśliwego dzieciństwa, kochającej rodziny i pełnego brzuszka. O zabawkach nie wspominając. Jako dziewczynka została odarta z dzieciństwa, pozbawiona go, by tylko przestała być ciężarem dla ojca i macochy. To właśnie oni zdecydowali na wydanie za mąż niespełna trzynastoletniego dziecka. I to za mężczyznę ponad dwa razy starszego od Baby. I jak to małżeństwo miało być szczęśliwe i harmonijne? Z piekła do piekła, z domu ojca do domu męża - taka zmiana czekała dziewczynkę, która kompletnie nie była zdolna do do dorosłego życia. A potem znów w oczy zaglądała bieda, praca ponad siły, przemoc ze strony męża, ciąże, brak zrozumienia, samotność. Baby długo w swoim życiu nie zaznała szczęścia i spokoju. Jej każdy dzień był walką o przetrwanie najpierw swoje, a potem jeszcze gromadki dzieci. Ani ojciec ani małżonek nie dorośli do swoich ról, nie byli odpowiedzialnymi za rodzinę.
Relacja Baby jest bardzo szczera i niezwykle wzruszająca. To po prostu potworne, co musiała przejść w życiu. Tak wiele bólu, cierpienia to przecież ponad siły dziecka i młodej kobiety, która nawet nie miała czasu na użalanie się nad sobą, bo czekała praca. Baby jest niestety symbolem wielu indyjskich kobiet, które żyją w piekle zgotowanym przez rodziny. Muszą być służącymi i pracować niczym woły, a w zamian nie czeka ich pochwała czy godne wynagrodzenie. Smutny to los, smutne życie. Dla mnie niesprawiedliwe i niezasłużone. Jak można odzierać dziecko z dzieciństwa, rodzicielskich uczuć! Zabraniać mu edukacji, beztroskiego spędzenia młodych lat! A jednak takich Baby w Indiach są tysiące.
Nie sposób oceniać książki Halder w kategoriach dobra czy zła. Nie sposób nie uronić łzy nad smutnym losem bohaterki, która mimo morza zła jakie ją dotknęło nie pozwoliła mu zamieszkać w swoim sercu. Ta książka nie ma relaksować, ale uczulać. Pokazywać zło i zachęcać do jego tępienia. Relacja stała się w Indiach hitem. Wspaniale, niech czytają ją tamtejsi politycy, obrońcy praw dzieci i kobiet, ludzie pracujący na rzecz różnych fundacji. Niech stanie się przewodnikiem w mozolnej, ale jakże potrzebnej pracy by zmienić piekło na lepszą rzeczywistość.
Podziwiałam autorkę za siłę i samozaparcie, za wytrwałość i poświęcenie. Za odwagę porzucenia tyrana i szukanie swojego szczęścia. Wspaniała, dzielna kobieta zasługuje na olbrzymi szacunek. Warto poznać jej historię, jej losy, by uświadomić sobie, jak można zmieniać świat. To poruszająca lektura, napisana prostym, ale bardzo wyrazistym językiem. Ale tu nie kwiecistość i elegancja jest ważna. Tu ważna jest prawda, która boli. Gorąco polecam tym, którzy są zauroczeni Indiami i ciekawymi życia kobiet w różnych zakątkach świata. Książka dokument, książka świadek, książka niesamowita.