Cześć wam wszystkim. Dzisiaj przychodzę do was z recenzją książki „Randki z Tindera” autorki Sonii Marie. Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Randkowanie w sieci jest coraz bardziej popularne. Słyszeliście historie o tym, że ktoś spotkał miłość na Tinderze? Ja słyszałam wiele takich, lecz były także i takie, które skończyły się fiaskiem. Nie będę tłumaczyć na czym polega ta aplikacja, bo wierzę, że słyszeliście o niej nie raz ani nie dwa.
Książka opowiada o właśnie nieudanych randkach, sześć kobiet, które o tym opowiada chciało zaznać szczęścia w internecie. Tak naprawdę poszły na żywioł, bo nie wiedziały co lub kogo mogą zastać po drugiej stronie ekranu. Czuły się wykorzystane a nawet można powiedzieć oszukane. Nie od dziś wiadomo, że kobiety to jednak mściwe bestie i będą chciały odwetu. Oj a zemsta była słodka. Pałały się tą chwilą, gdy widziały, że samce alfa zostali poniżeni.
Autorka opisuje wszystkie te historie z dawką humoru a nawet i grozy. Czytałam ją z zaciekawieniem, ponieważ takich książek o takiej tematyce jest mało, więc dla mnie było to coś nowego, taki powiew świeżości. Na pewno pozycja otwiera nam oczy na pewne sprawy. Zastanawialiście się czy Tinder to aplikacja do nawiązywania relacji stricte seksualnych, czy jest moralna, czy przyjmie się w naszej kulturze? Wyczytałam gdzieś, że w USA ta aplikacja służy do tego, by single połączeni w pary spotkali się tylko na przygodny seks i nic więcej. Z kolei u nas w Polsce jest inaczej, faceci owszem szukają dziewczyn na jedną noc, ale kobiety oczekują czegoś więcej. Łudzą się, że z tego wyjdzie happy end a kończy się jak się kończy. Moim zdaniem to wszystko zależy od poziomu kultury osobistej i pomysłowości ludzi. Są tacy co to krytykują nie mając z tym styczności lecz w internecie nie brakuje historii miłosnych ludzi, którzy wykorzystali właśnie takie aplikacje by być z sobą już na zawsze. Wszystko jest dla ludzi, oczywiście trzeba mieć cierpliwość do korzystania z takich aplikacji i nastawić się na możliwość natknięcia się na desperata czy wariata. Każdy sposób na znalezienie drugiej połówki jest dobry, pod warunkiem, że działamy ostrożnie. Nie przyjmujemy bezkrytycznie informacji zawartych na profilu drugiej osoby i nie przypisujemy automatycznie poznanej osobie oczekiwań, jakie sami mamy w związku z daną znajomością. No ale wszystko ma też swoją ciemną stronę. Wielu użytkowników bez skrępowania pokazuje swoje chyba nie najbardziej chlubne oblicze, które pewnie na co dzień ukrywają pod dobrze skrojonym garniturem czy gustowną garsonką. Czy jest się na co oburzać? Ludzi zawsze tacy byli. Teraz widać to bardziej i mniej się tego wstydzimy. Nasza akceptacja dla różnych form ekspresji ludzkiej seksualności i relacji jest większa. W takich aplikacjach bardziej niż na co dzień widać jak bardzo boimy się bliskości – jak mocno chronimy się przed jakimkolwiek zaangażowaniem, jak instrumentalnie potrafimy traktować drugiego człowieka. To są smutne wnioski i nie zawsze przyjemne rozmowy. Taka jest jednak prawda o nas i wnioski z rozmów z ludźmi, ze spotkań – nie zawsze napawają optymizmem. Obie płcie wpadają jednak w pułapkę poszukiwania coraz to lepszego modelu, przebierania w ludziach jak w ubraniach na wyprzedaży. Zapominamy o tym, co jest najważniejsze: że ideałów nie ma i że żeby kogoś naprawdę poznać, zachwycić się i doświadczyć tego, za czym tęsknimy, musimy coś od siebie dać. Musimy poświęcić czas, mieć dla siebie i od siebie uważność, a nie traktować siebie jak zabawki, z którą może i przyjemnie spędza się czas, ale po chwili ona się nudzi i szuka się czegoś co zachwyci bardziej, mocniej, wywoła większe emocje. To jest drga donikąd.
Na koniec spytam was, czy Tinder to obciach? Z takim pytaniem spotkałam się nie raz. Wszyscy kojarzą tą aplikację z umawianiem się na seks, ale czy szukanie partnera: przyjaciela, kogoś z kim można spędzić miły wieczór, wyjść na spacer, rower czy do kina, czy wreszcie zakochać się i stworzyć związek jest obciachem? Czy jest coś złego w tym, że mówimy światy : "Jestem sama. Chętnie poznam kogoś nowego? Szukam?" Owszem, potencjalnie pewnie również przygody, ale czy naprawdę wszystko musimy traktować w życiu ze śmiertelną powaga?
Ja polecam zapoznać się z tą książką i samemu wysunąć wnioski, jak to jest naprawdę. Może samemu/samej coś takiego przeżyłeś/aś, co te kobiety z książki?