„Naznaczona” Anne Bishop to czwarty tom serii Inni, serii, która podbiła nie tylko moje serce. Razem z Sarah J.Maas, Anne Bishop wiedzie prym wśród moich ulubionych autorów, a światy, które nam ukazały obie autorki, są rozległe oraz kreatywnie rozbudowane. Bohaterowie tacy jak Terra Indigiena oraz Cassandra Sangue to majstersztyk pisarski, potrafią rozczulić, przerazić oraz rozkochać w sobie czytelnika. W tym tomie poznajemy, kolejne stworzenia, przerażających Starszych, którzy nie są już tacy wyrozumiali wobec ludzi, ludzie za to swoim zachowaniem dążą do swojej zagłady.
„Wilki żywiły przekonanie, że babskie sprawy są jak jeżozwierze - skutki szturchnięcia ich nosem okazywały się nader bolesne.”
Dla ludzi nadszedł czas strachu, ponieważ nadchodzą Pazury i Kły Namid. Dochodzi do kolejnych ataków, w których giną Inni oraz ich ludzcy sprzymierzeńcy, odpowiedzialnymi za te ataki są ludzie z ruchu LPiNW (Ludzie Przede i Nade Wszystko).Nie tylko wieszczki są zaniepokojone, lecz również Intuici wyczuwają, że owe działania nie przejdą bez echa. Wiele lat temu zostały podpisane sojusze między Innymi a ludźmi, teraz te sojusze zostają po kolei zrywane, co nie studzi buntu ludzi, a wręcz przeciwnie, podsyca ich niechęć wobec Innych. Nie wiadomo czy kruchy rozejm uda się utrzymać, oraz czy przeżyją jacyś ludzie.
„Jeszcze nigdy tak dosadnie się nie przekonał, jak wielki wpływ na los tylu osób mogą mieć z pozoru niewielkie sprawy.”
Z każdym kolejnym tomem zostaje nam przedstawione coraz szersze spojrzenie na świat Namid. Autorka znów poświęca więcej uwagi innym miejscom, historia wychodzi poza dziedziniec Lakeside. Można mieć wrażenie, że historia ciągle się powtarza, każda książka mówi o walce Meg z chęcią cięcia i pomocy swoim przyjaciołom, ciągła walka ludzi z Innymi, lecz mimo to zatapiałam się bez pamięci w każdej książce. Właśnie to te inne miejsca i inni bohaterowie dają powiew świeżości w powieści. Schemat został złamany, przez co książka staje się bardziej ciekawa od poprzednich. Wprowadzenie do historii Starszych, było genialnym posunięciem. Na samym początku Terra Indigiena wydawały się przerażające, lecz z każdym tomem pałałam do nich coraz większą sympatią. Mimo, że nadal to nie są potulne zwierzątka, że są niebezpieczni, to nie czuło się już tego dreszczyku emocji. Gdy pojawili się Starsi znów poczułam ten dreszczyk, przez co książka stała się jeszcze bardziej interesująca. Kreacja świata jest genialna i bardzo przemyślana, czytając odczuwamy całą gamę emocji. Bohaterowie są wykreowani w bardzo pomysłowy sposób, każdy zapada w pamięci, każdy bohater jest inny, ale zarazem bardzo charakterny. Już nie mogę się doczekać, aż sięgnę po kolejny tom tej serii, wiele wątków zostało zakończonych, lecz nie wszystkie. Dla mnie najważniejszym jest uczucie rodzące się między Meg a Simonem Wilczą Strażą. Życzę im jak najlepiej i mam nadzieję, że w końcu dostaniemy trochę więcej ich romansu.
„- Wiesz, jak Rekinia Straż mówi na ludzi na statku?
- Nie, jak?
- Mięso w puszce.”