„Nie wiem, ile to trwało. Prawdopodobnie ledwie chwilę, chociaż dałbym głowę, że czas się zatrzymał. Gdy w końcu się ode mnie odsunęła, miała ciężki oddech, zarumienione z emocji i zimna policzki oraz światełko w oczach, które sprawiło, że przepadłem”.
„Klubowe Dziewczyny. Nadzieja Umiera Ostatnia” to druga część cyklu Klubowe Dziewczyny. Tym razem dostajemy trzy historie, trzech mężczyzn, którzy mierzą się z różnym problemami. Ta część zdecydowanie jest inna, powiedziałabym, że autorka podnosi tutaj zdecydowanie poprzeczkę. Mimo że Klub jest motywem przewodnim, to dostajemy zdecydowanie więcej akcji, sensacji, nie zabraknie niebezpiecznych momentów i rozgrywek, politycznych zagrywek, tajemnic, zdrad i gorących scen erotycznych. Autorka pozwala nam zanurzyć się w świat warszawskich klubów, gdzie pozory mylą, wciągając w mroczny świat, gdzie romans przeplata się z sensacją, alkohol leje się strumieniami, a zabawa trwa w najlepsze. Poznamy chcących odreagować i zagłuszać zdrowy rozsądek bohaterów, którzy nie raz zaskoczą. Polityka, seks, zdrady, trudne wybory, nadzieja, samotność, walka z demonami, walk o życie, zamęt z uczuciami, to wszystko tworzy niesamowitą dawkę dreszczyku niepewności, nieoczekiwanych zwrotów i akcji. Napięcie rośnie wraz z rozwojem fabuły, wciągając czytelnika z niezwykłą lekkością. Autorka lubi komplikować swoim bohaterom życie, wystawiając ich na próby, pokazując ich różne oblicza. Emocje są różnorodne i pokazane dość intensywnie. Zobaczymy różne odcienie szarości w tej historii. Niepospiesznie odkrywa przed nami kawałek po kawałku, historie, które przyprawią o dreszczyk emocji, miejscami rozpalą, dadzą do myślenia i wywołają drżenie napięcia. Ewa Hansen pokazuje, że każda podjęta decyzja, pociąga za sobą konsekwencje.
Całość napisana z dużą lekkością,
w pełni emocjonalnie i z nutką pikanterii, choć autorka czasami stosuje dosadny język.
„Szczerze mówiąc, większość z nas, tych zdradzonych, w głębi duszy i tak wiedziała, że do tego dojdzie, bo czerwone flagi iskrzyły z daleka –....... Najbardziej boli to, że zawiedliśmy sami siebie”.
Bohaterzy świetnie nakreśleni, wyraziści, wielowymiarowi, różnorodni, skomplikowani, męscy, pełni wad. Każda postać jest inna, boryka się z innymi problemami, doświadczeniami, emocjami. Choć prym wiodą tutaj Tomek, Leszek, Mariusz, to nie brakuje barwnych postaci drugoplanowych, które wypełniają tę opowieść.
Tomek nie może poradzić sobie, z tym że pewna kobieta poznana w klubie wywróciła jego świat do góry nogami, znikając, złamała mu serce. Teraz karmi się nadzieją, że ją ponownie spodka, jednak wie w głębi serca, że już jej nie zobaczy. Nie może funkcjonować normalnie, jest zawieszony w próżni.
Leszek to mężczyzna, który igra z ogniem, miesza się w nie swoje sprawy, wchodzi w drogę ludziom, którym nie powinien i podejmuje fatalne w skutkach decyzje, które doprowadzają go do sytuacji, z których nie może się wyplątać. Szarpie się w swoich uczuciach, wyborach. Powiem, że najbardziej mnie zaintrygowała ta postać, najbardziej barwna, złożona, mimo że podejmował wiele złych decyzji, wiele krzywdzących siebie i innych, to w głębi serca kochał, chociaż bał się do tego przyznać. Postać idealnie nieidealna.
Mariusz próbuje odkupić swoje winy. Walczy z poczuciem winy i samotnością. Od dawna trzymał się z daleka od politycznego szamba, a praca za biurkiem dawała mu spokój i możliwość życia, siedział cicho, nie rzucał się w oczy. Powrót do branży miał dać mu szansę na oczyszczenie sumienia, a jego głównym celem stało doprowadzić do tego, aby jedna osoba w końcu dostała to, na co zasłużyła.
Polecam.
„Po prostu, jeśli to smutne życie czegoś mnie nauczyło, to tego, że jeśli istnieje tylko jeden procent szans na to, że coś pójdzie nie tak, to na bank ten jeden procent się ziści”.