Klub recenzja

Sięgasz po książkę z prostą, ale intrygującą okładką. Czytasz opis i myślisz sobie - Wow, to może być mocne! Świat gwiazd i ich luksusowego życia? Ludzie, którzy są w stanie zapłacić każdą cenę, aby dostać wejściówkę VIP na premierę otwarcia nowego klubu? To musi być dobre!

Otwierasz pierwszą stronę i zaczynasz czytać. W trakcie idziesz zrobić sobie kanapki, wracasz z talerzem pełnym smakołyków i czytasz dalej. Nim się orientujesz, a wydajesz z siebie dźwięki przypominające mlaskanie, ale niezwiązane z jedzeniem. To ta fabuła, rozwleczona narracja, przedłużające się wprowadzenie, przegadanie. Zamiast napięcia - jest znużenie. Zamiast imprezy z otwarcia - są opisy przygotowywania się do niej przez 3/4 książki.

Po opisie spodziewałam się czegoś innego. Nie była to zła książka. Ale tworząc sobie jakiś obraz w głowie po przeczytaniu notatki z okładki, nie da się nie być rozczarowanym. Otrzymuje się coś zupełnie innego niż to, co zasugerował wydawca. A szkoda! Ogromna szkoda. Tych uczuć nie da się opisać...
Rozumiem zamysł przedstawienia każdego bohatera, ich życia, stosunku do wszystkiego, co może mieć wspólnego z klubem, ale wszystko ma swoje granice. Samej akcji jest niewiele i to pod koniec. Rozwiązanie mnie nie zaskoczyło, a liczyłam, że poprawi trochę moje spojrzenie na "Klub".

Podsumowując - Czuję ogromny zawód, bo książka ta była reklamowana jako coś naprawdę wciągającego, nowatorskiego. Coś, co będzie mroziło krew w żyłach, wywoła szybsze bicie serca. I sprawi, że będę chciała czytać więcej i więcej. A niestety, ale nic z tego wymienionego nie miało miejsca. Początek zapowiadał się dobrze, niektóre fragmenty również, ale to, że książka jest tak mocno przegadana, rozwleczona, nie pomaga. Każdy z bohaterów był naprawdę obszernie przedstawiony, choć w większości przypadków zupełnie niepotrzebnie. Nie działa to na korzyść dla fabuły, a wywołuje myśli, że te opisy pojawiły się jako "zapchajdziura", uzupełnienie znaków... I ubolewam, bo czytałam poprzednią powieść tego duetu i wciągnęłam się od razu. A tu... Niestety.