Do zdecydowania się na przeczytanie powieści Agnieszki Stelemarczyk z cyklu Kroniki Archeo, pt. Klątwa złotego smoka, przywiodło mnie w pewnym stopniu piękne wydanie książki. Ubrana w twardą oprawę powieść, zabarwiona karminowym odcieniem powieść kusiła, obiecując tym samym niepowtarzalne przygody, jakich miałam nadzieję zaznać w trakcie wertowania stron dzieła Stelemarczyk.
Opowieść rozpoczyna się, kiedy w domu aukcyjnym zamaskowani ninja dokonują rabieży japońskich obrazów. Cały Londyn zaczyna snuć podejrzenia odnośnie zbrodniarzy. Lecz kim tak naprawdę oni byli? Czyżby japońską mafią? - jak zostaje powiedziane w pewnym momencie. Jednakże Mary Jane, Jim i Martin Gardnerowie mają zupełnie inne przypuszczenia. Starają się rozwikłać tajemniczą zagadkę, jednak gdy do gry wkracza również Jack Fox cała gra zaczyna robić się coraz bardziej niebezpieczna. W pewnej chwili rodzina Gardnerów znika. Ot, tak, nagle. I tu zaczyna rodzić się pytanie, czy nie jest to może porwanie, efekt dociekliwości, z jaką Mary Jane i kompania starali się dojść do sedna prawdy. Bartek i Ania nie są w stanie dłużej czekać na rozwikłanie sprawy i ruszają na ratunek przyjaciołom prosto do Japonii. Czy uda im się? Jak się właściwie potoczą losy przyjaciół? Z niemałym zaintrygowaniem przerzucałam strony, aby dojść do rozwiązania tej kwestii.
Styl pisarski Agnieszki Stelemarczyk zdecydowanie jest prosty, aczykolwiek niekiedy są w nim pewne elementy właściwe dla powieści skierowanych do nieco starszych odbiorców. Niezmiernie podobało mi się, iż autorka zadbała, aby jej książka była wciągająca i przystępna nie tylko dla nastolatków, lecz również dla młodszych oraz - co mnie zdziwiło - nieco starszych czytelników. Ci z nas, którzy pragną doznać przygodny na łamach historii o nie tak odległych czasach, z całą pewnością przystąpią z zapałem do czytania powieści.
Odbiór Klątwy złotego smoka ułatwiały dodatkowo liczne ilustracje, dzięki którym z łatwością przychodziło mi wyobrażenie sobie sytuacji opisywanych przez powieściopisarkę. Na dwóch ostatnich stronach został przedstawiony znakomity komiks, który mogłabym również zakwalifikować do gatunku, jakim jest manga. Jako że lubię ją czytać, ten element graficzny wywarł na mnie niesamowite wrażenie. Stanowi bowiem idealne nawiązanie do motywu Japonii, dominującego w powieści.
Reasumując, dla mnie książka Agnieszki Stelemarczyk stanowiła niesamowitą przygodę. Przez wieczór z zaciekawieniem śledziłam losy Mary Jane, Jim'ma, Martina oraz ich wiernych druhów - Anny i Bartka, próbując przewidzieć zakończenie opowieści. Udało mi się to, lecz dopiero w połowie wertowania stron, co uważam za duży atut powieści. Nie cierpię, gdy zakończenie jest wiadome już zna samym początku. Jest to opowieść przeznaczona dla każdego, bowiem wpasuje się w gusta młodszych czytelników, spragnionych sensacji, nastolatków, a także - co sobie cenię - starszych osób, które pragną powrotu do dawnych lat oraz przeżycia pasjonujących chwil przy książce.
http://recenzje-powiesci.blogspot.com/2012/10/agnieszka-stelemarczyk-kroniki-archeo.html