Indiana Jones i Stawka większa niż życie, w lekko bondowskich stylu, zmiksowane razem w fabule książki? Na dodatek osadzone na jak najbardziej rodzimych gruntach i nie napisane przez Amerykanina, a również polskiej produkcji? Dziwne, ciekawe, nie do pomyślenia, całkiem nierealne – jeśli liczymy na jakąś sensowną jakość. A jednak da się to zrobić, i to zrobić nawet dobrze.
Rok 1945. Świat świeżo po wielkiej wojnie podnosi się ze zniszczenia, próbuje odbudować i ustanowić jakiś nowy porządek. Polska na tle ogółu nie przedstawia się najlepiej. „Dobroczyńcy” ze wschodu nie mają tak całkiem dobrych zamiarów, Zachód coraz bardziej się odcina, a na dodatek na sile przybierają skrajne przejawy antysemityzmu. Wywiad amerykański wysyła do Krakowa dwóch agentów z dosyć niezwykłą misją – mają odnaleźć zaginiony testament Konstantyna. Nie wiedzą, że na polecenie NKWD z podobnym zadaniem zostaje wysłany pewien major, który ma nadzieję na powrót do łask wraz z pomyślnym zakończeniem misji. Na dodatek ich losy splotą się z pewnym bojownikiem palestyńskiej organizacji Szai, mszczącym się na powojennych konfidentach. Nic tutaj nie jest całkiem pewne, nie wiadomo kto jest dobry a kto zły.
Autorzy się nieźle napocili. I już pomijam fakt, że trzeba było mocno pracować wyobraźnią, żeby osadzić taką przygodowo-kryminalną fabułę na tak niepodatnym gruncie. Cała historia mimo, że fikcyjna jest niezwykle barwna, realna i zgrabnie wpasowana w odpowiedni czas i miejsce. Czytelnik dostaje tak szczegółowy i prawdziwy obraz powojennego Krakowa, że zdziwiłbym się gdyby co drugi nie uwierzył całkowicie w przedstawioną historię. Państwo Kuźmińscy odwalili tutaj ogromny kawał roboty, żeby od strony merytorycznej wszystko działało jak w zegarku. Dan Brown może się schować. Do tego trzecioosobowy narrator, wszystkowiedzący, ale ujawniający fakty stosownie do sytuacji i specyficzne, częste przeskoki między głównymi bohaterami, przywodzące na myśl hollywoodzkie produkcje. Akcja stopniowo, ale zdecydowanie przyspiesza, napięcie rośnie, piętrzą się masy pytań i niejasności, nic nie wydaje się takie proste jak na początku. Czytelnicza uczta dla miłośników zagadek, zarówno tych historycznych jak i kryminalnych.
Oczywiście powieść nie ustrzegła się przed paroma błędami, które w mniemaniu niektórych osób nawet nie muszą takowymi być. Merytoryczne płótno, na którym spleciona została fabuła, jest mocne i pierwszej jakości, jednak czasami wybija się przed właściwą akcję i powoduje jej spowolnienie. Możliwe, że autorzy byli rozerwani pomiędzy stworzeniem powieści dopracowanej, a takiej powalającej czytelnika pierwszorzędną akcją. Książka jest mocno dopieszczona, ale czasami można odnieść wrażenie, że aż za mocno.
Osobiście, jednak radzę nie przejmować się negatywnymi uwagami, bo ta książka to ponad 400 stron świetnie skrojonej fabuły, która powinna zainteresować tak miłośników pewnego archeologa z batem i filcowym kapeluszem, jak również tych uwielbiających dumać nad teoriami spiskowymi, szpiegowską grą pozorów i kryminalnymi zagadkami. Z czystym sercem polecam stracić kilka wieczorów dla tej książki. Naprawdę warto :)
[Recenzja pierwotnie opublikowana na blogu
www.zakladnik-ksiazek.pl]