Po„MurderPark”sięgnęłam z powodu dobrych opinii, które krążyły o tej książce. Nie wiem dlaczego, ale miałam wobec niej ogromne oczekiwania. Pomysł dotyczący ponownego otwarcia parku rozrywki, w którym dwadzieścia lat wcześniej doszło do brutalnych morderstw, wydaje się naprawdę interesujący. Jak się z czasemokazało, jest to powieść,która nie tylko nie spełniła moich oczekiwań, aleotwarciemówiąc, je bardzo zawiodła.
Sam pomysł wydawał się bardzo oryginalny, ponieważ nigdy wcześniej nie słyszałam o parku rozrywki, w którym rozegrałyby się tak makabryczne wydarzenia. Zdecydowanym plusem i oryginalnością tej książki są"wywiady"przeprowadzane przez psychiatrę, z każdym z uczestników wydarzenia. Dzięki nim możemy poznać bohaterów, dowiedzieć się o nich kilkaistotnych szczegółów oraz powiązań związanych z poprzednim Parkiem Zodiak. W„MurderPark”mamy styczność z dogłębną analizą ludzkiego umysłu, która z czasem staje się dla autora zgubna. Główny bohater- Paul, zostaje przedstawiony jako niezrównoważony psychicznie uczestnik, który upiera się, że morderca jego matki nie został ujęty, a niewłaściwy człowiek został skazany i znalazł się na jego miejscu. Z czasem staje się męczące to, że częściej Paul rozmawia sam ze sobą, niż z innymi uczestnikami eksperymentu. Ciągle prowadzi rozważania dotyczące mordercy, który staje się jego obsesją. Z czasem wydarzenia w Parku naprawdę zaczynają się rozkręcać i wiele osób ginie. Jednakże znajdywanie przysłowiowego trupa w szafie na każdej kolejnej stronie, staje się przewidywalne i monotonne. Najbardziej jednak rozczarował mnie fakt, że„MurderPark”okazał się zupełną fikcją i nie do końca dobrze rozegraną grą umysłów. Najlepszym podsumowaniem i moim pierwszym skojarzeniem było połączenie„Klątwy”MaxaCzornyja(w której większość akcji rozgrywała się w hotelu- w tym wypadku również większość akcji dzieje się nie w parku rozrywki, co na pewno byłoby ciekawym doświadczeniem, ale właśnie w hotelu!) i„Lśnienia”Stephena Kinga (w którym widzimy szaleńca biegającego po ogromnym hotelu z siekierą). To połączenie, które mogło wydawać się hitem, stało się kiczem. Po książkę można sięgnąć, nie jest aż tak zła, ale nie spodziewajmy się po niej żadnych fajerwerków.