Dziedzictwo Orquidei Diviny to niesamowita opowieść o tajemniczej klątwie oraz sile, która drzemie w rodzinie. Zapraszam Was na historię o współczesnych czarownicach ze szczyptą realizmu magicznego. Rozpoczyna się niczym baśń, skradając serce czytelnika swoim urokiem i językiem. Jednak, drogi Czytelniku, czy masz odwagę poznać tajemnicę Orquidei Diviny?
„- Może i nie jesteś nikomu nic winna – powiedział – ale z tego, co widzę, twoi potomkowie słono za to zapłacą. Cokolwiek uczyniłaś, mam nadzieję, że było tego warte.”
Nie tak dawno temu…
W tej rodzinie jest jedna zasada: nie powinno zadawać się pytań. Montoyowie to duża rodzina, wszystko, co dzieje się w Czterech Rzekach, nie jest uważane za dziwne. Spiżarnia jest zawsze pełna, a dom wziął się znikąd. Problem pojawia się wtedy, gdy nestorka rodu, Orquideia Divina wysyła zaproszenia na ceremonię umierania. Zanim jednak zdąży odpowiedzieć na pytania, zamienia się w drzewo. Klątwa i sekrety rodzinne zaczynają powoli wychodzić na jaw, ale to potomkowie Orquidei będą musieli powoli odkrywać tajemnice. Jakie sekrety skrywa rodzina Montoy? Czy magia naprawdę istnieje?
„Orquidea także go nie lubiła, gdyż wiedziała, że nie jest żadnym kwiatem, delikatnym i ślicznym, czekającym tylko na zerwanie. Dlaczego? By ktoś mógł go powąchać? Albo wstawić do szklanego wazonu, aby tam usechł? Była czymś więcej. Zamierzała wrosnąć w ziemię tak głęboko, żeby nikt, ani człowiek, ani siły natury – może z wyjątkiem boskiej interwencji – nie był w stanie jej wyrwać.”
Rodzina
Rzadko kiedy zdajemy sobie sprawę, jak wiele tajemnic skrywają nasi najbliżsi. Ciężko zadawać nam pytania o ich przeszłość, pierwsze miłostki, porażki i sukcesy. Dziedzictwo Orquidei Diviny to powieść, która rozkwita jak pąk róży, pokazując nam kolejne jej warstwy, sekrety i historie. Każda róża ma swoje kolce, a i tu nie brakuje cierpienia, bólu i momentów, które chwytają za serce. Jeśli przyrównamy książkę do wielkiego kotła, w którym warzymy eliksir, to głównymi składnikami będą tajemnice i sekrety. Nagle zaczynamy dostrzegać, że każda rodzina jest inna, a tylko grzebanie w przeszłości pozwoli nam odkryć jej wyjątkowe cechy. Nie ma ogólnego schematu, prawd, które będą środkiem do rozwiązania zagadki. Róża, choć kusi swoim pięknem, kruchością i delikatnością, jest wymagającym kwiatem z ostrymi kolcami. Dość szybko Zoraida Córdova odkrywa przed nami pieczołowicie utkany malowniczy świat magii. Czy znajdziecie w nim rodzinne ciepło? Przekonajcie się sami.
„- Tylko nie wyjeżdżaj mi tu z poczuciem winy. – Kuzyn oparł głowę o ścianę, język plątał mu się już odrobinę. To nie przez nas. My jej tego nie zrobiliśmy. Sama tego chciała. Szczerze mówiąc, to przez nią tacy jesteśmy.
– Jacy? – zapytała, choć znała odpowiedź.
– Złamani, Marimar. Niepełni.”
Dziedzictwo czy klątwa?
Snująca się powoli opowieść odkrywa przed nami wrota do realizmu magicznego, do świata jakże fascynującego i tajemniczego. Dziedzictwo Orquidei Diviny może zaskoczyć Was swoją wielobarwnością. Sekrety odkrywamy dzięki dwóm liniom czasowych, wprowadzających nas w historię tej rodziny. Każdy sekret to nowe zaskoczenie. Córdova nie pozwala się wręcz oderwać od zapisanych przez nią stronic, to czar rzucony na czytelnika, aby wsiąkał w tę opowieść. Magiczna, nieoczywista, taka, którą wręcz nie powinno się dawkować.
„- Miłość i towarzyszenie komuś to dwie różne rzeczy, Penny. Ze strachu zdarzało mi się popełniać błędy, ale to? – Potoczyła spojrzeniem po twarzach wszystkich potomków. – To nie było jednym z nich.”