List do króla recenzja

Puk, puk, czy szukasz dobrej książki dla swoich dzieci? Oto jestem! Czy szukasz czegoś wartościowego w zalewie słabej literatury? Oto jestem! Czy chcesz, żeby Twoje dzieci przeżyły fascynujące, czasem mrożące krew w żyłach przygody? Oto jestem! I czy chcesz, żeby w życiu kierowały się dobrem i prawdą? Oto jestem!

"List do króla" to klasyka literatury dziecięcej z połowy XX wieku, pierwszy raz przetłumaczona na polski. Jest to też chyba pierwsza holenderska książka, którą przeczytałam.
Bardzo się cieszę, że wydawcy sięgają po klasykę. Wydawnictwo Dwie Siostry jest chyba moim ulubionym, ze względu na teksty, które wybierają, ich przepiękną oprawę i ogromną dbałość o jakość.

Akcja powieści rozgrywa się w fikcyjnych królestwach Dagonauta i Unauwena w czasach, które bardzo przypominają średniowiecze. Tiuri, 16-latek, który ma za chwilę zostać pasowany na rycerza, podczas ostatniej nocy próby, słyszy prośbę o pomoc. Łamie zasady i rusza na ratunek, choć wie, że przez to nie zostanie rycerzem. Tak zaczynają się jego przygody, podczas których musi przebyć długą drogę, pokonać wiele trudności i walczyć z przeciwnikami, którzy będą robić wszystko, żeby jego misja się nie powiodła.

Choć średniowiecze i rycerze to tematy, z których chętnie czerpie literatura fantasy, na czele z Tolkienem, Lewisem i Sapkowskim, to książka Dragt jest typową powieścią przygodową. Możemy ją też nazwać powieścią drogi. Mamy tu co prawda fikcyjne miejsce akcji, ale nie ma magii i czarów. Klimat i sposób pisania trochę mi przypomina serię o Braciszku Cadfaelu Ellis Peters. Mimo że nie jest to kryminał, to jest tu i zagadka, i tajemnica.

Przede wszystkim jednak "List do króla" to piękna historia o tym, że dobra zawsze jest więcej. Tiuri nie może zdradzić szczegółów zadania, które mu powierzono, ale w swojej wędrówce spotyka wielu ludzi, którzy ofiarowują mu bezinteresowną pomoc. To też wspaniała opowieść o przyjaźni i bardzo się cieszę, że będę mogła znów przenieść się w ten świat w drugiej części - "Tajemnicach Dzikiego Boru".