Zaczyna się dosłownie od trzęsienia ziemi, ginie mnóstwo ludzi, ratuje się tylko mała, 4-letnia dziewczynka Ayla, zostaje zupełnie sama w rojącym się od niebezpieczeństw lesie. Nie miałaby szans przeżyć, gdyby nie znaleźli jej obcy ludzie. Nie byłoby w tym wstępie nic niezwykłego, gdyby rzecz nie działa się ponad 30 000 lat temu. Ayla, wysoka blondyneczka o niebieskich oczach, była przedstawicielką człowieka z Cro-Magnon, a przygarnęli ją neandertalczycy, ludzie żyjący w jaskini - czarnowłosi, krępi, o płaskich czołach. Błękitnych oczu i jasnych włosów nigdy nie widzieli. Tworzyli wspólnie żyjącą grupę - Klan Niedźwiedzia Jaskiniowego. Dziewczynka - kromanionka, mimo iż mała, miała w sobie wykształcone lub wrodzone umiejętności i predyspozycje nieznane członkom klanu - neandertalczykom. Na przykład myślenie abstrakcyjne, czy możliwość liczenia powyżej 10, których klan nie umiał pojąć. Mała została z nimi, adoptowali ją jako własne dziecko klanowa „lekarka” i szaman. I ta mała istotka żyjąc i dorastając z nimi nieźle namieszała i pokomplikowała życie klanu. Była to taka epoka, gdy razem chodzili po ziemi i neandertalczycy, i homo - sapiens. Zaczynał się ewolucyjny proces przemiany. Ci, którym nie udało się pójść do przodu - wyginęli. Wraz z Aylą Klan Niedźwiedzia Jaskiniowego dostał wyjątkową szansę, by rozpocząć proces zmian i progresu. Jak to się potoczyło? Czy to wykorzystali? A może to ona z konieczności dostosowała się do płaskich głów? Jak to jest być homo-sapiens pośród neandertalczyków? O tym jest ta powieść.
Przy okazji autorka ożywia prehistoryczny, fascynujący świat, jego mieszkańców, ludzi, ich sposób życia, zwyczaje, bogatą kulturę. A w tle krajobrazy, przyroda zwierzęta, wnętrza jaskiń, rozległe pustkowia, nieprzebyte lasy, srogie zimy sprzed kilkudziesięciu tysięcy lat. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek czytała coś o tym okresie, a zostałam świetnie wprowadzona w temat i bez trudności obrazy wizualizowały mi się w głowie. Wkręciłam się w temat i potem obejrzałam kilka filmów dokumentalnych o tamtych czasach.
Postaci - bardzo wyraziste i zapadające w pamięć. Dzięki temu, że jest ich niewiele, bo klan liczy sobie mniej niż 20 członków, dla każdego autorka znalazła czas, a czytelnik mógł się z jednymi zaprzyjaźnić, innych znienawidzić. Jasne, że styl ich życia, wiedza i zwyczaje bardzo różniły się od naszych, ale emocje, zachowania i wewnętrzne wyzwania, przed jakimi stawali, były bardzo podobne do dzisiejszych. Przedstawienie bohaterów nie było dla autorki proste, wszak żyjący w tamtych czasach ludzie nie znali ludzkiej mowy, ale Jean M. Auel poradziła sobie z tym znakomicie, a na drobne nieścisłości przymknijmy oko.
Na ile książkę o czasach tak odległych można traktować serio, jako źródło pobieżnej choćby wiedzy? Zależy od podejścia czytelnika do tematu. Sama autorka, recenzenci i akademicy, do których się zwróciła, deklarują, że dołożyła wszelkich starań, by zbadać tamte czasy, dowody, domniemane fakty i przedstawić je najdokładniej, jak się da. Nauka nauką, fakty faktami, ale skoro jest dużo niewiadomych, a przede wszystkim fabuła, to musi być i fikcja. Ale nie psułam sobie tym lektury, dociekaniem i wydziwianiem co jest prawdą, a co nie. Przecież i tak nikt nie wie jak było na pewno. Tym bardziej, że od strony naukowej trzeba wziąć pod uwagę, że książkę napisano kilkadziesiąt lat temu i w tym czasie pojawiły się z pewnością nowe dane wynikające z bieżących odkryć i badań.
W każdym bądź razie książkę potraktowałam jako mieszankę współczesnej (sprzed 40 lat) wiedzy o epoce lodowcowej z wyjątkowymi zdolnościami autorki w zakresie fantastyki. I wyszło mi takie prehistoryczne science - fiction.
Wszyscy szukamy książek wyjątkowych, niepowtarzalnych. Przymknijmy oko na to co fikcja, a co prawda, dajmy się ponieść, bo ta książka jest tego warta. Niepowtarzalna.