Należycie do grona fanów Marilyn Monroe? Tej ikony lat 50 / 60, chyba nie da się nie znać. I tę zarówno barwną jak i intrygującą postać, Lisa Jackson wykorzystała jako jeden z wątków kolejnej swojej książki.
Dla mnie to trzecia z książek tej autorki. Dwie poprzednie, których recenzje znajdziecie w moich wcześniejszych postach, bardzo mi się spodobały, choć nie da się nie dostrzec iż pisze dość schematycznie. Ale tu ten schemat nie był tak bardzo widoczny. Co prawda po raz kolejny, główna bohaterka to paranoiczka, aczkolwiek za każdym razem te obsesyjne zachowania i reakcje, są w pełni uzasadnione. Mamy też tu tradycyjnie subtelny wątek miłosny, nie mający wpływu na akcję, w rzeczywistości mało istotny ale jednak w każdej książce można powiedzieć, że autorka przyprawia nim swoje dzieło.
Ten thriller podzielony jest na dwie części. W pierwszej kolejności poznajemy częściowo wydarzenia sprzed 20 lat kiedy to Didi Storm - kobieta marząca o sławie - wciela w życie kolejne plany by cokolwiek osiągnąć. Nie ważne za jaką cenę. Miała w sobie coś. Piękna kobieta umiejąca się wcielić w postać niemal każdej celebrytki. Lecz mimo starań nie mogła dostać się do ich grona. Przekonana, że wie jak osiągnąć sukces, wcielała w życie kolejne (awaryjne już w sumie) plany tak długo, aż zniknęła. Dowiadujemy się sporo na temat wydarzeń z tamtego okresu jednak nie dość dużo, żeby zrozumieć co dokładnie się wydarzyło.
Opis przeszłości to w sumie zagadka, którą w drugiej części rozwiązać będą próbowali zarówno detektywi jak i córka Didi - Remmi, wraz z Noahem - chłopakiem, w którym zadurzyła się tak wiele lat temu i który tak jak ona, zdecydowanie nie jest już dzieckiem. Wydarzenia sprzed 20 laty, odcisnęły na nich swoje piętno. I teraz gdy kobieta w przebraniu Marilyn Monroe skoczyła z okna budynku, wywołując tym samym sensację wokół książki na temat tajemniczej Didi Storm, tajemnice przeszłości wracają do nich by nareszcie mogły zostać odkryte.
Książka jest mroczna i taka na swój sposób przygnębiająca. Czytając miałam wrażenie, jakby cała akcja toczyła się w wyjątkowo pochmurne dni. Bohaterowie mimo, że tak wiele czasu upłynęło, nie zapomnieli o niczym. Jakby czas się dla nich zatrzymał. Jakby nie było tej luki czasowej lub wszystkie te lata pomiędzy, nie miały znaczenia. Bo tylko czekali na to by ich drogi ponownie się przecięły. Jednak tylko część z nich chce by sekrety zostały odkryte,a zagadki rozwiązane. Są też tacy, którzy za wszelką cenę będą starali się je jak najgłębiej ukryć. Choćby za cenę nie jednego życia.
Przyznam, że ta książka, nie wciągnęła mnie tak mocno jak poprzednie tej autorki. Zmęczyła mnie ta część pierwsza. Nie polubiłam Didi Storm. Dla mnie to taka karierowiczka, ze zbyt wielkim parciem na szkło i bez instynktu macierzyńskiego. Nie potrafiła zabłysnąć będąc sobą, nie miała w sobie czegoś wyjątkowego i jedynie udawanie sławnych kobiet, jakąś tam sławę jej przyniosło. Jednak za mało by dało jej to satysfakcję, w konsekwencji czego kombinowała na potęgę. Co z tego wynikło ? Czy teraz, po 20 latach postanowiła pojawić się ponownie i narobić wokół siebie tak upragnionego szumu ? Czy rozwiązanie tajemnicy jej zniknięcia, będzie dużo bardziej…drastyczne ?
Odpowiedzi nie są oczywiste, czuć napięcie towarzyszące powolnemu odkrywaniu kolejnych kart. Jednak wyjątkowo właśnie - wolno, to się działo. Ciągnęło mi się niesamowicie. Chwilami miałam wrażenie, że za dużo tu jest tych tajemnic, ciężko było mi zarazem nadążyć za tym “ co kto komu i za co”. Ale mimo, że był taki natłok informacji, w pewnym stopniu mnie to też nudziło. Mimo, że chciałam poznać odpowiedzi na liczne pytania jakich uzbierałam wraz z bohaterami cały zestaw już na starcie, to miałam ogromną ochotę pominąć drogę do rozwiązania tej zagadki i poznać sam finał.
Nie wiem w sumie czego tu zabrakło. Czy to wina faktu, że nie poczułam za bardzo więzi z bohaterami, nie zapałałam sympatią do nikogo…no może Noah na swój sposób zrobił na mnie pozytywne wrażenie. I koty ;) Jeden z nich wykazał się szczególną odwagą i został wręcz bohaterem tej książki, czego raczej wielu się nie spodziewało. Mówię Wam - warto mieć te zwierzęta w domu ;)
Jednak mimo to, nie żałuję, że przeczytałam tę książkę i z pewnością mimo to, że tym razem efektu wow nie było, czekam na kolejną. Lubię pióro Lisy i to autorka, po którą będę sięgać nadal. A jakby nie patrzeć, potrzebowałam odpoczynku od miłosnych historii i teraz nieśmiało, mam zamiar do nich wrócić.
Dziękuję za egzemplarz do recenzji Wydawnictwu Skarpa Warszawska. Dajcie znać z jaką książką Wy spędzacie ten pochmurny weekend. Piękna jesień tego lata…