Sky Bright przeprowadza się do małego górskiego miasteczka Wrickenrid. Dziewczyna z przeszłością a właściwie z jej brakiem, gdyż nie pamięta swojego dzieciństwa, od zawsze czuła, że jest inna niż wszyscy. Sky rozpoczyna naukę w nowej szkole i szybko się przekonuje, że nie jest to bezpieczne miejsce, szczególnie, kiedy wiecznie naburmuszony i zły Zed ostrzega ją przed niebezpieczeństwem.
Jestem świadoma, że brzmi to znajomo i w dużej mierze jest to sztampowy romans paranormalny, lecz zapewniam was, że magnetyzm, który bije z powieści, wciąga od pierwszej strony. Sky jest drobną i nieśmiała dziewczyną, która boi się bliskości i uczuć. Trauma z dzieciństwa pozostawiła w tej dziewczynie smutek i niepewność. Adoptowana przez parę artystów, powoli otwarła się na świat. Podoba mi się relacja rodzinna bohaterki, rodzice słuchają Sky i liczą się z jej zdaniem. Wyszło to swojsko i z łatwością pokochałam bohaterów. Zed początkowo sprawia wrażenie chuligana i zimnego drania, lecz z biegiem wydarzeń, coraz bardziej poznawałam jego charakter i w całości go zaakceptowałam, jak dla mnie idealnym bohater z mieszaniną wad i zalet. Istotną rolę odgrywa rodzina chłopaka. Siedmiu braci w raz z rodzicami, są tajemniczy i jak się można spodziewać niezwyczajni, przejrzałam ich już na początku, choć autorka nie robiła wielkiej tajemnicy z ich umiejętności.
Sky usilnie chce być uważana z twardą dziewczynę, która poradzi sobie sam, lecz nie dokończa tak jest. Podkreśla to, jakby starała przekonać nie tylko siebie, ale i innych. Chciałaby być dobermanem a jest małym ratlerkiem, który dużo szczeka a mało robi i ostatecznie potrzebuje ochrony, przed groźniejszymi i większymi od siebie. Oczywiście ugryźć też potrafi, co udowodniła kilkakrotnie. Chyba to było najdziwniejsze, momentami była wystraszona i nie postępowała racjonalnie, by chwile później wykazać się siła i mocą. Przyznaje, że właśnie te chwile słabości Sky, były dla mnie troszkę rozczarowujące, jednak w ostatecznym rozrachunku podoba mi się kreacja bohaterki.
Wątek paranormalny jest po prostu genialny. Nie ze względu na pomysłowość. Jestem pewna, że z podobnymi cechami i umiejętnościami zetknęliście się w innych powieściach, ale autorka fantastycznie pokierowała tym wątkiem. Nie zdradzę wam, czym zajmują się bohaterowie, ponieważ zbyt wielką przyjemność sprawia odkrywanie tego, a nie chcę wam odbierać przyjemności. W końcu nadprzyrodzeni bohaterowie robią coś ze swoimi darami, co wprowadziło bardzo bobry wątek sensacyjny i kryminalny. Akcja jest usiana miłosnymi perypetiami i niebezpiecznymi starciami, co zapewniło wiele rozrywki.
Język jest prosty i niestety grzeczny. Rozumiem, że grupą docelową jest młodzież, lecz myślę, że odrobina ostrości i pikanterii ubarwiłaby ten nieco ugrzeczniony styl. Jest to seria o braciach Benedickt i każda z książek opowiada historię innego z braci. Jestem zwolenniczką takich cyklów, ponieważ nie są rozwleczone a przygody głównych bohaterów są ujęte w jednym tomie.
Książka tak piekielnie wciągająca, że mogę ją polecić każdemu miłośnikowi romansu paranormalnego. Nie dajcie się zwieść pozorom i pomimo sztampowości, w tej książce wszystko jest „bardziej!”. Bardziej romantycznie, bardziej tajemniczo, bardziej niebezpiecznie, bardziej wciągająco i bardziej klimatycznie, niż w innych tego typu powieściach. Przepiękny krajobraz gól, oprószonych śniegiem, jest idealnym tłem dla przygód Sky i Zeda. Ja po prostu o wiele bardziej lubię tę książę od innych. „Kim jesteś, Sky?” nie jest idealną książka, ale ja właśnie za taką ją uważam.
5/6