Twórczość Anne Marie poznałam dzięki serii Sokoły, która zdecydowanie skradła moje serce. Dlatego, kiedy dowiedziałam się, że inna książka, która wyszła spod jej pióra, opowiada o losach jednej z pobocznych postaci występującej w "Skrzydłowym", wiedziałam, iż będę chciała poznać również tę historię. Czy książka "Czas na VyROk" również przypadła mi do gustu? Tego dowiecie się, czytając moją recenzję.
Główną bohaterką "Czasu na VyROk" jest Weronika Lisiecka. Bardzo zdolna studentka informatyki, która dorabia sobie, jako barmanką w Ekskluzywnym Klubie Nocnym. Dzięki wyrozumiałości jej pracodawcy, dziewczyna może sama decydować o tym, czy zgodzi się pójść na całość z którymś z klientów. Jednak Weronika należy do tych dziewczyn, które bardzo rzadko odmawiają wyprawy do jednego z prywatnych pokojów. Ma w tym bowiem ukryty cel. Wykrada swoim klientom numery służbowych kart kredytowych, by później, znany wszystkim korporacjom, haker VRo mógł włamać się na ich firmowe konta i przelewać pieniądze nieuczciwych przedsiębiorców na domy dziecka. VRo pomaga Weronice, by mogła spełnić swoje marzenie i zniszczyć jedną z większych firm korporacyjnych, z którą wiąże dziewczynę smutna przeszłość.
Podczas jednej ze zmian, w klubie, w którym pracuje, pojawia się Jakub — jej miłość sprzed lat. Mężczyzna pracuje jako główny analityk systemowy w znienawidzonej przez dziewczynę firmie. Czy uczucie do chłopaka stanie Weronice na drodze do spełnienia największego marzenia? Co łączy dziewczynę z tajemniczym hakerem VRo? Czy tajemnice sprzed lat będą miały wpływ na dalsze życie Lisieckiej? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam Was do lektury.
Muszę przyznać, że mam mały problem z tą książką, ponieważ nie do końca wiem, do jakiego gatunku powinna zostać zakwalifikowana. Mamy tutaj taki trochę miszmasz, który nie do końca przypadł mi do gustu.
Weronika, którą poznałam w tej historii, była bardzo zaślepiona swoją zemstą i można powiedzieć, że dążyła do celu po trupach. Nie zwracała uwagi na uczucia otaczających jej osób, nie zważając na to, czy jest to ktoś bliski jej sercu, czy zupełnie obca jej osoba. Oczywiście w pewnym momencie doznała olśnienia, przyznała się do swoich grzeszków i zrozumiała, dlaczego jej postępowanie było złe, ale wydaje mi się, że dotarło to do niej zdecydowanie za późno.
Największym zastrzeżeniem, jakie mam do tej historii jest to, co wydarzyło się po wiadomej scenie w klubie. Myślę, że osoba, która doświadczyła czegoś takiego, nawet jeśli pracowała w takim miejscu i trudniła się wiadomo czym, nie zdecydowałaby się na zbliżenie w takim odstępie czasu, nawet z największą miłością swojego życia. Wprawdzie nigdy nie byłam w podobnej sytuacji, ale wydaje mi się to logiczne, ponieważ nie sądzę, żeby Weronika potrafiła ot tak, odciąć się od wszystkiego, co ją spotkało.
Dlatego mimo mojej sympatii dla autorki, "Czas na VyROk" nie może otrzymać ode mnie wyższej ceny. Niemniej jednak z niecierpliwością będę wyczekiwać jej kolejnych publikacji, ponieważ jestem przekonana, że jej bohaterowie jeszcze nieraz skradną moje serce.