Rex Fortescue był zamożnym dyrektorem hali maszyn. Pewnego dnia po wypiciu popołudniowej herbaty dostał drgawek. Panna Grosvenor, jego sekretarka wybiegła do pokoju maszynistek i zaczęła krzyczeć, że pan Rex dostał ataku i potrzebuje pomocy. Panna Bell, jedna z maszynistek stwierdziła, że jeśli to epilepsja, to trzeba mu włożyć korek w usta. Lecz tak się zdarzyło, że nikt nie miał korka. Druga z maszynistek, najmniej zaradna - panna Somers, stwierdziła, że w jego wieku to na pewno musi być apopleksja. Jedna z kobiet złapała za książkę telefoniczną i zaczęła szukać lekarza pod literą "L", ale nie znalazła żadnego. Po chwili zaczęłą szukać Stacji Pogotowia Ratunkowego pod literą "P". Po chwili stwierdziły jednak, że pan Rex musi mieć swojego lekarza, więc ktoś udał się po jego osobisty skorowidz. Panna Griffith, kierowniczka hali maszyn, poleciła gońcowi, ab natychmiast sprowadził lekarza. Nstępnie w skorowidzu znalazła nazwisko sir Edwina Sandemana, który jest ordynatorem przy Harley Street. Panna Grosvenor siedziała w fotelu i marudziła, że zaparzyła herbatę jak zawsze i na pewno nie było w niej nic szkodliwego. Niebawem z dwóch przeciwnych stron nadjechały dwa samochody do przewozu chorych. Doktor Isaacs z Bethnal Green oraz sir Edwin Sanderman spotkali się w windzie. Nie zawiódł ani goniec, ani telefon. Dyrektor hali jednak zmarł. Sprawą jego śmierci zajmował się inspektor Neele z podwładnym. Uważano, że śmierć dyrektora nie była wynikiem choroby. Prawdopodobnie został otruty. Późniejsze śledztwo prowadzi do domku pana Fortescue, "Domku pod Cisami", gdzie mordercą mógł być każdy, gdyż wszyscy mieli motyw, nawet jego syn.
Jest to bez wątpienia jeden z najlepszych kryminałów Agathy Christie. Desperacja podejrzanych, zagadki, tajemnicze śmierci... po prostu książka bardzo dobra i godna polecenia fanom kryminału.