Opowieści z trzepaka recenzja

Kiedyś to były czasy...

Autor: @gloria11 ·2 minuty
2022-05-25
Skomentuj
7 Polubień


Kto pamięta czasy bez Netfliksa? Wtedy, kiedy musieliśmy czekać grzecznie do 19.00 na to, aby popatrzeć na Wieczorynkę. A ci, którzy nie zdążyli obejrzeć, bo wizyta u wujka była ważniejsza… Cóż, musieli dopytać w szkole kolegów, o czym był odcinek.

Czasy bez komórek, kiedy najskuteczniejszym sposobem dostarczenia wiadomości było wołanie pod oknem do mamy, że „jeszcze 5 minut”. Mandarynki tylko na święta, wszystko sprzedawane na sztuki. I mundurki obowiązkowo prasowane w niedzielę, bo w poniedziałek trzeba iść do szkoły…

Paulina Tyczkowska zabiera nas w sentymentalną podróż do tamtych czasów. I chociaż niektórych rzeczy taki „smarkacz” jak ja nie ma prawa pamiętać, to jednak wiele rzeczy z tej książki znam z lat mojego dzieciństwa. Może Wy także je kojarzycie?

Pierwszą rzeczą, jaka od razu zachęca do sięgnięcia po tę książkę, jest jej wydanie. Praktycznie na każdej stronie jest zamieszczone zdjęcie i opis do niego. W zasadzie jest to pozycja przeznaczona bardziej do oglądania niż stricte czytania. Nie uważam tego za wadę, bo ostatecznie jest to książka skierowana do młodzieży – a taka forma na pewno jest dla nich atrakcyjniejsza niż suchy tekst. Twarda oprawa oraz dość duży druk moim zdaniem także są plusem, dzięki któremu łatwiej przyswaja się czytaną treść.

No dobrze, a jak jest w takim razie z częścią merytoryczną? W mojej opinii dobrze. Styl autorki jest prosty i zrozumiały, ponadto w książce nie zabrakło też ciekawostek. Paulina Tyczkowska w pełen ciepła oraz melancholii sposób przypomina sobie czasy dzieciństwa, gdy wszystko wydawało się jej jakieś lepsze. Wywołuje to mimowolne ciepło w sercu, szczególnie we fragmentach o wspomnianej już „Wieczorynce” czy zabawach na podwórku.

W tytule tym występuje też podział na rozdziały, takie jak np. „dom”, „laba” czy „świętowanie”. Dzięki temu można łatwo się odnaleźć i zapoznać z danym tematem. Poszczególne rozdziały można czytać osobno, nie są ze sobą powiązane znacząco. Mimo to zachęcam oczywiście do przeczytania całości… Chociażby po to, aby powspominać lub dopytać dziadków, czym był blok czekoladowy czy pele-mele.

„Opowieści z trzepaka” to głównie opis życia na blokowiskach, dlatego nie zawsze znałam poszczególne elementy tamtego życia. Myślę jednak, że zarówno starsi, jak i młodsi znajdą w tym tytule coś dla siebie. Może będą to wspomnienia dawnych lat, a może powód do przemyśleń? Sama zastanawiałam się podczas lektury nad tym, które czasy są lepsze – te minione? A może współczesny tryb życia? Najpewniej odpowiedź nie jest jednoznaczna, bo jak to w życiu bywa… Każdy subiektywnie podchodzi do danych wydarzeń. I nie ma w tym nic złego.

Co mogę dodać? Książka Pauliny Tyczkowskiej z pewnością zostanie w moim domu, jako swoiste wspomnienie tamtych lat. Jeśli lubicie takie melancholijne powroty do czasów dzieciństwa, to zachęcam do przeczytanie tego tytułu! Książka ta nada się też jako prezent dla kogoś starszego, może dla dziadków lub wujostwa? Myślę, że będzie to strzałem w dziesiątkę. A kto wie, może poznacie jakąś historię z ich młodości… Polecam

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-04-21
× 7 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Opowieści z trzepaka
Opowieści z trzepaka
Paulina Tyczkowska
8.1/10

Rodzinny wehikuł czasu Gdy obecni dorośli byli dziećmi, świat wyglądał zupełnie inaczej! Dziś trudno w ogóle wyobrazić sobie, jak 50 lat temu możliwe było życie bez telefonów, Internetu, drukarek i...

Komentarze
Opowieści z trzepaka
Opowieści z trzepaka
Paulina Tyczkowska
8.1/10
Rodzinny wehikuł czasu Gdy obecni dorośli byli dziećmi, świat wyglądał zupełnie inaczej! Dziś trudno w ogóle wyobrazić sobie, jak 50 lat temu możliwe było życie bez telefonów, Internetu, drukarek i...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

"Na trzepaku zawsze jest super. Robię dużo fikołków, a ostatnio to nawet ósemkę! Po obiedzie pójdziemy na oranżadę i watę cukrową. A potem będzie poniedziałek i trzeba będzie spakować tornister do sz...

@maciejek7 @maciejek7

Pozostałe recenzje @gloria11

My na księżycu
Jedna noc w Paryżu

Gdyby Dean nie zerwał z Ginger, ta historia mogłaby się nigdy nie wydarzyć. Nie byłoby wspólnego tańca pod wieżą Eiffla, spaceru z Rhysem i tego wszystkiego, co przynio...

Recenzja książki My na księżycu
Wpół do świtu
gdzieś pomiędzy snem a jawą

Ewa dobiega czterdziestki i jest szczęśliwa. Ma poukładane życie, kochającego partnera i ugruntowaną pozycję zawodową. Aż przychodzi niespodziewana strata. Taka, o które...

Recenzja książki Wpół do świtu

Nowe recenzje

Bez pożegnania
Bez pożegnania
@Malwi:

Gdy sięgnęłam po „Bez pożegnania” Barbary Rybałtowskiej, poczułam, że oto rozpoczynam podróż – nie tylko w głąb histori...

Recenzja książki Bez pożegnania
Samotnie przeciwko ciemności. Zniweczenie triumfu lodu
Tik-tak, tik-tak
@Chassefierre:

,,Samotnie przeciwko ciemności'' jest chyba najtrudniejszą i zarazem najładniejszą książką z całej serii, choć to ostat...

Recenzja książki Samotnie przeciwko ciemności. Zniweczenie triumfu lodu
Miałeś już nigdy nie wrócić
Współpraca barterowa
@andzelikakl...:

🅡🅔🅒🅔🅝🅩🅙🅐 ▪️Ta historia przedstawia obraz miłości matki do dziecka. Jej bezwarunkowa miłość pokazuje, że jest najważniej...

Recenzja książki Miałeś już nigdy nie wrócić
© 2007 - 2025 nakanapie.pl