Zdarzyło się wam pomyśleć o książce, że jest to tzw. Skok na kasę?
Ja przyznam, że nawet przy wydaniach limitowanych tak nie pomyślałam, ale w przypadku książki, o które dzisiaj chciałam wam opowiedzieć, taka myśl mnie naszła.
Reklama - wydawnictwo nasza księgarnia
Książka "Notatki samobójcy" to jedna z pierwszych książek, jaką recenzowała na tym profilu. Po latach uważam, że jest to bardzo wartościowa książka potrzebna i nadal bardzo angażujące mnie emocjonalnie. Dynamika była świetna, bohaterowie realni gdzie czułam ich problemy. Miałam też takie poczucie, że jakieś płaszczyźnie potrafię się utożsamiać z tymi bohaterami i rozumiałam ich problemy.
Jednak po latach dostajemy kontynuację i tak naprawdę między pierwszym a drugim Tomem jest prawie 10 lat różnicy i szczerze dla mnie jest to totalnie niepotrzebna część. Nie wiem, czy traktować ją jako spójną całość i dopełnienie historii, czy traktować jako całkiem inną książkę.
Pomimo tego, że fabularnie te wydarzenia są po sobie tak ewidentnie widać, że myślenie autora jest całkiem inne. Spojrzenie na świat jest też już całkiem inne. Problematyka, jaką porusza, też już go nie dotyczy w żaden sposób i nie potrafił się utożsamiać z bohaterem, którego stworzył lata temu i to było strasznie widać.
Gdy czytamy pierwszą część, dowiadujemy się, że Jeff miał próbę S, spędził 45 dni w zakładzie psychiatrycznym i mamy opisane, co nim kierowało i jak się czuł, dlaczego tam był i co się wydarzyło podczas jego pobytu. Natomiast drugi tam opowiada nam losy o Jeffie, który wyszedł z zakładu i wraca do szkoły. Wiadomo plotki szybsze niż samolot, wszyscy wiedzą, co się wydarzyło, albo przynajmniej myślę, że wiedzą jedni mu współczują, inni się śmieją. Jak to nastolatkowie bywają okropni i okrutni. Ta książka to takie zderzenie się z rzeczywistością i zderzenie się ze swoimi problemami a później zmierzenie się z nimi. Później jeszcze konsekwencje tego co się robi, ale także ponoszenie tej odpowiedzialności i próba przeciwstawienia się przeciwko czyimś niesprostanym wyobrażeniom nas nasz temat.
I wszystko byłoby fajnie, bo tak jak czytacie tę recenzję, to czujecie, że ona mnie poruszyła, ale miałam nieziemski problem z tym jak autor napisał i w jaki sposób to zrobił. Mnie się po prostu to czytało ciężko, nie mogłam wczuć się w tę historię. Nie mogę z powrotem polubić Jeffa czy chociażby postarać się go polubić. I widać też, że autor mocno dostosował historię pod to co teraz jest w kanonie wydawane. Ja wiem, że to brzmi źle, ale to widać i my to czujemy gdy czytamy. Tak naprawdę w pierwszym tomie tolerancja można powiedzieć, że byłam już na wysokim poziomie, bo dzieją się tam pewna rzecz w łazience, która mocno otwiera oczy na pewne sprawy, ale tutaj to jest wszystko nacechowane poprawnością polityczną, która w tamtych latach aż taka nie była. I niestety to mi się totalnie nie podobało, że książka nie jest dostosowana do autora i tego co chciał np. w jedynce, ale dostosowana do czasów i tego, żeby jak najlepiej się przyjęła i gdzieś tam sprzedała.
Miałam też bardzo duże poczucie tego, że autor już się zestarzał i już nie patrzę na świat tak jak kiedyś i to jest jak najbardziej normalne, tylko że w momencie kiedy koniecznie chcemy kontynuować coś po wielu latach a fabuła książki dzieli tak naprawdę kilka dni możemy liczyć się, z tym że my jako ludzie jesteśmy już inni i inaczej będziemy na to patrzeć, a autor chyba to nie do końca to przewidział.
I to nie tak, że ja teraz tę książkę hejtuje, że dla mnie to jest po prostu jakiś okropny twór, bo nie! Ta książka nadal jest ważne, jest poruszająca otwierająca oczy, ale jako że ja traktuje pierwszy tom jako bardzo ważną książkę i liczyłam na dużo więcej. Jestem świadoma, że ten drugi to również będzie miał wielu fanów, jednak dalej dla mnie jest to książka, która gdyby się nie ukazała, nie straciłaby na tym nic.