Charles Martin to jeden z autorów, który sprawia, że nie trzeba nawet czytać rekomendacji i recenzji innych osób, by wiedzieć, że powieść na pewno będzie ciekawa i wzruszająca. Wszystkie jego książki stają się bestsellerami i od razu podbijają czytelników na całym świecie, a on sam uznawany jest za jednego z najbardziej utalentowanych pisarzy, jeśli chodzi o umiejętność przekazywania uczuć. Tym bardziej dziwię się po lekturze kolejnych jego książek, że jeszcze nie wykorzystano ich do napisania scenariuszy filmowych, które na pewno odniosłyby ogromny sukces.
Jak zawsze, tak i tym razem powieść ma niezwykle emocjonujący charakter, opowiada o prawdziwym życiu, a co najważniejsze, jest bardzo realistyczna i właściwie mogłaby się wydarzyć wszędzie. Głównym bohaterem jest człowiek z trudną przeszłością, mężczyzna, którego życie nie oszczędzało i który stracił umiejętność cieszenia się małymi chwilami, wiary w lepszą przyszłość i nadziei. Jest nim Reese, chirurg, a właściwie były chirurg, bo od dawna nie praktykuje on swego zawodu. Swoje życie, pomimo tego, że nie jest stary, dożywa w małym miasteczku. Nie liczy już na nic. Jednak pewnego dnia, na rynku, spotyka małą dziewczynkę Annie, która sprzedaje lemoniadę. To co zwraca uwagę lekarza, to blizna na jej ciele sygnalizująca operację serca. Annie potrzebuje nowego narządu i to właśnie jest powód dla którego sprzedaje lemoniadę. Zbiera pieniądze na swoją operację, jednak mimo to jest wesoła, pełna życia i wiary, nie poddaje się i nie zwraca uwagi na swój poważny stan. Niestety nic nie może trwać wiecznie, zwłaszcza rzeczy dobre i już chwilę potem uśmiech dziewczynki znika, a jej radość zostaje przerwana przez tragiczny wypadek, do którego dochodzi, gdy dziewczynka biegnie za pieniędzmi porwanymi przez wiatr. Od tej pory wszystko się zmienia, a spotkanie chirurga i dziewczynki jest zarazem początkiem ich wspólnego, splecionego ze sobą losu.
Cała książka jest jakby filmem, który od początku trzyma w napięciu i kompletnie nie pozwala przewidzieć kolejnych wydarzeń. Dawno już nie czytałam tak nieprzewidywalnej książki. Autor splata ze sobą wątki, miejsca i bohaterów tworząc jedną skomplikowaną, a jednocześnie prostą fabułę. Bohaterowie są zbudowani od początku do końca, mają pełne charaktery i są do siebie dopasowani. To co jednak wyróżnia tę powieść to schemat w jakim została napisana. Martin przedstawia nam dotychczasowe, teraźniejsze życie postaci, jednocześnie co chwilę wtrącając w fabułę "retrospekcje" z ich przeszłości, dzięki czemu wiemy o nich dosłownie wszystko, łatwo nam zrozumieć ich motywy i postawy. To co jednak mnie urzekło to uczuciowość powieści. Autor tak dogłębnie przedstawia nam uczucia i emocje postaci, że odczuwa się je wraz z nimi i trudno nie wzruszyć się, zdenerwować lub nie cieszyć wraz z nimi. To zdecydowanie głębsza pod tym względem powieść. Bardzo wzruszyła mnie postawa obcych ludzi, którzy dobrze znali Annie i kupowali od niej napój by wesprzeć ją w jej staraniach o powrót do zdrowia, ona sama także ukazana była jako dojrzalsza, niż wykazywałby jej wiek.
"Kiedy płaczą świerszcze" to na pewno jedna z najcieplejszych, pięknych i wzruszających powieści o życiu, o tym co ważne i o nadziei, bez której nie da się niczego osiągnąć. Przepełnia refleksją i zadumą, pozwala docenić codzienność i pozostaje w myślach na długo.