Krwawe łzy to drugi tom przygód Pawła Łukasika i Agnieszki Jamróz, policjantów poznanych w Kursie na śmierć. Tym razem śledztwo toczy się w przygranicznych Długosielcach, wsi na Podlasiu i w Bieszczadach.
Co wspólnego mają ze sobą zwłoki niedoszłego teścia Pawła, ojca jego byłej dziewczyny, Wiktorii znalezione w rozpadającej się stodole w niewielkiej, spokojnej podlaskiej wsi z ciałem komendanta placówki straży granicznej, znalezionym w Bieszczadach? Zwłaszcza, że pół roku wcześniej, w tym samym miejscu odnaleziono ciało innego pogranicznika, tym razem z Ukrainy. Wszyscy zginęli tak samo, zabójca sprawnie posługuje się nożem. I co z tym wszystkim wspólnego ma pewna ikona, splamiona kroplami krwi, niemy świadek wydarzeń z przeszłości, jak i obecnych? Co skrywa mała społeczność podlaskiej wsi? Czego tak namiętnie szukano na granicy? I czy naszym bohaterom uda się rozwiązać sprawę nim zginą następne osoby, a granica stanie w ogniu sporu polsko-ukraińskiego? Paweł Łukasik to dobry policjant, ale zmaga się z prywatnymi zmartwieniami, a dodatkowo podejrzanym numer jeden w sprawie o zabójstwo ojca Wiktorii jest jego śmiertelny wróg. Czy Pawłowi uda się oddzielić emocje od spraw zawodowych i czy zaangażowanie emocjonalne nie wpłynie negatywnie na prowadzone śledztwo? Dla Agnieszki to pierwsze zadanie, chce się wykazać i całą sobą angażuje się w te zawiłe śledztwo. Nie wie, że to co odkryje w Bieszczadach zaprowadzi ją do małej wsi na Podlasiu, która skrywa niejedną tajemnicę, a gdzie swoje śledztwo prowadzi właśnie Paweł. Ścieżki Agnieszki i Pawła znowu się skrzyżują, a oni ponownie połączą siły by prawda mogła ujrzeć światło dzienne, a sprawca krwawych zbrodni ukarany.
Krwawe łzy to kolejny udany kryminał w starym, klasycznym stylu spod pióra pana Wójcika. Mimo że jest on małą cegiełką to czyta się go bardzo dobrze, ani przez chwilę książka nie nudzi, akcja czasem zwalnia, czasem przyspiesza, ale autor tak sprawnie prowadzi czytelnika przez snutą historię, że chce się to czytać by poznać rozwiązanie, które zaskakuje. Ja zupełnie nie spodziewałam się takiego zakończenia i przyznam, że byłam zaskoczona. Podobało mi się wykorzystanie motywu ikon, zaginionych skarbów, wartych duże pieniądze i potraktowanie go jako takiego motywu przewodniego całej powieści. A także odkrywanie krok po kroku, powolutku kolejnych fragmentów układanki. Jak zwykle na plus wypadają również bohaterowie, zarówno główni, jak i poboczni, mi do serca przypadła szczególnie prokurator Lichocka, równa babka z niej. :)
Krwawe łzy to bardzo ciekawy i sprawnie napisany kryminał w starym, dobrym stylu. Zachwyca poprowadzeniem fabuły, opisami małej społeczności i jej sekretów, jak i miejscami akcji, motywem ikon, czy bohaterami, którzy są pełni emocji, a swoją pracę wykonują z poświęceniem i wkładają w nią całe serce. Zaskakuje zakończeniem i umiejętnością autora przykucia uwagi czytelnika od początku do samego końca książki. Mogę polecić go Wam z czystym sercem, czytało mi się go bardzo dobrze.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.